Po prostu wyrzuciłam męża za drzwi

przytulnosc.pl 4 dni temu

Razem z mężem przeżyliśmy trzynaście lat małżeństwa. Wszystko było ciche, spokojne. Myślałam, iż znam mojego ukochanego jak własną kieszeń. Ufałam mu. Ale potem zrozumiałam, iż się myliłam.

Pewnego razu wrócił z pracy lekko podchmielony. Nie przywiązałam do tego wagi. Noworoczna impreza firmowa – trzeba się czasem rozerwać z kolegami z pracy. Ale po trzech dniach sytuacja się powtórzyła. A potem dzień w dzień mąż wracał pijany.

Próbowałam przemówić mu do rozsądku. Czego tylko nie robiłam: błagałam go, przekonywałam, wszystko na nic. Potem zaczęłam stosować groźby i szantaż, ale komu spodobałyby się ciągłe kłótnie i histerie? Nie mogłam tego dłużej znieść, więc wyrzuciłam mężczyznę za drzwi.

Było to nietypowe, ale życie z pijakiem pozostało gorsze. Następnego dnia wszystko przebiegało spokojnie. Zajmowałam się domowymi obowiązkami. Wszystko szło jak po maśle. A potem nadszedł weekend: dzieci bawiły się, a ja przygotowywałam posiłek. Gdy skończyłam gotować, zajrzałam do pokoju dzieci, żeby zobaczyć, co robią.

W pokoju siedział starszy syn i grał na komputerze, ale młodsza córka gdzieś zniknęła.

— Mateuszu, gdzie jest Zosia?

— Hm… nie mam pojęcia, myślałem, iż jest z tobą.

— Przecież zostawiłam ją z tobą, żebyś na nią popatrzył, gdy ja gotowałam.

Przeszukałam całe mieszkanie, Zosi nigdzie nie było. Na dworze zaczynało się ściemniać, więc gwałtownie się ubrałam i poszłam szukać córki. Biegałam po całym podwórku, wołając: „Zosiu!”.

I wtedy na ławce zobaczyłam czyjś sylwetkę. Podeszłam bliżej i rozpoznałam swoją kruszynkę.

— Zosiu, co ty tu robisz?

— Czekam na tatę.

— Po co czekasz na tatę?

— Tata nie może wejść do domu. Zabrałaś mu klucze. Dlatego tu siedzę, żeby wprowadzić tatę do domu.

— Kochanie, chodźmy do domu. Kiedy tata przyjdzie, otworzymy mu drzwi.

— Na pewno?

— Tak!

— Obiecujesz?

— Obiecuję, obiecuję!

I wróciliśmy do domu. W tym momencie zrozumiałam, iż uzależnienie od alkoholu to nie tylko problem męża, ale i nasz z dziećmi. Zbyt gwałtownie zerwałam z mężem. Wyrzuciłam go za drzwi, wylałam na niego cały swój gniew, jednocześnie raniąc dziecko.

Po dniu mąż wrócił. Dzieci były niesamowicie szczęśliwe. Gdzie spędził ostatnie noce, pozostaje dla mnie tajemnicą. Ale mój czyn z pewnością przyniósł pożądany efekt. Zaczęliśmy razem szukać wyjścia z tej sytuacji: mąż zgodził się podjąć leczenie, a ja wspierałam go jak mogłam. Wspólnie poradziliśmy sobie z jego uzależnieniem od alkoholu. Nie było łatwo, ale dzięki wspólnym wysiłkom wszystko się udało.

Idź do oryginalnego materiału