Pamiętasz LEGO Imperial Armada? Mogło być tak pięknie

ciekaweklocki.pl 8 godzin temu

LEGO Imperial Armada to podseria bardzo nielicznych zestawów należących do Pirates I. I to na tyle nielicznych, iż można je policzyć na palcach jednej ręki… Mimo ogromnego potencjału niedługo po ich premierze pierwsza odsłona LEGO-wych piratów zniknęła z rynku. Co poszło nie tak?

LEGO Imperial Armada

Frakcja Imperial Armada zadebiutowała w 1996 roku, a więc wtedy, gdy seria LEGO Pirates I przeszła ogromny lifting. Pirackie zestawy były obecne na rynku od 1989 roku i wprowadziły wówczas niemałą rewolucję, zwłaszcza w kwestii różnorodnych główek figurek. Po 7 latach włodarze LEGO wciąż mieli świetne pomysły, ale tym razem gorzej było z ich wykonaniem, można tu też dostrzec wpływ księgowych.

Jak inaczej wytłumaczyć tylko 2 (słownie: dwa!) zestawy należące do podserii LEGO Imperial Armada? Oba zadebiutowały w omawianym roku 1996 i była to niewielka przystań 6244 Armada Sentry oraz okręt 6280 Armada Flagship ze zwijanym przednim żaglem. Tego ostatniego reaktywowano (więc jednak można mówić o „aż” trzech zestawach Armady) w 2001 roku, ale niczym nie różnił się od pierwowzoru nie licząc innego pudełka i numeru katalogowego (6291), choć w jego przypadku można też natknąć się na nazwę Spaniard Flagship.

Armada Flagship z 1996 r. 270 elementów, 3 figurki. Jego reedycja miała miejsce 5 lat później. Okręt nie jest według mnie taki zły, ale zupełnie nie pasuje do niego nazwa (de facto LEGO zrobiło to samo z „czerwonymi” i ich okrętem Imperial Flagship z 1992 roku, który również składał się z tych samych wąskich elementów kadłuba).

LEGO Armada Flagship. Źródło: LEGO

Armada Sentry z 1996 r. 67 elementów, 1 figurka. Fajny zestaw, ale aż wstyd, iż jest to… główna i jedyna przystań dla żołnierzy Imperial Armada!

LEGO Armada Sentry. Źródło: LEGO

Imperial Armada to żołnierze wzorowani na Hiszpanach – stąd charakterystyczne hełmy, a także latynoskie wąsy. Figurki wyglądają świetnie choćby po 29 latach od ich premiery, a w 1996 roku musiały robić jeszcze większe wrażenie. Niestety LEGO wypuściło nie tylko bardzo małą liczbę setów z tej serii (a narzekałem niedawno na małą liczbę zestawów LEGO Wolfpack i LEGO Unitron), ale i samych minifigów. Co prawda poszczególne figurki da się spotkać w innych zestawach piratów z lat 1996-1997, ale jest ich na tyle mało, iż ludziki Hiszpanów osiągają w tej chwili zawrotne ceny. Tak wyglądają średnie ceny wg bricklinka (stan na początek czerwca 2025):

  • czerwony Hiszpan LEGO – ok. 71 zł,
  • czerwony Hiszpan LEGO z plecakiem – ok. 88 zł,
  • zielony Hiszpan LEGO – ok. 126 zł,
  • czerwony Hiszpan LEGO (kapitan z chromowanym kirysem) – ok. 175 zł,
  • zielony Hiszpan LEGO (kapitan z chromowanym kirysem) ok. 225 zł.

Wszystko przez ich niewielką dostępność. Tak naprawdę to powyższa piątka to mix 3 ludzików: czerwonego marynarza, zielonego oficera i czerwonego kapitana. Biorąc pod uwagę ich torsy, można było je napotkać odpowiednio w 6, 4 oraz 3 zestawach (zawsze w pojedynczych sztukach!). Jeżeli więc planowałeś zbudować po latach MOC w klimacie hiszpańskiej Armady, to uprzedzam – nie będzie tanio…

O ile figurki są powszechnie lubiane i mogą się podobać, to same zestawy LEGO Imperial Armada są już znacznie słabsze. Przystań byłaby OK pod warunkiem, iż byłby to tylko dodatek do większego portu – wcześniejsi „niebiescy” i „czerwoni” żołnierze mieli przecież słynne Eldorado Fortress i Imperial Trading Post składające się z kilkuset elementów. Miniport Hiszpanów ma ich zaledwie 67! Poza tym ich okręt flagowy jest bardzo mały i ma pstrokate kolory. Jedni go kochają, inni nienawidzą.

Czy wiesz, że…

  • wszystkie zestawy LEGO zawierają w sumie tylko 13 figurek Imperial Armada?
  • serwis bricklink wyróżnia 3 zestawy Imperial Armada (w tym reedycję), natomiast brickset – również 3, ale bez reedycji okrętu, za to z niewielkim 6232 Skeleton Crew, ale rozmieszczenie zestawów w katalogach nie popiera tej klasyfikacji,
  • największą trudność w skompletowaniu armii Imperial Armada jest zdobycie główek i torsów, hełmy są tanie i łatwiejsze w zakupie,
  • to ostatnia nowa frakcja przed wycofaniem Pirates I z rynku.

Wracając do liczby dostępnych figurek, jest ich zaledwie 13 ze wszystkich dostępnych zestawów LEGO. Na podobną przypadłość cierpi też wspomniana wcześniej podseria Castle, a więc Wolfpack. Co ciekawe, na polskim (i europejskim) rynku figów było jeszcze mniej, bowiem 3 pirackie zestawy z 1997 r. – zawierające nielicznych Hiszpanów – były przeznaczone tylko na rynek amerykański! Dorwanie ich z pudełkiem i instrukcją jest bardzo trudne i… bardzo drogie. Oto one.

Buccaneers z 1997 r. (tylko US) 36 elementów, 5 figurek (w tym 2 Imperial Armada). Byłby to świetny sposób na tańsze zdobycie Hiszpanów, gdyby nie fakt, że… zestaw był dostępny wyłącznie za Oceanem.

LEGO Buccaneers. Źródło: LEGO

Pirates Ambush z 1997 r. (tylko US) 156 elementów, 3 figurki (w tym 1 Imperial Armada). interesujący zestaw, zupełnie odmienny dla LEGO Pirates – wszystko przez zastosowanie palisadowych paneli znanych z Westernu.

LEGO Pirates Ambush. Źródło: LEGO

Pirates Perilous Pitfall z 1997 r. (tylko US) 395 elementów, 6 figurek (w tym 2 Imperial Armada). Ciekawostka – to największa „baza” Pirates I! Niestety ponownie niedostępna w Europie. interesujący pomysł, wykonanie raczej średnie, biorąc zwłaszcza pod uwagę wcześniejsze zestawy piratów.

LEGO Pirates Pelilous Pitfall. Źródło: LEGO

Podsumowując – LEGO Imperial Armada to świetny pomysł, ale z nijakim wykonaniem. Czwarty przeciwnik piratów (po Imperial Soldiers, Imperial Guards i Islanders) otrzymał zdecydowanie zbyt mało zestawów, w dodatku dość przeciętnych. OK, Imperial Soldiers i Imperial Guards również nie mieli ich zbyt wiele (odpowiednio 7 i 8 wydawanych w latach 1989-1991 i 1992-1995), ale są one o wiele lepiej zaprojektowane, mają znacznie więcej figurek, które w dodatku liczniej występowały także w stricte pirackich setach. Niestety Hiszpanie mieli pecha i zostali wydani w czasach, gdy LEGO zaczęło mieć już problemy finansowe. Debiut w 1996 r. nie pomógł serii Pirates I, ba – już 2 lata później w katalogach zabrakło tej świetnej serii, którą po latach próbowano dwukrotnie reaktywować (nie Piratów z Karaibów opartych na filmowej licencji), ale raczej z marnym skutkiem.

A wystarczyło bardziej skupić się na wyglądzie zestawów i wypuścić ich znacznie więcej. Większy wybór mógłby przełożyć się na nieporównywalnie lepszą sprzedaż, a co za tym idzie – przetrwanie Piratów, którzy przez lata tak świetnie prezentowali się w katalogowych dioramach LEGO.

Wszystkie grafiki należą do LEGO i pochodzą m.in. z jego oficjalnych katalogów.

Artykuł ukazał się pierwotnie na blogu ciekaweklocki.pl w dniu 19.08.2022 r.

Idź do oryginalnego materiału