Po 50 latach małżeństwa mąż wyznał, iż nigdy nie kochał żony i żył z nią tylko dla dzieci: odpowiedź mądrej kobiety zszokowała wszystkich
Wyobrażacie sobie spędzić z jedną osobą pół wieku?
Niemal całe życie… Dla niektórych to niewyobrażalne, innym udaje się przeżyć je u boku jednego partnera. ale choćby po tylu latach niektórzy zdają sobie sprawę, iż obok była niewłaściwa osoba.
Z okazji rocznicy ślubu dzieci starszej pary zorganizowały dla nich kameralne przyjęcie.
Zaprosili przyjaciół i rodzinę, wynajęli przytulne miejsce. Wszyscy śmiali się, tańczyli, wznosali toasty i cieszyli się tym wyjątkowym dniem.
Po kilku życzeniach i lampce wina mężczyzna wstał, spojrzał na żonę i zaprosił ją do tanga.
Rozbrzmiała ta sama melodia, przy której tańczyli swój pierwszy ślubny taniec wiele lat temu, w młodości.
Poruszali się powoli, ale pewnie, jakby czas się cofnął. Goście patrzyli z zachwytem, niektórzy ocierali wzruszone łzy.
Wszystko wydawało się niesamowicie romantyczne…
Gdy muzyka ucichła, mężczyzna niespodziewanie odsunął się i zwrócił do żony:
– Przepraszam, ale nigdy cię nie kochałem. W młodości rodzice zmusili mnie do ślubu z tobą… ale nie potrafiłem cię pokochać. Teraz chcę spokojnie przeżyć resztę dni. Dzieci są dorosłe, nie potrzebują mnie już jako męża swojej matki.
W sali zapadła cisza. Kobieta zbladła, goście stanęli jak wryci. Ktoś upuścił kieliszek, ktoś inny zakrył usta dłonią. Wszyscy spodziewali się, iż żona wybuchnie płaczem, krzykiem, rozpęta awanturę…
Lecz ona wyprostowała się, spojrzała mężowi prosto w oczy i powiedziała cicho, ale stanowczo coś, co wprawiło wszystkich w osłupienie, a mężczyznę napełniło głębokim żalem
– Wiesz, zawsze o tym wiedziałam. Od początku. Ale zaakceptowałam cię takim, jakim jesteś, bo miałam wybór: albo zostanę ofiarą okoliczności, albo przemienię swoje życie w historię siły. Wybrałam to drugie.
Zrobiła pauzę, a goście wstrzymali oddech, wsłuchując się w każde słowo.
– Myślisz, iż te 50 lat żyłam dla ciebie? Mylisz się. Żyłam dla naszych dzieci, dla rodziny, dla siebie. W tym czasie nauczyłam się być szczęśliwa choćby u boku człowieka, który mnie nie kochał. Bo ja kochałam – i to wystarczyło, by dom był pełen ciepła.
Odwróciła się do gości, a jej głos nabrał mocy:
– ale jeżeli dziś postanowiłeś się uwolnić, wiedz: ja też jestem wolna. Nie muszę już milczeć, znosić ani dzielić z tobą reszty dni. Przeżyję je dla siebie. W przeciwieństwie do ciebie, wiem, co znaczy kochać i być kochaną – bo nikt nie odebrał mi tej miłości.
W sali rozległ się zbiorowy westchnienie. Mąż spuścił wzrok, jego twarz wykrzywił grymas goryczy. Zrozumiał, iż chciał ją upokorzyć, ale w końcu upokorzył siebie.
Kobieta uśmiechnęła się spokojnie, uniosła kieliszek i rzekła:
– A teraz, przyjaciele, czas na taniec. Życie toczy się dalej.
Goście nagrodzili ją standing ovation. A mężczyzna pojął w tej chwili jedno: stracił wszystko.