Podejście młodego pokolenia do świąt smuci. Pytanie o pizzę obnaża smutną prawdę

mamadu.pl 3 tygodni temu
Każdy, kto ma dzieci, wie, jak podchwytliwe, niezręczne, a czasami i śmieszne pytania potrafią zadawać. Kiedy padają one w domowym zaciszu, to pół biedy, gorzej, gdy wybrzmiewają w miejscu publicznym lub podczas rodzinnego spotkania. Wydawało mi się, iż nic już nie jest mnie w stanie zaskoczyć. Halina pokazała mi, jak bardzo się myliłam.


Dziecięca ciekawość nie zna granic. Każdego dnia maluchy zadają dziesiątki, jeżeli nie setki pytań, próbując zrozumieć otaczający ich świat. "Dlaczego niebo jest niebieskie?", "Jak działa zegar?", "Dlaczego samolot lata?". To właśnie ta ich fascynacja światem sprawia, iż staje się on miejscem pełnym tajemnic czekających na odkrycie. Starszaki też nie dają za wygraną i zadają pytania, na które trudno znaleźć odpowiedź. To te z serii: dziwne, zaskakujące i nieco szalone.

Nowoczesne menu świąteczne


Podczas świątecznych zakupów spotkałam się w sklepie ze znajomą z pobliskiego osiedla. Byłyśmy w biegu, spieszyłyśmy się, ale to nam nie przeszkodziło, by zamienić ze sobą kilka zdań. Jak nietrudno się domyślić, dyskutowałyśmy o świętach. O tym, czy już ubrałyśmy choinkę, gdzie spędzamy Wigilię i co planujemy przygotować.

Oczywiście padło na barszcz z uszkami, karpia z kapustą i śliwkami, pierogi, śledzie i ciasta. Kiedy myślałam, iż już wymieniłyśmy wszystkie potrawy, Halina (bo tak jej na imię) spojrzała na mnie i z lekkim przekąsem powiedziała: – Ty się choćby nie domyślisz, o co moja córka mnie poprosiła. Trzymaj się wózka, żebyś się nie przewróciła. Zapytała, czy na Wigilię mogłabym przygotować pizzę i sajgonki, bo te świąteczne potrawy to jej do gustu nie przypadają.


Halina przyznała, iż już zaplanowała świąteczne menu i nie wie, jak wybrnąć z zaistniałej sytuacji. Wspomniała, iż tradycja, a tym samym 12 potraw ma dla niej duże znaczenie i nie wyobraża sobie, by zrobić jakieś odstępstwo. Podobno Halina pilnuje, by cała jej rodzina (a także i córka) pościła aż do wieczerzy wigilijnej, bo tak została nauczona.

Na koniec przyznała, iż poczuła się tak, jakby odniosła życiową porażkę. Od dziecka przekazuje córce ważne wartości, opowiada o tradycjach, rodzinnych zwyczajach, a ta kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia zadaje jej takie pytanie. Posmutniała i poszła dalej.

Niekomfortowa sytuacja


Podczas świątecznych przygotowań wpuszczam, a wręcz zapraszam całą rodzinę do kuchni. Wspólnie gotujemy, smakujemy, doprawiamy, dekorujemy ciasta i ciasteczka. Moi synowie już nie mogą się doczekać naszej corocznej tradycji, którą mam nadzieję, iż będą kultywować też w dorosłym życiu.

Może zabrzmi to górnolotnie, ale jestem dumna, iż tak ich wychowałam i zaszczepiłam w nich miłość do wspólnego spędzania czasu. Z tego co wiem, Halina woli gotować sama i nie lubi, jak ktoś krząta się jej po kuchni. I tak sobie myślę, iż może gdyby poprosiła córkę o pomoc, wpuściła ją do swojego kulinarnego i świątecznego świata, ta przekonałaby się do pasztecików, barszczu i pierogów? Gdyby pomogła w ich przygotowaniu, może choć trochę zapałałaby do nich miłością?

Idź do oryginalnego materiału