Podzieliłem, jak potrafiłem

twojacena.pl 9 godzin temu

Cześć, mamo. Kinga starała się mówić tak, jakby nic się nie stało, ale głos zdradzał chłód i napięcie.

Ojej, Kinga! A ty co? Nie spodziewałam się ciebie dzisiaj. odparła Halina Stanisławówna, nie odrywając rąk od słoików z ogórkami.

Słowo *”nie spodziewałam”* wbiło się w serce Kingi jak szpila. Rozbrzmiało w głowie raz, drugi, trzeci. Ostatnio czuła, iż nikt i nigdzie jej nie oczekuje.

No co stoisz jak słup soli? Wchodź, nie blokuj drzwi! Ogórki zalewam, czasu mało. Przyjechałaś tak sobie, czy coś się stało? Z Darkiem wszystko w porządku?

W porządku, mamo. Darek wynajął sobie mieszkanie na początek. Wojtek zapłacił z góry za trzy miesiące, a potem niech sam

Kinga obserwowała matkę. Jak zwykle pochłoniętą domowymi obowiązkami. Tak było od zawsze. *”Zrób to szybciej”*, *”muszę biec do sklepu”*, *”nie przeszkadzaj, pracuję”*. Halina Stanisławówna interesowała się głównie sprawami materialnymi, a córce najczęściej mówiła: *”poczekaj”*.

Kinga, sama sobie nalej herbaty, nie mam czasu, jeszcze słoiki muszę wyparzyć. Dobrze?

Dobrze, mamo. Kinga nalała herbatę, choć nie miała na nią najmniejszej ochoty.

No to po co adekwatnie przyjechałaś?

Mamo a ty nigdy nie myślałaś o rozwodzie z tatą? zapytała niepewnie.

Co?! A po co? Zamieniać wór na kij. Wszyscy faceci tacy sami! Ale o co chodzi?

Chcę się rozwieść

Co?! Co się stało?! Znalazł sobie inną?!

Halina aż przestała wycierać słoik, tak ją zaskoczyła ta wiadomość.

Po prostu czuję, iż jesteśmy obcy sobie. Darek już dorosły, mieszka z dziewczyną. Myślałam, iż

Boże, co się u was dzieje?!

Dzisiaj mija dwadzieścia pięć lat od naszego ślubu. Rano choćby nie wspomniał. Pytał tylko o skarpetki i śniadanie. I tyle Kinga łkała cicho.

I tyle?! Kinga, no ty chyba nie masz rozumu! Rocznicę ślubu ma! Wielkie rzeczy! Twój ojciec nigdy mi nic nie dawał, a ja jemu też nie. Po co wyrzucać pieniądze w błoto?!

Kinga patrzyła na matkę, czując, jak gorzko się pomyliła, licząc na zrozumienie. Po policzku spłynęła łza.

Jeszcze mi tu histerię zrób! Wiesz, ile teraz będzie zachodu z tym rozwodem? Mieszkanie, działka, samochód A oszczędności? Trzymacie w banku? Ja zawsze gotówkę w domu chowam. I co, teraz mieszkanie dzielić? Taka dobra *”trójka”*, a ile w remont włożyliście!

Halina mówiła coś o podziale majątku, licząc w myślach, co komu przypadnie. Kinga czuła, jak dusza się jej zaciska jeszcze mocniej.

Słuchaj, córko wracaj do domu i wyrzuć te myśli z głowy. A jak chcesz kwiaty, to w ogródku masz piwonie, i tak zaraz przekwitną

Dziękuję, nie trzeba. Kinga otarła nos.

No jak chcesz. Wychodzisz? W sklepie piasek tani wczoraj przywieźli, potrzebujesz?

Kinga przecząco pokręciła głową i wybiegła z domu. Nie mogła tam dłużej wytrzymać.

Szła w stronę przystanku, ale zmieniła zdanie i skręciła na nadwiślańską promenadę. W torebce zadzwonił telefon. Przez myśl przemknęła nadzieja: może Wojtek jednak pamiętał? Na ekranie migotało imię syna.

Tak, Darku.

Cześć, mamo. Masz chwilę? Muszę pilnie porozmawiać.

Jasne. Spotkajmy się w kawiarni za godzinę. Pod Kogutem pod dworcem, dobrze?

Dobrze.

Kinga dotarła na miejsce pierwsza. Darek pojawił się po kwadransie.

Cześć, mamo.

Cześć, synku. Zamówiłam kawę, nie jestem głodna.

Też gwałtownie tylko. Mam dwadzieścia minut.

O co chodziło?

Mamo Wiesz, Magda jest w ciąży

Kinga na moment straciła kontakt z rzeczywistością. Darek wprowadził się do dziewczyny miesiąc temu. Nie protestowała, ale w wieku czterdziestu pięciu lat nie marzyła o zostaniu babcią.

Mamo, mów coś!

To niespodziewane, synu. Dasz radę?

No jasne, ty nam pomożesz, prawda? A ty co chciałaś powiedzieć?

Gdybyśmy z tatą rozwiedli się. Co byś o tym pomyślał?

Rozwód? Dlaczego?

Jesteśmy sobie obcy. Dzisiaj rocznica, a on choćby nie pamiętał

No to się rozwieście, nie jestem dzieciakiem. Spadam, pa.

Pa

Kinga zapłaciła i wyszła. Nie chciało jej się wracać do domu. Kupiła coś na obiad, ugotowała. Wojtek wrócił jak zwykle późno, opowiadał o szefie i nowym aucie kolegi. Słuchała, kiwała głową.

Następnego dnia, gdy wyszedł do pracy, Kinga stała nad zlewem, myjąc naczynia. Czuła się zagubiona. Z jednej strony ból po latach obojętności. Z drugiej dwadzieścia pięć lat wspólnego życia. Czy naprawdę warto to burzyć przez zapomnianą rocznicę? Może matka miała rację?

Zadzwonił Darek.

Tak, synu.

Mamo, wiesz, o tym rozwodzie Myślałem

Że przesadziłam? Wiesz, ja też już

Nie, słuchaj. Lepiej podzielić majątek teraz, bez sądów. Trójkę sprzedać, wziąć dwa kawalerki. Działkę też, a nam z Magdą dwupokojowe. Wychodzi idealnie.

Może Pogadamy później.

Tylko nie zwlekajcie, to najlepsze rozwiązanie!

Kinga nie chciała tego słuchać. Wyszła na spacer. Na ulubionej ławce siedział mężczyzna.

Mogę usiąść?

Proszę bardzo. Piękny dzień, prawda?

Tak odparła cicho.

Jakaś pani smutna. zauważył.

Trudny czas

A ja wiem, jak poprawić humor! Wstał i wrócił po chwili z dwoma lodami. Podobno w lodach jest hormon szczęścia. Sprawdzimy?

Dziękuję. Kinga wzięła loda, czując się jak dziewczynka.

Prawda, iż dobre?

Bardzo. Ile się należy?

Co pani, żartuje pani? To drobiazg. A tak w ogóle jestem Marek.

Kinga. Miło mi.

Chce pani się przejść

Idź do oryginalnego materiału