W wigilijny wieczór, gdy cała nasza rodzina zgromadziła się przy świątecznym stole, moja córka Zosia i jej mąż Krzysztof przygotowali dla nas niespodziankę. Wyjęli kopertę, w której było napisane, czy urodzi się chłopiec, czy dziewczynka. Gdy ogłosili, iż będziemy mieć drugą wnuczkę, ogarnęła mnie euforia zmieszana z lekkim zaskoczeniem. Kolejna dziewczynka w rodzinie – czy to naprawdę problem? ale głęboko w sercu zastanawiałam się, jak ta wiadomość odmieni nasze życie.
Ja i mój mąż, Stanisław, zawsze marzyliśmy o dużej rodzinie. Zosia jest naszą jedyną córką, a gdy poślubiła Krzysztofa, byliśmy szczęśliwi. To wspaniała para – Zosia, nauczycielka w szkole podstawowej, ciepła i troskliwa, a Krzysztof, programista, opanowany i godny zaufania. Dwa lata temu na świat przyszła ich pierwsza córeczka, Hania, nasza mała księżniczka. Stała się centrum naszego świata – jej pierwsze kroki, słowa, śmiech wypełniały nasz dom radością. Często przyjeżdżaliśmy do nich, pomagaliśmy z malutką, a czasem zabieraliśmy ją do siebie, by dać młodym chwilę wytchnienia.
Gdy Zosia powiedziała, iż znów jest w ciąży, ogarnął nas zachwyt. Druga wnuczka, a może wnuk – co za różnica, byle dziecko było zdrowe. Ale Zosia z Krzysztofem postanowili z ujawnienia płci dziecka zrobić całe wydarzenie. Nazwali to „gender reveal” – modna rzecz, o której dowiedziałam się od nich. Chcieli zebrać bliskich i wspólnie otworzyć kopertę z wynikiem USG. Wybrali na to wigilijny wieczór, by uczynić ten moment jeszcze bardziej wyjątkowym.
Ten grudniowy wieczór był magiczny. Dom Zosi i Krzysztofa lśnił światełkami, na stole stały potrawy wigilijne, pierniki i wino. Hania biegała wokół choinki, próbując złapać błyszczące ozdoby, a my wszyscy śmialiśmy się i wznosiliśmy toasty za mijający rok. Gdzieś przed północą Zosia klasnęła w dłonie i zawołała: „Czas!” Krzysztof przyniósł białą kopertę ozdobioną złotą wstążką. Wszyscy zamilkli, choćby Hania, jakby wyczuwała wagę chwili.
Zosia z uśmiechem zaczęła: „Jesteśmy z Krzysztofem tak szczęśliwi, iż niedługo nas będzie więcej. I chcemy, byście jako pierwsi dowiedzieli się, kto to będzie.” Krzysztof otworzył kopertę, a oni razem wyciągnęli kartkę. Napisane było na niej: „To dziewczynka!” Zosia roześmiała się, Krzysztof ją przytulił, a Hania zaczęła klaskać, choć pewnie nie rozumiała, o co chodzi. Ja i Stanisław wymieniliśmy spojrzenia i zaczęliśmy bić brawo. „Kolejna dziewczynka! Cudownie!” – powiedziałam, ściskając Zosię.
Lecz przyznaję, w tej chwili przemknęła mi przez głowę myśl – a może oni liczyli na chłopca? Dostrzegłam, iż Krzysztof gwałtownie się uśmiechnął, ale w jego oczach było coś więcej – może lekki zawód? A może mi się zdawało? Później, gdy sprzątałyśmy ze stołu, zapytałam: „Cieszysz się, iż będzie dziewczynka?” Skinęła głową: „Mamo, oczywiście! Hania będzie miała siostrzyczkę, będą razem się bawić. A Krzysztof już marzy, jak będzie je obie rozpieszczał.” Jej słowa mnie uspokoiły, ale i tak nie przestawałam rozmyślać.
Nigdy nie mieliśmy z Stanisławem preferencji – chłopiec czy dziewczynka, byle dziecko było chciane. Ale wiem, iż dla niektórych rodziców płeć ma znaczenie. Krzysztof kiedyś wspomniał, iż chciałby mieć syna, z którym mógłby grać w piłkę czy majsterkować przy samochodzie. Widziałam, jak bawi się z Hanią, zaplata jej warkoczyki, ale może w głębi serca żywił nadzieję na chłopca? A Zosia? Zawsze mówiła, iż chce dużą rodzinę, ale zauważyłam, iż jest trochę zmęczona – Hania wciąż wymaga wiele uwagi, a tu jeszcze druga córeczka.
Następnego dnia porozmawiałam ze Stanisławem. Jak zwykle był spokojny: „Marysiu, najważniejsze, iż są szczęśliwi. Dwie dziewczynki – to przecież wspaniale. Będą jak siostry, jak przyjaciółki.” ale nie potrafiłam przestać się martwić. Przypomniałam sobie, jak sama czekałam na Zosię. Wtedy nie było USG, a my ze Stanisławem cieszyliśmy się po prostu z tego, iż będzie dziecko. Dziś wszystko się komplikuje – te gender reveal, oczekiwania, dyskusje. Może sami się nakręcamy?
Po tygodniu Zosia zadzwoniła i opowiedziała, jak z Krzysztofem wybierają imię dla maluszki. Postanowili najprawdopodobniej nazwać ją Jadwigą. Hania, słysząc o siostrzyczce, teraz codziennie pyta, kiedy ona „przyjdzie”. Zosia się śmieje, mówi, iż wszystko będzie dobrze, ale słyszę w jej głosie nutkę niepokoju. Ciąża, opieka nad Hanią, praca – to niełatwe. Zaproponowałam pomoc – mogę częściej przyjeżdżać, zabierać Hanię na weekendy. Zosia się zgodziła, i odetchnęłam z ulgą. Chcę, by wiedziała, iż zawsze jesteśmy dla nich – ja i Stanisław.
Ten wigilijny wieczór pozostanie w mojej pamięci na długo. Nie tylko przez wiadomość o drugiej wnuczce, ale i przez to, jak nas zbliżył. Patrzyłam na Zosię, Krzysztofa, Hanię i myślałam: jaka my mamy wspaniałą rodzinę. Tak, będą trudności, noce bez snu, ale będą też chwile szczęścia. Już widzę, jak dwie siostrzyczki biegają po domu, śmieją się, kłócą i godzą. A my ze Stanisławem będziemy przy nich, by je wspierać.
Druga dziewczynka – to nie kłopot, to błogosławieństwo. Wierzę, iż Zosia i Krzysztof sobie poradzą, a my ze Stanisławem zrobimy wszystko, by im ulżyć. I może w przyszłym roku przy świątecznym stole zasiądzie jeszcze jedna mała księżniczka, która przyniesie naszej rodzinie jeszcze więcej radości.