Ojciec rzucał meblami, mama znikała. W tym domu nikt nie mówił, ale krzyk był wszędzie

gazeta.pl 4 godzin temu
Nie chodziło o głuchotę. Claudia i jej brat dorastali w domu pełnym przemocy, emocjonalnej pustki i tajemnic. Aby przetrwać, musieli stworzyć własne historie o tym, kim są ich rodzice.
Claudia Durastanti, włoska pisarka i tłumaczka, wychowała się z rodzicami, którzy nie słyszeli, ale to nie cisza była dla niej najtrudniejsza, o czym na łamach weekend.gazeta.pl porozmawiał z nią Jan Rybicki. Brak słów to tylko wierzchołek góry lodowej. Wspomnienia autorki przenoszą nas w świat, gdzie dzieci muszą zrozumieć dorosłych, zanim dorośli zrozumieją siebie.


REKLAMA


Zobacz wideo Paulla: "Wiem, co to jest bieda i głód. Dziś się tego nie wstydzę" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]


Rodzice, którzy nie chcieli prowadzenia. Ale też nie umieli być przewodnikami
Claudia i jej brat od najmłodszych lat żyli w świecie pełnym napięcia i niepokoju. Ich rodzice byli głusi, ale największym problemem nie był brak słuchu tylko emocjonalna niestabilność, przemoc i brak wsparcia. Ojciec był agresywny, matka zamykała się w sobie. Ich komunikacja była pełna krzyku, fizycznych gestów i gwałtownych emocji. Dzieci nie miały przy sobie opiekunów, którzy potrafiliby je wesprzeć. Zamiast tego musiały nauczyć się samodzielności i niezależności.


Nie zachowywali się jak "prawdziwi rodzice". A dzieci próbowały to jakoś zrozumieć
Brat autorki tłumaczył ich dziwność na dziecięcy sposób: może byli aktorami, może kosmitami? Claudia krzyczała, błagając matkę, by zaczęła się zachowywać "normalnie". Chciała czuć się kochana nie tylko przez dotyk, ale i przez codzienność, stabilność, rutynę. Ich dom był pełen chaosu – wybuchy złości, znikanie, izolacja. Żadne z rodziców nie nauczyło się migowego, nie umieli mówić ani dobrze po włosku, ani po angielsku. Dla dziecka to oznaczało, iż musiała nauczyć się języka zarówno, jak i emocji – i iż wiele z nich będzie bardzo trudnych.
Miłość w cieniu przemocy. Dzieci, które uczą się przeżyć
Claudia nie opowiada o głuchocie jako o problemie. Mówi wprost: ich niesłyszenie było częścią większej historii. Jej rodzice byli trudni, nieprzystosowani, pełni wewnętrznych napięć. I choć doświadczyła z ich strony zaniedbania, ucieczek, a choćby porwania, to potrafi zobaczyć, iż to byli ludzie pogubieni, a nie tylko źli. Jej mama w końcu odeszła, zabierając dzieci i zaczynając nowe życie. Dla Claudii pisanie stało się terapią, a brat jej oparciem. Dziś, choć ich dzieciństwo było mroczne, Claudia potrafi znaleźć w tej ciemności momenty czułości. I przypomnieć sobie, iż dotyk mamy, potrafił czasem znaczyć więcej niż tysiąc słów.
Idź do oryginalnego materiału