Ona odeszła, a on zrozumiał za późno, iż była jego jedyną prawdziwą miłością.

twojacena.pl 4 dni temu

Ona odeszła, a on dopiero za późno pojął, iż była jego jedyną prawdziwą miłością.
Ona odszła, i on zrozumiał zbyt późno, iż to właśnie ona była jedyną, którą naprawdę kochał.
Antoine siedział w samochodzie, wpatrując się w drzwi restauracji. Jego dłonie drżały, choć on tego nie zauważał. Głośny, przytłumiony piszczyk wypełniał uszy, dowód jego napięcia. Tego wieczoru miał się odbyć zjazd absolwentów dwadzieścia lat po ukończeniu liceum. Dwudziestu lat, które on sam zepsuł, niszcząc to, co mogło przynieść mu szczęście.
Wtedy podejrzewał Élodie o zdradę. Fotografia z nowym kochankiem, którą uznał za dowód, wywróciła mu żołądek do góry nogami. Nie otrzymała wyjaśnień. Milczała. Antoine wykrzyczał, oskarżał, wylewał wszystko, co w sobie tłumił. I ona odeszła. Bez krzyku. Bez wyjaśnień.
Po sześciu miesiącach poślubił Camille. Z rozgoryczenia. Chciał pokazać Élodie, iż może być szczęśliwy bez niej. Jednak euforia nie nadeszła. Małżeństwo było nijakie, napięte niczym rozciągnięta linia. Wszystko było na miejscu: żona, dziecko, praca. ale serce jego milczało.
Tego wieczoru miał znów zobaczyć Élodie. Jedyną, którą naprawdę kochał.
Wszedł do sali i od razu ją poczuł. Nie zobaczył jej najpierw poczuł. Jej energia, lekki śmiech. Wciąż była nieodparta: sukienka w kwiaty, loki na ramionach, pewny wzrok. I nagle wszystko znów się zawaliło. Jak kiedyś.
Élodie zawołał, gdy wyszła, by odebrać telefon.
Tak, Antoine? odpowiedziała spokojnym, niemal szyderczym głosem.
Chcę wiedzieć wszystko. Jak żyłaś bez mnie?
Czy naprawdę chcesz to usłyszeć? jej głos nie drżał, a jedynie nosił głęboką, zmęczoną rezygnację.
Nie mogę żyć bez ciebie. Bez nas
Nie ma już *nas*, Antoine. To dawno minęło.
A nasze dziecko? wypuścił nagle.
Élodie przyblakła. Zamknęła oczy. Potem, z zimną determinacją, powiedziała:
Mówisz o dziecku, które straciłam po twoich oskarżeniach? O tym, którego nie mogłam uratować, bo płakałam za bardzo? Tak, byłam w ciąży. Ale twierdziłeś, iż to nie jest twoje. Zaufałeś tej fotografii. Nie mi. Nie swojemu sercu. Zaufałeś Camille.
Obrócił głowę w dół. To właśnie tego dnia wszystko zniszczył.
Przeżyłam, Antoine. Złamana, spalona. Ale przetrwałam. Odeszłam. Zaczęłam od nowa. Mężczyzna pomógł mi, zobaczył we mnie samą mnie. Nie moje błędy, nie moją winę, nie moją przeszłość. Dziś mamy dwoje adoptowanych dzieci. Są moje od pierwszego dnia. I jestem szczęśliwa.
Przepraszam
Dlaczego? Za to, iż mnie zniszczyłeś? Już ci wybaczyłam. Dla mnie to zajęło dłużej. Teraz nie jestem już tą, którą znałeś. Nie jestem już twoja. Zrozumiałeś za późno, co straciłeś.
Odwróciła się i odszła. Krokiem lekkim, plecami prostymi, pełna pewności. Wszystko, czego nie potrafił kiedyś chronić.
A on stał nieruchomo, w ciszy samochodów, serce w kawałkach, z jedną pewnością: nie da się cofnąć czasu. Czasem jest po prostu za późno. I choć nosiłaś ją w sercu przez całe życie dla niej już nie jesteś nikim.

Idź do oryginalnego materiału