Oddam dziecko, ale za cenę – moje serce już nie wytrzyma

newsempire24.com 1 tydzień temu

“Wiesz co, weź sobie to dziecko, ja go nie chcę. Nie mogę na nie patrzeć. Ale w zamian daj mi pieniądze” – powiedziała Wika.

Ksenia miała podłużną twarz z nieco wyłupiastymi, brązowymi oczami, duże zęby i ciężką brodę. Ale włosy – te były gęste, ciemne, falujące dużymi lokami. Gdy spięła je z tyłu, tworzyły bujną fryzurę, ale wtedy niedoskonałości twarzy były jeszcze bardziej widoczne. Dlatego zawsze chodziła z rozpuszczonymi włosami.

Figura też nie była jej sprzymierzeńcem – jakby lepił ją niezdarny rzeźbiarz. Ciało można było ukryć pod ubraniem, ale twarz…

Czasem na ulicy któryś z chłopaków krzyczał za nią:
– Hej, panienko, możemy się poznać?

Ale gdy się odwracała, bełkotał wymijające przeprosiny i uciekał.

– Po co takiej brzyduli takie włosy? – wzdychały zazdrosne koleżanki z klasy.
Ksenia sama chętnie zamieniłaby je na cienkie i płowe, byle tylko mieć choć trochę ładniejszą twarz.

Przyjaciół nie miała. Ale jeden chłopak jej się podobał. Siedział w sąsiedniej ławce i czasem prosił o ściągnięcie zadania domowego albo podpowiedź na klasówce. Ksenia uczyła się świetnie.

Pewnego dnia ten właśnie chłopak zaprosił ją do kina. Była w siódmym niebie. Po seansie wracali razem do domu, rozmawiając. On co chwilę oglądał się za siebie.

– Kogo wypatrujesz? Boisz się, iż ktoś zobaczy cię ze mną? – spytała wprost Ksenia.
Chłopak zarumienił się i zmieszał.

Pod jej domem niezdarnie ją pocałował. I wtedy zza rogu rozległ się chichot jego kolegów. Ksenia od razu zrozumiała – zakład. Czy uda mu się pocałować brzydulę.

– Co ci obiecali za to? – krzyknęła mu w twarz i uciekła do domu.
Już na niego nie patrzyła, nie dawała też ściągać.

– Nie martw się, facetów ci nie zabraknie. Ja wyszłam za mąż, ty też wyjdziesz – pocieszała Ksenię jej równie nieurodziwa matka.

Ksenia skończyła szkołę ze złotym medalem i dostała się na ekonomię. Studiowała lekko i ukończyła z wyróżnieniem. Ale zazdrościła ładniejszym koleżankom, które chodziły na randki, wychodziły za mąż, a choćby rodziły dzieci w trakcie studiów.

Po studiach ojciec – znany adwokat z wieloma znajomościami – załatwił jej pracę w poważnej firmie.

Kolędzy spieszyli się po pracy do mężów i wiecznie chorych dzieci, a Ksenia zostawała do późna, kończąc za nich zadania. Nie miała gdzie się spieszyć. Wszyscy ją lubili za to, a szefostwo doceniało – zawsze można było na nią liczyć.

Wdzięczni koledzy próbowali ją swatać – najczęściej z rozwodnikami, którzy oddali mieszkanie byłym żonom. Zmęczeni wynajmowaniem pokoi i przelotnymi znajomościami, chętnie przycupnęliby przy pewnym brzegu. Ksenia by się nadała. Ale ona nie chciała. Marzyła o miłości. Płakała po nocach i przeklinała los, iż stworzył ją taką brzydką.

Potem umarł ojciec, a dwa lata później matka. Byli już w wieku – późne małżeństwo, jedyne, późne dziecko. Ksenia została sama na świecie. Czas mijał, a jej wiek zbliżał się do granicy, po której szanse na zdrowe dziecko stawały się nikłe.

Jedna z koleżanek zasugerowała jej wakacje na południu.

– Nasz dyrektor miał podobny problem – szepnęła. – Mężczyzna przystojny, ale bezpłodny. Żona marzyła o dziecku, ale nie chciała rozwodu. Dom, drogie samochody, status… Lekarze podpowiedzieli im, by pojechali nad morze i… dobrze wypoczęli.

Pojechali do Turcji. Tam zdradziła go z przystojnym kelnerem, z którym wcześniej ustaliła grupę krwi. I proszę – mają teraz syna.

– Skąd wiesz o dyrektorze? – spytała szeptem Ksenia.

– Nieważne. Chodzi o to, iż tam, na wakacjach, wszyscy są sami. Wybierz przystojnego, popraw geny.

Ksenia nie wierzyła w sukces, ale wzięła urlop i pojechała. Pewnego wieczoru na promenadzie poznała miłego mężczyznę – wysoki, barczysty, przystojny. Udawała, iż skręciła nogę. Pomógł jej, zaprosił na kolację.

Nie owijała w bawełnę. Powiedziała, czego chce. On nie uciekł, nie wyśmiał, tylko spojrzał uważnie. I zrozumiał.

Wróciła opalona, wypoczęta i szczęśliwa – jeszcze nie wiedząc, iż jest w ciąży. Dwie tygodnie później miała pewność. Dziewięć miesięcy – urodziła śliczną dziewczynkę.

Położna, która przyjmowała poród, znała takie przypadki i nie oceniała. Do brzydkiej kobiety nikt nie przychodził, nie pisał radosnych listów. Na wypis podarowała Ksenii mleko modyfikowane, pieluchy i swoją wizytówkę. Dziewczynkę nazwała Wiktorią.

Rozpieszczała ją strasznie, dając całą niewykorzystaną miłość. Córka wyrosła na piękną, kapryśną dziewczynę, która nie znała odmowy. Po matce wziW końcu Ksenia zrozumiała, iż prawdziwe szczęście nie leży w urodzie ani w miłości mężczyzny, ale w bezwarunkowej więzi z tymi, którzy naprawdę ją potrzebowali – z Wiktorią, której nigdy nie udało się pokochać, i z Jurkiem, który stał się całym jej światem.

Idź do oryginalnego materiału