Ona podjęła decyzję dla siebie.

twojacena.pl 4 dni temu

— Dlaczego jeszcze nie jesteś ubrany? — Tania stała w progu, ledwo powstrzymując irytację. — Zapomniałeś, jaki dziś jest dzień?

— A co dziś jest? — Jan choćby nie oderwał wzroku od telewizora, leniwie przełączając kanały. — Znowu gdzieś musimy?

— Mamy jechać do szpitala! Kasia urodziła, sam słyszałeś. Pierwsza z naszej paczki została mamą. Musimy ją pogratulować!

— Z czego gratulować? — mężczyzna prychnął, nie przestając klikać pilotem. — Z nieprzespanych nocy? Z krzyków niemowlaka? Z życia, które już nie będzie twoje? Wątpliwy powód do świętowania.

— Co ty opowiadasz? Przecież sam marzyłeś o dzieciach! Mówiłeś, iż chcesz, żeby po domu biegały małe nóżki. Żeby malutkie rączki obejmowały cię za szyję. Mówiłeś — troje, nie mniej! Czy mi się to śniło?

— Tak, mówiłem. Ale przyznaj, ładnie to brzmi. Kobiety to lubią. No i ty się rozczuliłaś — spokojnie odparł Jan.

Tania bez słowa opadła na kanapę. Jej twarz zastygła w osłupieniu.

— Po prostu nie chcę dzieci. Co w tym złego? Większość facetów ich nie chce. Nie myślałaś, iż można żyć dla siebie? Podróże, hobby, wolność… A wy od razu — dzieci, rodzina, pieluchy.

— Zawieziesz mnie? — jej głos stał się lodowaty. Nie potrafiła ukryć rozgoryczenia — właśnie dziś zamierzała powiedzieć Janowi najważniejszą nowinę w swoim życiu.

— Bez nas sobie nie poradzą? Nie mam ochoty oglądać tej głupiej krzątaniny, cmokania i płaczu. Pójdziesz później. Może i sama zrozumiesz, iż nie warto.

Bez słowa Tania wyszła do sypialni. Po kwadransie wróciła w eleganckiej, wyrazistej stylizacji. Taksówka już była zamówiona — dzięki Bogu, nie będzie musiała słuchać ponurych komentarzy Jana.

A przecież była tak blisko szczęścia… Jeszcze dziś rano zobaczyła te dwie kreski na teście. Chciała podarować mu tę wiadomość wieczorem. Ale teraz… teraz nie była pewna, czy ma prawo o niej wiedzieć.

Tania zawsze dążyła do stabilności. Pracowała już podczas studiów, skończyła z wyróżnieniem, miała świetną posadę, stały dochód, własne mieszkanie — prezent od rodziców. Wszystko robiła dobrze. Była gotowa na dziecko. Tylko mężczyzna, którego widziała jako ojca swoich przyszłych dzieci, okazał się jedynie dobrym aktorem.

Jan wydawał się jej dojrzały, pewny, odpowiedzialny. Jego wiek, słowa, poglądy — wszystko budziło zaufanie. Dopiero dziś zdjął maskę.

— Wiem już, co zrobić — szepnęła w pustkę samochodu. Taksówkarz, starszy, milczący mężczyzna, spojrzał na nią uważnie i niespodziewanie powiedział: — Gratuluję.

Tania zmieszała się. Podziękowała i pobiegła do szpitalnego wejścia. Tam, promieniejąc radością, stała Kasia z malutkim pakunkiem w ramionach. Ojciec już trzymał chłopczyka. Wszędzie unosiła się miłość.

— Gratuluję, kochanie! — Tania przytuliła przyjaciółkę. — Jak go nazwaliście?

— Jakub, po tacie. Chcę, żebyś została jego chrzestną.

— Z przyjemnością — uśmiechnęła się Tania, ale serce ścisnęło się żalem. Wszystko, czego pragnęła, było tuż obok, ale nie z nią.

— Coś się stało? — cicho zapytała Kasia, gdy odeszły na bok.

— Jan cały czas kłamał. Nie chce dzieci. A mówił, iż chce. I najgorsze… jestem w ciąży. Dowiedziałam się dziś. I teraz… teraz muszę wybrać.

— Tania, mężczyzn nie brakuje. Ale szansa na bycie mamą? To coś wyjątkowego. Moja siostra na przykład nie może mieć dzieci. Płakała z euforii i bólu, gdy usłyszała, iż jestem w ciąży. Nie rezygnuj ze swojego marzenia.

— Tak myślę. jeżeli nie zmieni zdania — odejdę. Moi rodzice będą szczęśliwi, iż zostaną dziadkami.

Jan nie zmienił zdania. Powtarzał, iż dzieci to balast, strata sił, czasu i pieniędzy. Tania nie dyskutowała. W jej wnętrzu wszystko już było przesądzone.

Trzy lata później.

— O, Jan! — dawna sąsiadka niemądro wpadła na niego na lotnisku. — Gratuluję synka!

— Mylisz się, nie mam dzieci — rzucił chłodno.

— Jak to? Widziałam Tanię — z wózkiem. Chłopczyk ma z cztery miesiące. Ja, wiesz, umiem liczyć.

Jan zbladł. Nie wiedział. A może nie chciał wiedzieć. A teraz… teraz było za późno.

— Gdzie ona? Gdzie ją widziałaś?

— Nie powiem. Przypadkowe spotkanie. A ty, jak się okazuje, jesteś jednym z tych… co swoje dziecko nie uznają.

Jan został sam. Dopiero teraz zaczął rozumieć, co stracił. Ale gdy po trzech latach w końcu odnalazł Tanię, było już za późno. Chłopczyk nazywał tatą innego mężczyznę. Jan nie mógł z nim konkurować. Nie miłością, nie czynami, nie sercem.

Koniec był przesądzony. Tania wybrała dobrze.

Idź do oryginalnego materiału