Niespodziewana wizyta o 7 rano: teściowa i bratanek wkraczają do mojego życia

polregion.pl 2 dni temu

Pewnego ranka, gdy pierwsze promienie słońca muskały dachy domów w małym miasteczku pod Lublinem, moje życie w wieku trzydziestu czterech lat zamieniło się w niekończącą się walkę o odrobinę prywatności. Nazywam się Hanna, jestem żoną Piotra, a nasza córeczka, trzyletnia Zosia, to światło naszych oczu. Wczoraj o siódmej rano moja teściowa, Krystyna Janowa, zjawiła się niespodziewanie z bratankiem i oznajmiła, iż „tylko na chwilę” będzie u nas siedzieć. Jej zwyczaj wtargnięcia do naszego domu bez zapowiedzi doprowadza mnie do rozpaczy, ale nie wiem, jak postawić granice, nie niszcząc przy tym rodziny.

Rodzina, w której chciałam widzieć spokój

Piotr to moja podpora. Pobraliśmy się sześć lat temu, a ja byłam gotowa na życie z jego rodziną. Krystyna Janowa, jego matka, wydawała się troskliwa: przynosiła domowe pierogi, zajmowała się Zosią, gdy wracałam z pracy. Jednak jej troska gwałtownie stała się kontrolą. Mieszka w sąsiednim bloku, co stało się moim przekleństwem. Przychodzi, kiedy chce, bez pukania, bez telefonu, traktując nasze mieszkanie jak swoje.

Mieszkamy w dwupokojowym mieszkaniu, które kupiliśmy na kredyt. Pracuję jako nauczycielka w podstawówce, Piotr jest mechanikiem, a nasze życie to balans między pracą, Zosią a codziennymi obowiązkami. Ale Krystyna Janowa nie szanuje naszego rytmu. Może się pojawić o każdej porze — wczesnym rankiem, w środku dnia, późnym wieczorem — a każda jej wizyta zakłóca nasz spokój. Jej bratanek, dziesięcioletni Jasiek, syn jej siostry, często jej towarzyszy, a jego obecność tylko potęguje zamęt.

Poranek, który wszystko zmienił

Wczoraj o siódmej zadzwonił domofon. Byłam jeszcze senna, Zosia spała, Piotr szykował się do pracy. Gdybym wiedziała, kto to, nie otworzyłabym, ale nieroztropnie odsunęłam rygiel. Na progu stała Krystyna Janowa z Jasiem. „Haniu, posiedzę u was chwilę, mam o dziewiątej spotkanie, a Jaśka nie ma z kim zostawić” — oznajmiła, choćby nie pytając. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, już była w pokoju, a Jasiek biegał po mieszkaniu, wrzeszcząc.

Oniemiałam. O siódmej rano mój dom to nie przedszkole! Próbowałam delikatnie dać do zrozumienia, iż to niedogodne: „Krystyna Janowo, mamy własne plany, Zosia jeszcze śpi.” Machnęła ręką: „Oj, Haniu, nie marudź, przecież tylko na chwilkę.” Dwie godziny przeciągnęły się do południa. Jasiek włączył telewizor na cały regulator, obudził Zosię, porozrzucał jej zabawki. Krystyna Janowa popijała herbatę i opowiadała o swoim życiu, zupełnie nie zauważając, iż jestem na krawędzi. Gdy w końcu wyszli, znalazłam ślady soku na kanapie i stertę brudnych naczyń.

Bezradność i gniew

To nie pierwszy raz. Krystyna Janowa przyprowadza Jaśka, kiedy jej to pasuje, zostawia go u nas, choćby gdy mamy ręce pełne roboty. Dzwoni do drzwi o szóstej rano, żeby „tylko pogadać”, albo przychodzi późnym wieczorem, ponieważ „zobaczyła światło w oknie”. Jej bratanek to istny urwis: niszczy rzeczy, odpowiada bez szacunku, a teściowa tylko się śmieje: „Chłopak musi się wyszaleć.” Moja Zosia boi się go, a ja nie potrafię jej obronić we własnym domu.

Próbowałam rozmawiać z Piotrem. „Twoja matka przychodzi, kiedy chce, ja już nie daję rady” — powiedziałam wczoraj. Wzruszył ramionami: „Mamo ci pomaga, nie bądź taka sztywna.” Pomaga? Jej wizyty to nie pomoc, to inwazja! Czuję się jak gość we własnym mieszkaniu, gdzie teściowa rządzi, a jej bratanek wprowadza zamęt. Piotr kocha swoją matkę i nie chcę go ranić, ale moja cierpliwość się skończyła.

Co robić?

Nie wiem, jak to powstrzymać. Porozmawiać z Krystyną Janową wprost? Boję się, iż się obrazi i nastawi Piotra przeciwko mnie. Zamontować zamek i nie otwierać? To wywoła awanturę. A może milczeć i liczyć, iż sama zrozumie? Ale ona nie łapie subtelności, a ja mam dość życia w ciągłym napięciu. Przyjaciółki doradzają: „Haniu, postaw się, to twój dom.” Ale jak to zrobić, nie wchodząc w konflikt?

Zosia zasługuje na spokój, ja na moment wytchnienia, a Piotr na żonę, która nie jest o krok od załamania. Tymczasem Krystyna Janowa i Jasiek zamieniają moje życie w chaos. W wieku trzydziestu czterech lat pragnę, by mój dom był moją przystanią, by poranek zaczynał się w ciszy, a nie od obcych dzieci i teściowej. Jak znaleźć równowagę między szacunkiem dla rodziny męża a obroną własnych granic?

Moje wołanie o spokój

Ta historia to moje wołanie o prawo do własnego domu. Krystyna Janowa pewnie nie chce źle, ale jej najazdy odbierają mi poczucie bezpieczeństwa. Piotr pewnie mnie kocha, ale jego bierność sprawia, iż czuję się samotna. Chcę, by moja córka rosła w domu, gdzie jej mama jest szczęśliwa, gdzie nasze cztery ściany to twierdza. Choćby to miał być trudny krok, znajdę sposób, by chronić swoją rodzinę.

Chociażbym miała zamknąć drzwi przed jej nosem…

Idź do oryginalnego materiału