Kobieta w drodze do kościoła tłumaczyła synkowi, dlaczego jego dziadkowie są źli.
Dziecko nie musi słuchać naszych pretensji i obelg wobec ludzi, na których mu zależy.
Dając wyraz swojej nienawiści, wobec drugiego człowieka stwarzamy wzorzec zachowań, które nasze dziecko przejmie.
Zeszła niespiesznie przed dom, jej auto pokrywała gruba warstwa śniegu, nie jeździła nim od tygodnia. "Trochę to zajmie" - pomyślała i zabrała się do pracy. Musiała być ostrożna, bo blisko jej domu jest kościół, chodnikiem, przy którym stało auto, przechodziły pospiesznie do świątyni rodziny. Nie chciała nikogo obsypać śniegiem. Jedna z rodzin przykuła szczególną uwagę Anny.
Zanim ich zobaczyła, usłyszała wyraźnie głos kobiety. "Ilość jadu, który ta matka sączyła, była nie do zniesienia. Słuchałam z niedowierzaniem, jak można coś takiego mówić dziecku. Chwilę przed Świętami, w drodze na mszę..." - wspomina mimowolna słuchaczka.
Bo nas nie lubią
"Widzisz synku, twoi dziadkowie mają wolne, ale nie przyjadą, nie chcą cię zobaczyć. Oni nie lubią mamy i taty, więc i z tobą się nie spotkają. Bo im się nie chce! Twoi dziadkowie to głupi ch**e!" - sączyła kobieta. Choć Anna mówi, iż ten jad bardziej wykrzykiwała, szła przy tym szybkim pewnym krokiem przed chłopcem i mężczyzną.
Dziecko około 8-letnie trzymało mocno rękę ojca. "Aż widać było, jak obydwaj się kulą w sobie. Strasznie się na to patrzyło, to był niewiarygodnie smutny obrazek" - dodaje kobieta i porusza bardzo istotną kwestię, bo to dziecko od małego jest uczone nienawiści do bliskich mu osób, do dziadków, z którymi rodzice najwyraźniej są skonfliktowani.
W czwartą niedzielę Adwentu, kiedy zapala się Świecę Aniołów, zwaną też Świecą Miłości, dziecko w drodze do kościoła słyszy coś takiego. Serce pęka.
Nie mów źle o dziadkach
W życiu bywa różnie, nie zawsze dogadujemy się z teściami, a choćby z własnymi rodzicami. Nasze dziecko jednak nie powinno słuchać ani wzajemnych pretensji dorosłych, ani być obarczane naszą goryczą. Chcemy, żeby nasze dzieci były szczęśliwe i czuły się bezpiecznie. Kiedy zaczynamy przy dziecku obrażać innych i wylewać żale, chwiejemy dziecięcą psychiką i uczymy je nienawiści.
Sącząc jad i mówiąc źle o drugim człowieku, stwarzamy w głowie dziecka taki wzorzec zachowania. Inaczej mówiąc, pokazujemy mu, iż takie zachowanie i słowa są w porządku, iż tak może mówić i myśleć. Do tego ta kobieta, niezależnie od tego, co wydarzyło się między nią i jej mężem a dziadkami chłopca, nie powinna mówić mu, iż dziadkowie nie chcą go zobaczyć. To po prostu nie jest w porządku.
Po reakcji dziecka i mężczyzny można wywnioskować, iż zależy im na relacji ze starszymi członkami rodziny. Ich postawa mówi jasno, iż te słowa ich bolą. Nikt nie lubi słuchać, jak ktoś obraża jego bliskich. Ci dwaj znaleźli się między młotem a kowadłem. Bo jeżeli odezwą się kiedyś do dziadków, to czy nie zranią matki?
Nienawiść jako spadek
Każdy z nas zostawi coś swoim dzieciom i nie chodzi tu o dom czy biżuterię. Zostawimy dzieciom pewien obraz człowieczeństwa, wzorzec zachowań, do którego świadomie czy nie, będzie się odnosić. Sącząc jad i ucząc dziecko opryskliwości, nienawiści, obelg wychowamy ludzi na swoje podobieństwo, bo one uczą się życia od nas.
Nie z naszych nakazów i zakazów, ale z tego, jak my się zachowujemy. Jak odnosimy się do drugiego człowieka, jak o nim mówimy. Pompując od małego w nasze dzieci miłość i zrozumienie, wychowamy ludzi szczęśliwych, znających własną wartość. Postępujących etycznie.
Jeśli wypełnimy ich serca i wspomnienia nienawiścią i jadem - nigdy nie będą szczęśliwe i dobre. Uczmy dzieci empatii i miłości, to się nam zwróci, bo przecież kiedyś sami mam szanse być dziadkami, a to nasze dzieci wychowają nasze wnuki. To inwestycja w przyszłość całych pokoleń.