Z elegancką skórzaną walizką w dłoni i pewnością siebie w każdym kroku, Kacper Nowak gwałtownie przemierzał terminal lotniska. Po latach ciężkiej pracy i nieprzespanych nocy został właśnie awansowany na asystenta dyrektora w rozwijającej się firmie deweloperskiej.
By uczcić sukces i przygotować się do ważnego spotkania w innym mieście, wykupił bilet w pierwszej klasie. Nie tylko dla komfortu, ale dlatego, iż czuł, iż sobie na to zasłużył.
Wszedł na pokład, skinął uprzejmie głową stewardessie i zajął miejsce przy oknie. Przestronne, ciche, idealne.
Gdy samolot ruszył, Kacper otworzył laptopa i rozłożył notatki do prezentacji. Miejsce obok pozostawało puste. W duchu miał nadzieję, iż tak zostanie.
Samolot wzbił się gładko w powietrze. Kacper sączył wodę gazowaną i przeglądał slajdy. Wszystko szło idealnie.
Aż tu nagle…
– Przepraszam pana – usłyszał cichy głos.
Podniósł wzrok. Przed nim stała stewardessa, a za nią kobieta około trzydziestki, trzymająca na rękach płaczące dziecko.
– Zajmie miejsce obok pana. Jej synek ma problemy, a tu z przodu jest nieco ciszej.
Kacper zmrużył oczy. – Co? Dlaczego akurat tutaj? Zapłaciłem za spokój. Nie może usiąść gdzie indziej?
Matka milczała. Jej oczy były zmęczone, a ręce delikatnie kołysały dziecko.
– Rozumiem – powiedziała stewardessa – ale to jej przydzielone miejsce, i…
– Powinna była jechać pociągiem, jeżeli nie potrafi zająć się dzieckiem – warknął Kacper. – Dlaczego ja mam cierpieć przez czyjeś kiepskie planowanie?
Inni pasażerowie spojrzeli w ich stronę. Jedna kobieta pokręciła głową, mężczyzna zmarszczył brwi.
– Mam jutro najważniejsze spotkanie. Potrzebuję odpoczynku – ciągnął Kacper. – Wie pani w ogóle, jak ważna jest dla mnie ta podróż?
Głos stewardessy stał się twardszy. – Proszę o współpracę. Niech pan pozwoli jej usiąść.
Kacper skrzyżował ręce i głośno westchnął. – Niewiarygodne. Absolutny absurd.
Nagle z tylnego rzędu podniósł się wysoki, spokojny mężczyzna po sześćdziesiątce, elegancko ubrany.
– Proszę pani – zwrócił się do matki – niech pani zajmie moje miejsce. Jest nieco bardziej ustronne.
– Jest pan pewien? – spytała niepewnie.
– Oczywiście.
Kobieta skinęła z wdzięcznością i przesiadła się.
Kacper nie podziękował. Zamiast tego nacisnął przycisk wezwania.
– Tak, panie Nowak? – zapytała stewardessa.
– Poproszę whisky. Najlepszą, którą macie. Bez lodu.
Resztę lotu spędził, udając, iż czyta, od czasu do czasu rzucając spojrzenie w stronę dziecka, które już dawno przestało płakać.
Gdy samolot wylądował, Kacper gwałtownie wysiadł, spiesząc się do hotelu. W terminalu zadzwonił telefon.
To był jego szef.
– Witam, panie Kowalski – powiedział pewnie Kacper. – Właśnie wylądowałem.
Szef nie odpowiedział na powitanie.
– Kacper – odezwał się zimno – co się stało na tym locie?
Kacper zastygł. – O co chodzi?
– Nie widziałeś internetu?
– Nie…
– Jest nagranie. Ty, krzyczący na matkę z dzieckiem. Wszędzie to widać. Jakiś nastolatek w pierwszej klasie nagrał całą scenę. Ma już ponad dwa miliony wyświetleń. I zgadnij co? Logo naszej firmy jest wyraźnie widoczne na twoim laptopie.
Kacprowi ścierpło w żołądku.
– Skompromitowałeś firmę. Jesteśmy marką rodzinną, Kacper. Masz pojęcie, jakie to szkody?
– Nie wiedziałem, iż ktoś nagrywa…
– Nie powinno to mieć znaczenia. Myślisz, iż takie zachowanie reprezentuje nasze wartości? Komentarze są druzgocące. Zarząd już do mnie dzwonił.
Kacper oniemiał.
– Zawieszamy cię. Natychmiast. Porozmawiamy w przyszłym tygodniu. Może.
Rozmowa się urwała.
W hotelu Kacper siedział w ciszy, wpatrując się w ekran laptopa. Obejrzał nagranie.
Zobaczył siebie – zirytowanego, podnoszącego głos, rzucającego sarkastyczne uwagi, podczas gdy zmęczona matka stała cicho, uspokajając dziecko.
Komentarze pod filmem były bezlitosne:
„Ten gość uważa, iż dziecko to niewygoda, ale jego ego jest głośniejsze niż jakiekolwiek płacze.”
„Szacunek dla tego pana, który oddał swoje miejsce. To klasa.”
„Potrzebujemy więcej współczucia w samolotach, a mniej Kacprów.”
Najbardziej uderzył go jednak komentarz od kogoś, kto rozpoznał matkę:
„Ta kobieta to pielęgniarka. Leciał„Pracuje w hospicjum dla dzieci i leciała pomagać ciężko chorym pacjentom, podczas gdy jej własny synek miał infekcję ucha.”