Zawsze marzyłam o dzieciach. Mój mąż nie podzielał mojego entuzjazmu. Wszystko się między nami zmieniło, kiedy przypadkowo zaszłam w ciążę.
Droga do domu wydawała się wiecznością. Dopiero gdy musiałam zawrócić, zdałam sobie sprawę, iż w poszukiwaniu szczęścia zabrnęłam za daleko. Zapukałam do rodzinnego domu. Rodzice przyjęli mnie ciepło.
– Nie spodziewaliśmy się cię zobaczyć. Co u Ciebie słychać, kochanie? – zapytała uśmiechnięta mama.
– Mamo, zostawiłam Krzysztofa. – szepnęłam przez łzy.
– Naprawdę! Na zawsze? – mama wydawała się być zaniepokojona.
– Nie wiem, zobaczmy – wzruszyłam ramionami.
– A co z dzieckiem? W którym miesiącu jesteś? – w jej oczach pojawiły się łzy.
– Sama go wychowam mamo. To piąty miesiąc – odparłam.
Krzysztof i ja mieszkaliśmy razem przez pięć lat. Okazało się, iż mamy zupełnie odmienne wyobrażenia o życiu. Najważniejszym tematem nieporozumień między nami stały się dzieci. Ja zawsze marzyłam o dzieciach, a Krzysztof nie podzielał mojego entuzjazmu. Chciał żyć beztrosko, wygodnie i bez zbędnych zobowiązań.
Kiedy przypadkowo zaszłam w ciążę, sytuacja między nami bardzo się pogorszyła. Krzysztof był bardzo niezadowolony. Sugerował choćby aborcję, choć wiedział, iż to dla mnie nie do zaakceptowania. Postanowiłam, iż pojadę do rodziców. Myślałam, iż w końcu będę mogła wszystko przemyśleć i podjąć decyzję dotyczącą naszego małżeństwa.
Krzysztof nie dzwonił przez tydzień. Gdy w końcu zadzwonił, rozmawiał, jak gdyby nic się nie stało. Tak, jakby był tylko w podróży służbowej. Wierzcie lub nie, ale separacja faktycznie miała pozytywny wpływ na nasz związek. Rozmawialiśmy prawie codziennie. Nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać. Słuchać się wzajemnie. Krzysztof często pytał o moje zdrowie i samopoczucie.
Ciążę i poród przeszłam bez problemów. Urodziłam zdrowego chłopczyka. Ogarnęła mnie radość. Macierzyństwo zmieniło moje życie nieodwracalnie, ale cieszyłam się z takich zmian. Troski matki były dla mnie tylko radością.
Niestety mój mąż nie przyjechał po mnie z kwiatami do szpitala. Mama zabrała mnie do domu taksówką. Krzysztof był zajęty wtedy pracą. Nie mógł w tym czasie przyjechać. W domu pojawił się po tygodniu.
Kiedy pierwszy raz zobaczył naszego chłopczyka, od razu się w nim zakochał. Zapomniał o wszystkich swoich argumentach przeciwko dzieciom, które z taką pieczołowitością pielęgnował.
Dziecko scementowało nasze małżeństwo. Mój mąż zmienił się w troskliwego tatę.
Bardzo kocham mojego męża. Cieszę się, iż udało nam się utrzymać tę relację i moja historia ma dobre zakończenie. Dzisiaj myślę sobie, iż dobrze zrobiłam dając mu czas na oswojenie się z myślą o ojcostwie. Może musiał do tego dojrzewać dłużej, ale w końcu wszystko dobrze się skończyło.