Niezależnie od tego jak karmisz, jesteś najlepszą mamą dla swojego dziecka

patrycjakalbarczyk.pl 3 lat temu

Cykl o karmieniu piersią powstał aby pokazać, iż karmienie piersią nie zawsze jest cukierkowym obrazkiem jaki widzimy w reklamach czy na bilbordach. Wbrew nazwie znajdziecie w nim też historie mam, które ostatecznie nie karmiły piersią z różnych powodów. Brak pokarmu, brak wsparcia, poranione brodawki, czy po prostu brak chęci. Każda mama, która nie karmi piersią ma WAŻNY powód.

Dzisiaj historia, którą znałam już wcześniej. Mimo tego, dzisiaj, kiedy ją przeczytałam, ponownie mocno mnie poruszyła.

Historia Pauliny, mamy kilkumiesięcznej Poli

„Większość mam karmiących podkreśla, iż początkowo było ciężko, ale finalnie wszystko skończyło się happy endem. Tym razem będzie zupełnie inaczej. W ciąży zakładałam, iż będę karmić piersią za wszelką cenę. Oprócz uczestnictwa w szkole rodzenia, obejrzałam masę webinarów podpowiadających jak uniknąć jakichkolwiek trudności w przystawianiu dziecka do piersi. W teorii byłam przygotowana naprawdę dobrze. Duży nacisk położyłam także na zakup akcesoriów niezbędnych do karmienia piersią. Poduszka, lanolina, kompresy na bolące brodawki, wkładki laktacyjne, bielizna czy odzież do karmienia piersią były kupione na długo przed porodem. Zainwestowałam choćby w laktator elektryczny. Niestety, ani wiedza, ani tym bardziej akcesoria kompletnie mi się nie przydały.

Brak pokarmu


Jeszcze na sali porodowej przystawiono mi córkę do piersi. Mała nie zainicjowała ssania, a ja nie miałam pokarmu. „To się zdarza w tym momencie. Była pani w ciąży, urodziła pani dziecko, pokarm na pewno jest!” usłyszałam. Z uwagi na to, iż córka ulewała wodami płodowymi, miałam choćby 15 godzin przerwy do kolejnego karmienia i całe 15 godzin nadziei na pojawienie się pokarmu.
Mijały kolejne godziny po porodzie, a pokarm nie pojawiał się. Słyszałam od koleżanek, iż może tak być, więc twardo piłam suplement ze słodem jęczmiennym. Gdy mała zaprzestała ulewać wodami przystawiałam ją do pustych piersi. Następnie wisiałam na laktatorze, aby pobudzić gruczoły. Nie miałam choćby kropli pokarmu, więc nadeszła pora dokarmiania mlekiem modyfikowanym.

Szpitalne realia

Położna w pośpiechu pokazała mi jak dokarmić maleństwo strzykawką. Niestety, dokarmianie bez dalszej pomocy położnej szło nam bardzo, bardzo źle. Nie wiem czy choćby 1/4 porcji była zjadana przez moje dziecko. Zdecydowana większość spływała jej po brodzie i policzkach. Godzinami czekałam na pomoc położnej. 3-4 razy chodziłam prosić o pomoc i dostawałam jedynie odpowiedź „tak, tak zaraz ktoś podejdzie”. Zwlekając dłużej często traciłabym porę karmienia. Musiałam więc radzić sobie sama. Po dobie nieudolnego karmienia nastał moment ważenia. Jak wyrok przyjęłam informację o tym, iż Pola przez cały czas traci masę ciała. Łzy płynęły mi po policzkach, a w głowie przyświecała myśl „Co ze mnie za mama? Nie dość, iż nie mam pokarmu to jeszcze nie potrafię nakarmić mlekiem modyfikowanym własnego dziecka”. Położna widząc mój płacz zapisała, iż wymagam konsultacji z certyfikowanym doradcą laktacyjnym. Cdl pokazała mi jak dokarmić Polę butelką. Trochę się uspokoiłam, bo podczas obchodu okazało się, iż jeżeli spadek masy ciała nie będzie aż tak duży, kolejnego dnia wyjdziemy do domu. Pomyślałam, iż jak wyjdziemy do domu trochę odeśpię, odwiedzi nas położna i podpowie co jeszcze mogę zrobić, aby pokarm się pojawił. Wyszłyśmy.

„Pomocy szukaliśmy u trzech różnych doradców laktacyjnych, endokrynologa oraz ginekologa.”


Mijały dni, a pokarmu nie było. Każdy dzień kręcił się wokół karmienia mm, przystawianiem dziecka do pustych piersi, następnie stymulacją laktatorem, oraz przyjmowaniem wszystkich możliwych suplementów mających wpływać na zwiększenie pokarmu. W dziewiątej dobie po porodzie coś się ruszyło. Byłam w stanie ściągnąć 5 – 10 ml siary. To wciąż było za mało, ale nie poddawałam się. Jakikolwiek postęp dał mi nadzieję. W najlepszym dniu udało się ściągnąć łącznie maksymalnie 200 ml. To nie było choćby 1/3 tego ile dziennie wymagało wówczas moje maleństwo. Pomocy szukaliśmy u trzech różnych doradców laktacyjnych, endokrynologa oraz ginekologa. Córkę zbadał choćby neurologopeda, bo jednej z cdl nie spodobało się, iż dziecko nie chce się przystawiać. Tylko… kto by chciał przystawiać się kolejny raz do pustych piersi? Każdy odwiedzony specjalista stawiał inną diagnozę wykluczając problem w swojej dziedzinie. Nie było dnia, żebym nie dostawała pytań od rodziny, znajomych o to czy karmię. To dodatkowo potęgowało ból i wyrzuty sumienia. Nie pomagały także koleżanki, które urodziły w podobnym terminie i chwaliły się nawałem pokarmu i możliwością wykarmienia gromadki dzieci…

Jesteś najlepszą mamą niezależnie od sposobu karmienia.


Po kilku kolejnych tygodniach walki i obserwowaniu coraz mniejszej ilości odciąganego pokarmu, poddałam się. Zbyt wiele mnie to kosztowało, a efektów przez cały czas nie było. Gdyby nie moi najbliżsi, baby blues spowodowany brakiem pokarmu być może skończyłby się depresją poporodową. Na szczęście często słyszałam, iż jestem dla Poli najlepszą mamą, jaką tylko mogę być, a także, iż możemy znaleźć jej najlepsze możliwe mleko modyfikowane jakie tylko istnieje na rynku.
Jeśli moją historię czyta jakaś mama w podobnej sytuacji, przesyłam masę wsparcia. Nie obwiniaj się, to nie Twoja wina! Jesteś najlepszą mamą niezależnie od sposobu karmienia. jeżeli czyta to kobieta w ciąży, polecam na wszelki wypadek zerknąć na składy mlek modyfikowanych. Ja kompletnie nie miałam o nich pojęcia, ponieważ byłam w 100% przekonana, iż będę karmić piersią. To dodatkowo mnie stresowało w pierwszych tygodniach po porodzie, a przecież są na rynku dobrej jakości mm. o ile czyta to ktokolwiek inny, pamiętaj iż świeżo upieczoną mamę można zapytać o masę innych rzeczy niż czy karmi piersią. Nie wiesz w jakiej jest sytuacji i czy Twoje pytanie nie wzbudza w niej poczucia winy, bólu i łez. Większość pewnie nie ma problemu z karmieniem, ale może pytasz akurat tę osobę będąca w mniejszości.”

Wzajemne wsparcie

Na koniec dodam jeszcze kilka słów od siebie. Żyjemy w świecie gdzie ludzie bardzo lubią oceniać siebie nawzajem. W świecie mam to ocenianie pozostało większe. A tak naprawdę mamy powinny wspierać siebie wzajemnie. Za to często mama karmiąca mm może usłyszeć od mamy karmiącej piersią „Karmienie piersią daje więź jakiej nie stworzy się w inny sposób”. Oczywiście jest to bzdura. Nie neguję, iż mamy karmiące piersią, podczas aktu karmienia tę więź czują. Jednak nie mają one prawa odbierać poczucia więzi z maleństwem pozostałym mamom. Są na ten temat badania, świetnie napisała o tym Mataja:

Dlatego drogie mamy, wspierajmy siebie nawzajem.

Pozostałe historie możecie przeczytać tutaj:

Cykl o karmieniu piersią

Idź do oryginalnego materiału