Mikołajki za pasem. A żeby tradycji stało się zadość, w wielu szkołach uczniowie losują karteczki z imionami osób, którym kupią prezent. Następnie klasa ustala kwotę, jaką należy przeznaczyć na podarunek. Wielu naszych czytelników uważa jednak, iż ta forma nie sprawdza się tak, jak przed laty. Twierdzą, iż w praktyce losowania są punktem zapalnym, po którym wybuchają afery, rozgrywają się szkolne dramaty, a cała klasa dowiaduje się, kto kogo nie lubi.
REKLAMA
"Co roku we wrześniu prosimy wychowawczynię, aby przestała organizować dzieciom szkolne mikołajki. Oferujemy, iż trójka klasowa zakupi dzieciom prezenty, ale nauczycielka się nie zgadza, bo skoro w każdej klasie dzieci losują, to dlaczego tutaj ma być inaczej. Szkoda, iż ona nie słucha tych wszystkich żali w domu, jak prezent się nie podoba" - mówi nam pani Aldona, która nie lubi szkolnych mikołajek przez to, iż jej syn zawsze dostaje niesprawdzone prezenty i po powrocie ze szkolnej wigilii, nie raz już płakał.
Zobacz wideo Paulina Krupińska kupiła swoim dzieciom tylko jeden prezent na mikołajki. Wyjaśnia dlaczego
Czy w szkołach należy robić mikołajki? Rodzice mają sporo wątpliwości
Mikołajki mają swoich zwolenników, ale też i przeciwników. Dla wielu to wspaniały zwyczaj i kultywowanie tradycji, ale jednocześnie rośnie także fala przeciwników apelujących, by tych losowań i wręczania prezentów już nie robić. "Mikołajki to fikcja. Dajcie dzieciom cieszyć się świętami w inny sposób. Niech każdy uczeń ozdobi wieniec adwentowy czy choćby zróbcie karmnik dla zwierząt. Te prezenty już nie przynoszą tyle radości, co kiedyś. Moje dziecko w tamtym roku dostało mydło i bardzo płakało. Tak mi było żal syna, iż po szkolnej wigilii zabrałam go do sklepu zabawkowego i stwierdziłam, iż może wybrać, co tylko chce. Nie chciałam, żeby mały się smucił" - mówi nam pani Ania, a inna matka dodaje:
Nasza wychowawczyni zaproponowała, żeby, jak co roku, zrobić losowanie i kupić prezenty do 20 złotych. Jako rodzice, byliśmy zdziwieni, bo za tę kwotę naprawdę ciężko znaleźć coś sensownego, a jak przekroczy, to zaraz wyjdzie, iż jesteśmy rozrzutni i niesprawiedliwi. Jak znaleźć więc złoty środek?
"Zamiast samochodzika, rodzice kupują LEGO"
Inne zdanie ma ojciec trzecioklasistki. "Losowanie mikołajkowe to fajny pomysł, ale niestety, w młodszych klasach nagminnie spotyka się rodziców, którzy nie przestrzegają ustalonej kwoty, tylko kupują wymyślne prezenty, bo chcą pokazać, iż mają pieniądze. Szkoda, iż potem są awantury na całą szkołę i przez to cierpią dzieci. Zamiast samochodzika, rodzice kupują LEGO. Dzieci sobie zazdroszczą i płaczą po kątach. W starszych klasach jest lepiej, bo młodzież kupuje przeważnie sama, na szczęście rodzice nie muszą ingerować"
Matka: Stawiamy na rzeczy handmade
Inna nasza czytelniczka skarży się, iż w szkole jej córki, choć od lat debatuje się o losowaniu mikołajkowym, wciąż nie udało się wypracować kompromisu. "W tym roku robimy prezent dla dziewczynki. To koleżanka z klasy mojej córki. Ona poprosiła o upominek związany ze świętami Bożego Narodzenia, rzecz związaną z Mikołajem. Jest uczennicą, która pochodzi z Ukrainy. Prosiła, żeby to nie był kubek. Kupiłam notatnik pluszowy z wizerunkiem Świętego Mikołaja, oraz pluszowy długopis stylizowany na świątecznego renifera" - zdradza matka i wyznaje, iż jej córka również sporo podpowiada i chce, aby prezent sprawił koleżance wiele radości.
Moja córka dokupiła kolczyki na sztyft w kształcie ciastka oraz maskotkę zrobioną handmade. Ja od siebie dorzucę aniołka na choinkę, również zrobionego własnoręcznie. Zapakujemy te drobne prezenciki w ładną, ozdobną świąteczną torebkę i będziemy miały nadzieję, iż sprawiłyśmy tym podarunkiem miłą niespodziankę.
I choć wydaje się, iż tak idealny plan działania nie może się nie udać, czasem mimo wielkich starań, nie da się wszystkim dogodzić. "Bywa, iż po obdarowaniu, pojawią się niesnaski i niektórym dzieciom z całą pewnością będzie przykro, iż tak się starały, a mimo to nie trafiły w gust kolegi lub koleżanki. To odwieczny problem wszystkich pokoleń, a teraz musimy dołożyć wszelkich starań, bo przecież wśród nas są dzieci innego pochodzenia i wyznania. To dopiero wysiłek, żeby nikogo nie urazić, przygotowując prezenty na mikołajki" - dodała.
Takich sytuacji, w których dziecko, zamiast się cieszyć, płacze lub zwyczajnie dołuje, jest wiele.
Z jednej strony rezygnacja z mikołajek oznaczałaby oszczędność. Z drugiej, jest to jednak tradycja, którą niektórzy naprawdę lubią. Co zrobić, by uniknąć sytuacji, w której dziecko poczuje się nieusatysfakcjonowane? Kluczem może okazać się komunikacja w klasie. Bywa, iż grupa dzieciaków jest na tyle zżyta, iż ekscytuje się wizją wzajemnego kupowania prezentów, a zdarza się również, iż lepszym rozwiązaniem byłoby mikołajkowe wyjście do kina albo muzeum.
A wy, drodzy rodzice, jak rozwiązaliście kwestię mikołajkowego losowania w szkołach waszych dzieci? Podzielcie się z nami swoimi spostrzeżeniami w komentarzu lub napiszcie do mnie maila: magdalena.wrobel@grupagazeta.pl. Zapewniam anonimowość.