"Opiekunka kazała dzieciom leżeć przez 30 minut bez ruchu. Moja córka nie wytrzymała"

mamadu.pl 1 miesiąc temu
W teorii leżakowanie w przedszkolu to czas na wyciszenie i regenerację. W praktyce dla niektórych dzieci, tych, które nie potrzebują już drzemek w ciągu dnia, to nieprzyjemny obowiązek. W niektórych placówkach wciąż stosuje się zasady, które nie uwzględniają indywidualnych potrzeb maluchów.


Jestem mamą czteroletniej Toli. Moja córka już od dawna nie śpi w dzień. Czasem żartuję, iż chyba jako niemowlę się wyspała na zapas, bo przez pierwszy rok życia to adekwatnie tylko spała. Teraz, gdy jest starsza, nie potrzebuje drzemki. Niestety, w przedszkolu, do którego chodzi (to państwowa placówka), leżakowanie trwa godzinę i jest obowiązkowe dla wszystkich.

Zero indywidualnego podejścia


Pierwsze 30 minut dzieci muszą leżeć cicho, w bezruchu, słuchają wtedy spokojnej muzyki. Nikt nie może się wiercić, podnosić głowy, rozmawiać – opiekunki powtarzają, iż "trzeba spróbować zasnąć". Dopiero po tym czasie te, które nie śpią, mogą się podnieść i przejść do takiego kącika wyciszenia. Ja mówiłam pani dyrektor, iż Tola nie śpi już w dzień, chociaż ma dopiero 3 lata. Myślałam, iż zostanie to uszanowane, no ale nie.

Dla Toli to prawdziwa męczarnia. Każdego dnia, gdy nadchodzi leżakowanie, mówi, iż nie chce, iż nie da rady. Mimo to kładzie się i stara się wytrzymać. Ale to jest taki wulkan energii, iż nie daje rady w bezruchu przez tak długi czas. Kilka dni temu, gdy znów nie mogła wytrzymać, po prostu wstała i poszła się bawić. Opiekunka natychmiast ją upomniała. Powiedziała mi o tym, jak ją odbierałam po obiedzie. Że Tola to dziś nie chciała się wyciszyć, choćby nie chciała spróbować, a to niestety "negatywnie wpływa na resztę grupy". I iż "prosi mnie, żebym przekonała córkę, iż odpoczynek w ciągu dnia jest ważny".

Ale przecież ludzie są różni. Ja np. też nie lubię drzemek, a mój mąż to codziennie potrzebuje, choćby w weekendy, kiedy nie pracuje. Pracujemy w tej samej branży, a ja wykonuję większość obowiązków w domu, więc to też nie jest tak, iż on jest taki biedny, zmęczony. Po prostu ludzie są różni.

Leżakowanie wykańcza moją córkę


Tego dnia Tola mi powiedziała: "Mamo, ja się staram, ale to jest za długo", przytulając się do mnie. Zamiast odpocząć, była jeszcze bardziej zmęczona – ale nie fizycznie, tylko emocjonalnie. Tyle z tego kącika wyciszenia.

Czuję bezsilność. Dlaczego tak trudno pozwolić dzieciom odpoczywać na swój sposób? Dlaczego nie można dać im wyboru? Moja córka nie jest niegrzeczna. Ona po prostu nie potrzebuje snu w ciągu dnia. I nie rozumiem, dlaczego kara się ją za coś, na co nie ma wpływu. Jestem interesująca zdania innych rodziców. Jak jest u was w przedszkolach?

Idź do oryginalnego materiału