Niespodzianka w Noworoczną Noc przy Rodzinnym Stole

twojacena.pl 6 godzin temu

W sylwestrową noc, gdy cała nasza rodzina zebrała się przy świątecznym stole, moja córka Weronika i jej mąż Krzysztof postanowili zrobić nam niespodziankę. Wyjęli kopertę, w której było napisane, czy urodzi im się chłopiec, czy dziewczynka. Gdy ogłosili, iż będzie to druga wnuczka, poczułam euforia zmieszaną z lekkim zaskoczeniem. Kolejna dziewczynka w rodzinie – to przecież nie problem, prawda? Ale głęboko w sercu zastanawiałam się, jak ta wiadomość zmieni nasze życie.

Ja i mój mąż, Andrzej, zawsze marzyliśmy o dużej rodzinie. Weronika to nasza jedyna córka, a gdy wyszła za mąż za Krzysztofa, byliśmy szczęśliwi. To wspaniała para: Weronika jest nauczycielką w podstawówce, dobra i troskliwa, a Krzysztof – programistą, spokojnym i odpowiedzialnym. Dwa lata temu urodziła im się pierwsza córeczka, Zosia, nasza mała księżniczka. Stała się centrum naszego świata – jej pierwsze kroki, słowa, śmiech – wszystko to napełniało nasz dom radością. Często do nich przyjeżdżaliśmy, pomagaliśmy z malutką, a czasem zabieraliśmy Zosię do siebie, by młodzi mogli odpocząć.

Gdy Weronika powiedziała, iż znów jest w ciąży, byliśmy zachwyceni. Druga wnuczka czy może wnuk – jaka to różnica, ważne, by dziecko było zdrowe. Ale Weronika z Krzysztofem postanowili zrobić z ujawnienia płci dziecka prawdziwe wydarzenie. Nazwali to „gender reveal party” – modny zwyczaj, o którym dowiedziałam się od nich. Pomysł był taki, by zebrać bliskich i wspólnie otworzyć kopertę z wynikami USG. Wybrali na to sylwestrową noc, by chwila była jeszcze bardziej wyjątkowa.

Wieczór 31 grudnia był magiczny. Dom Weroniki i Krzysztofa lśnił lampkami, na stole stały sałatka jarzynowa, mandarynki i szampan. Zosia biegała wokół choinki, próbując złapać błyszczącą folię, a my śmialiśmy się i wznosiliśmy toasty za mijający rok. Gdy zegar wybił jedenastą, Weronika klasnęła dłońmi i powiedziała: „Czas!”. Krzysztof przyniósł białą kopertę ozdobioną złotą wstążką. Wszyscy zamilkli, choćby Zosia, jakby wyczuwała wagę chwili.

Weronika z uśmiechem zaczęła: „Jesteśmy z Krzysztofem tak szczęśliwi, iż niedługo będzie nas więcej. I chcemy, byście dowiedzieli się pierwsi, kto to będzie”. Krzysztof przeciął kopertę, a oni wyjęli kartkę. Napisane było: „To dziewczynka!”. Weronika się zaśmiała, Krzysztof ją przytulił, a Zosia zaczęła klaskać, choć pewnie nie rozumiała, co się dzieje. Zamieniłam z Andrzejem spojrzenia i zaczęliśmy bić brawo. „Kolejna dziewczynka! Jakie to cudowne!” – powiedziałam, ściskając Weronikę.

Ale, przyznam, w tej chwili przemknęła mi przez myśl refleksja: a co, jeżeli oczekiwali chłopca? Zauważyłam, iż Krzysztof gwałtownie się uśmiechnął, ale w jego oczach było coś więcej – może lekkie rozczarowanie? Czy mi się zdawało? Później, gdy z Weroniką sprzątałyśmy ze stołu, zapytałam: „Cieszysz się, iż będzie dziewczynka?”. Przytaknęła: „Mamo, oczywiście! Zosia będzie miała siostrzyczkę, będą się razem bawić. A Krzysztof już marzy, jak będzie je obie rozpieszczać”. Jej słowa mnie uspokoiły, ale i tak rozmyślałam.

Dla nas z Andrzejem nigdy nie miało znaczenia, czy to chłopiec, czy dziewczynka – ważne, by dziecko było chciane. Ale wiem, iż dla niektórych rodziców płeć jest istotna. Krzysztof na przykład kiedyś wspominał, iż chciałby syna, z którym mógłby grać w piłkę czy majsterkować przy samochodzie. Widziałam, jak bawi się z Zosią, zaplata jej warkoczyki, ale może w głębi serca marzył o chłopcu? A Weronika? Zawsze mówiła, iż chce dużą rodzinę, ale zauważyłam, iż jest trochę zmęczona – Zosia jeszcze mała, wymaga dużo uwagi, a tu druga córeczka.

Następnego dnia porozmawiałam z Andrzejem. Jak zwykle był spokojny: „Elżbieto, ważne, iż są szczęśliwi. Dwie dziewczynki – to wspaniale. Będą jak siostry, jak przyjaciółki”. Ale nie mogłam przestać rozmyślać. Przypomniałam sobie, jak sama czekałam na Weronikę. Wtedy nie było USG, a my z Andrzejem cieszyliśmy się po prostu, iż będzie dziecko. A teraz wszystko jest takie skomplikowane – te „gender reveal”, oczekiwania, rozmowy. Może sami sobie to utrudniamy?

Po tygodniu Weronika zadzwoniła i opowiedziała, jak z Krzysztofem wybierają imię dla maluszki. Zdecydowali, iż prawdopodobnie nazwą ją Maja. Zosia, słysząc o siostrzyczce, teraz codziennie pyta, kiedy „przyjdzie”. Weronika się śmieje, mówi, iż wszystko będzie dobrze, ale słyszę w jej głosie lekkie zmartwienie. Ciąża, opieka nad Zosią, praca – to wszystko niełatwe. Zaproponowałam pomoc – mogę częściej przyjeżdżać, zabierać Zosię na weekendy. Weronika się zgodziła, a ja odetchnęłam z ulgZawsze jesteśmy gotowi, by pomóc naszej rodzinie, bo w końcu to największy skarb, jaki mamy.

Idź do oryginalnego materiału