Pewnego dnia mój syn obudził się, a żony obok nie było. Na stole leżała kartka: „Piotrze, wybacz, zakochałam się i odchodzę. Nie szukaj mnie, wychowaj syna jak należy”. Odnaleźliśmy synową w pewnej wiosce w sąsiednim województwie – mieszkała tam z jakimś mężczyzną. Wszyscy ją prosiliśmy, by wróciła, ale ona uparcie powtarzała: „Nie wrócę i koniec”. A po roku zadzwoniła do Piotra i błagała, by ją przyjął z powrotem. Wtedy już była w ciąży

przytulnosc.pl 2 tygodni temu

Przez tę synową mój syn stał się pośmiewiskiem dla całej rodziny i znajomych. A on zachowuje się tak, jakby nic nie rozumiał. Jest mi ogromnie przykro, bo przecież to ja sama wychowałam go na zbyt miękkiego i ufnego chłopaka – łatwo go oszukać i wzruszyć.

I właśnie to zrobiła Magda, moja synowa. Syn nie dostrzegł jej prawdziwego charakteru na czas, ożenił się z nią, a ona tak mu się „odwdzięczyła”. Nie rozumiem, jak mogła się tak zachować.

Piotrek był od dziecka dość chorowity, więc wymagał dużo opieki. Całe życie kręciło się wokół niego, a o mężu prawie zapomniałam. W końcu mój mąż odszedł do innej kobiety.

W szkole syn uczył się dobrze, ale był zamknięty w sobie – trudno mu było znaleźć przyjaciół. Starałam się go uczyć, by mimo wszystko ufał ludziom i był dla nich dobry.
Już w liceum zakochiwał się, choć bez wzajemności. Prawdziwa miłość pojawiła się dopiero po wojsku. Byłam zaskoczona jego wyborem: o tej dziewczynie krążyły najgorsze opinie, ale Piotrek, jak zaczarowany, chodził za nią i tylko powtarzał: „Kocham ją”.

Wprowadził ją do naszego domu, a ja od razu zobaczyłam, iż gospodyni z niej żadna. Ale co zrobić – była w ciąży, więc musiał się z nią ożenić. Piotrek był wniebowzięty, a ja, choć z trudem, pogodziłam się z ich małżeństwem. Potem wyprowadzili się do wynajętego mieszkania i urodził się mój wnuk. Przynajmniej dziecko było wykapany tata, więc chociaż tyle.

Przez trzy lata żyli spokojnie. Potem Magda zaczęła romansować przez internet. Piotrek coś podejrzewał, ale ona wmawiała mu, iż to tylko koledzy z dzieciństwa. A on naiwnie wierzył.
Aż pewnego dnia, w wolny weekend, obudził się – żony nie ma. Syn poszedł do kuchni, a tam czekała tylko kartka: „Piotrze, wybacz, zakochałam się i odchodzę”. Spakowała się i uciekła skoro świt!

Szukała jej policja, jej rodzice nic nie wiedzieli. W końcu odnaleźli ją w sąsiednim województwie – mieszkała z innym. I została tam.

Syn bardzo to przeżywał, ale żadne z nich nie złożyło pozwu o rozwód. Piotrek z wnukiem wrócili do mnie. Pracowałam na zmiany, żeby opiekować się dzieckiem. Tak minął prawie rok.

I wtedy okazało się, iż nowy partner Magdy ją porzucił i zostawił z długami – ona wzięła dla niego kredyt. Co gorsza, była znów w ciąży.
Nie mając gdzie się podziać, zaczęła dzwonić do Piotra i prosić, by ją przyjął. „Zrozumiałam, wybacz mi!” – powtarzała. Liczyła na to, iż syn ją znowu przygarnie i będzie wychowywał cudze dziecko.

Powiedziałam synowi, iż nie wpuścimy jej do domu, choćby wnuk już o niej zapomniał. Najpierw Piotrek się zgadzał, a teraz widzę, iż się łamie. Wynajął już mieszkanie, szykuje się do przeprowadzki i nie chce mnie choćby słuchać.

Mówię mu: „Czy ty w ogóle rozumiesz, co robisz? Weźmiesz na siebie jej długi, cudze dziecko, a ludzie będą się z ciebie śmiać!”. A on tylko milczy i pakuje rzeczy.

Cały czas myślę tylko o jednym: jak powstrzymać syna przed największym błędem jego życia? Jak uchronić go przed Magdą, która nigdy się nie zmieni? Bo ona dalej będzie robiła swoje, a mój naiwny chłopak będzie jej wszystko wybaczał…

Idź do oryginalnego materiału