Niespodzianka od córki i zięcia w noworoczną noc przy rodzinnym stole

twojacena.pl 1 tydzień temu

W sylwestrową noc, gdy cała nasza rodzina zebrała się przy świątecznym stole, moja córka Weronika i jej mąż Krzysztof postanowili zrobić nam niespodziankę. Wyciągnęli kopertę, w której było napisane, czy urodzi się chłopiec, czy dziewczynka. Gdy ogłosili, iż będziemy mieli drugą wnuczkę, poczułam euforia zmieszaną z lekkim zaskoczeniem. Kolejna dziewczynka w rodzinie – to przecież nie problem, prawda? Ale gdzieś w głębi pomyślałam, jak ta wiadomość zmieni nasze życie.

Ja i mój mąż, Marek, zawsze marzyliśmy o dużej rodzinie. Weronika to nasze jedyne dziecko, a gdy wyszła za Krzysztofa, byliśmy szczęśliwi. To wspaniała para: Weronika uczy w szkole podstawowej, jest ciepła i troskliwa, a Krzysztof pracuje jako informatyk – spokojny i opanowany. Dwa lata temu urodziła się ich pierwsza córeczka, Zosia, nasza mała księżniczka. Stała się centrum naszego świata: jej pierwsze kroki, słowa i śmiech wypełniały dom radością. Często przyjeżdżaliśmy pomagać z wnuczką, a czasem zabieraliśmy ją do siebie, by młodzi mogli odpocząć.

Gdy Weronika powiedziała, iż znowu jest w ciąży, byliśmy zachwyceni. Druga wnuczka czy wnuk – co za różnica, byle dziecko było zdrowe. Ale Weronika i Krzysztof postanowili zrobić z ujawnienia płci całe wydarzenie. Nazwali to „genderową niespodzianką” – jakaś nowa moda, o której dowiedziałam się od nich. Pomysł był taki, by zebrać bliskich i razem otworzyć kopertę z wynikami USG. Wybrali na to sylwestrową noc, by moment był jeszcze bardziej wyjątkowy.

Wieczór 31 grudnia był magiczny. Dom Weroniki i Krzysztofa lśnił lampeczkami, na stole stała sałatka jarzynowa, mandarynki i szampan. Zosia biegała wokół choinki, próbując złapać brokat, a my śmialiśmy się i wznosiliśmy toasty za mijający rok. Gdy wybiła jedenasta, Weronika klasnęła w dłonie i oznajmiła: „Czas!” Krzysztof przyniósł białą kopertę przewiązaną złotą wstążką. Wszyscy zamilkli, choćby Zosia, jakby wyczuwała wagę chwili.

Weronika uśmiechnęła się i zaczęła: „Jesteśmy z Krzysztofem tak szczęśliwi, iż nasza rodzina się powiększy. Chcemy, byście jako pierwsi dowiedzieli się, kto to będzie.” Krzysztof przeciągnął kopertę i razem wyjęli kartkę. Widniało na niej: „To dziewczynka!” Weronika parsknęła śmiechem, Krzysztof ją przytulił, a Zosia zaczęła klaskać, choć pewnie kilka rozumiała. Ja i Marek wymieniliśmy spojrzenia i zaczęliśmy bić brawo. „Kolejna dziewczynka! Cudownie!” – zawołałam, ściskając Weronikę.

Ale przyznam, iż w tej chwili przemknęła mi przez głowę myśl: a co, jeżeli liczyli na chłopca? Zauważyłam, jak Krzysztof gwałtownie się uśmiechnął, ale w jego oczach było coś jeszcze – może lekkie rozczarowanie? A może mi się wydawało? Później, gdy sprzątałyśmy z Weroniką ze stołu, zapytałam: „Cieszysz się, iż będzie dziewczynka?” Skinęła głową: „Mamo, naturalnie! Zosia będzie miała siostrę, będą się razem bawić. A Krzysztof już marzy, jak będzie je obie rozpieszczać.” Jej słowa mnie uspokoiły, ale i tak się zamyśliłam.

Dla nas z Markiem nigdy nie miało znaczenia, czy to chłopiec, czy dziewczynka – ważne, by dziecko było kochane. Ale wiem, iż dla niektórych rodziców płeć dziecka coś znaczy. Krzysztof kiedyś wspominał, iż chciałby syna, z którym mógłby grać w piłkę czy majsterkować przy samochodzie. Widziałam, jak bawi się z Zosią, zaplata jej warkoczyki, ale może głęboko w sercu marzył o chłopcu? A Weronika? Zawsze mówiła, iż chce dużą rodzinę, ale zauważyłam, iż jest trochę zmęczona – Zosia wciąż wymaga dużo uwagi, a tu jeszcze jedna córeczka.

Następnego dnia porozmawiałam z Markiem. Jak zwykle zachował spokój: „Grażyno, ważne, iż są szczęśliwi. Dwie dziewczynki – to wspaniale. Będą jak siostry, jak najlepsze przyjaciółki.” Ale nie mogłam przestać się zastanawiać. Przypomniałam sobie, jak sama czekałam na Weronikę. Wtedy nie było USG, a my z Markiem cieszyliśmy się po prostu, iż będzie dziecko. A teraz wszystko się komplikuje: te genderowe imprezy, oczekiwania, dyskusje. Może sami sobie to utrudniamy?

Po tygodniu Weronika zadzwoniła i opowiedziała, jak z Krzysztofem wybierają imię dla maluszki. Zdecydowali, iż pewnie nazwą ją Hania. Zosia, słysząc o siostrzyczce, codziennie pyta, kiedy „przyjdzie”. Weronika śmieje się, iż wszystko będzie dobrze, ale słyszę w jej głosie delikatny niepokój. Ciąża, opieka nad Zosią, praca – to niełatwe. Zaproponowałam pomoc: mogę częściej przyjeżdżać, zabierać Zosię na weekendy. Weronika się zgodziła i poczułam ulgę. Chcę, by wiedziała, iż Marek i ja zawsze będziemy przy nich.

Ta sylwestrowa noc zostanie w mojej pamięci na długo. Nie tylko przez wiadomość o kolejnej wnuczce, ale i przez to, jak nas zjednoczyła. Patrzyłam na Weronikę, Krzysztofa i Zosię i myślałam: jaka cudowna mamy rodzinę. Tak, będą trudności i nieprzespane noce, ale też mnóstwo radości. Już widzę, jak dwie siostrzyczki biegają po domu, śmiejąc się, kłócąc i godząc. A my z Markiem będziemy obok, by je wspierać.

Druga dziewczynka to nie kłopot, ale błogosławieństwo. Wierzę, iż Weronika i Krzysztof sobie poradzą, a my zrobimy wszystko, by im pomóc. I może w przyszłym roku przy naszym stole zasiądzie kolejna mała księżniczka, która wniesie do rodziny jeszcze więcej szczęścia.

Idź do oryginalnego materiału