Śniło mi się, iż byłem w Łodzi, a tam stała starsza kobieta w kolorowej chuście, trzymająca niemowlę. Nagle usłyszałem krzyk:
Zrobiłaś dziecko w wieku czterdziestu siedmiu lat?! Zwariowałaś, Bożenko? wrzeszczała jej przyjaciółka i współpracownica z fabryki, Wiesława.
A co miałam zrobić, Wiesiu? Dziecko już jest wzruszała ramionami przyszła mama, patrząc w ziemię.
Jak to co? Rozumujesz jak stara Jadwiga z czasów przedwojennych! Są sposoby tabletki, zabiegi
Nie zabiję dziecka! przerwała jej ostro Bożena. Nie wiadomo, czy donoszę. Ale jeżeli Bóg da urodzi się.
Oj, daj spokój machnęła ręką Wiesława i dorzuciła: Głupia jesteś!
Bożena wracała do domu zmieszana. Żałowała, iż od razu powiedziała o ciągnie przyjaciółce, a nie Zbigniewowi. Ale jednocześnie cieszyła się, iż podjęła decyzję. Dziwnym trafem słowa Wiesi tylko ją utwierdziły trzeba urodzić. Teraz musiała powiedzieć matce i dorosłemu synowi, Krzysztofowi.
Nie bała się rozmowy ze Zbyszkiem. Marzył o dziecku od dawna, odkąd się zeszli.
Zamieszkali razem dziesięć lat temu, gdy Bożena rozwiodła się z pierwszym mężem, ojcem Krzysztofa. Rozwód poszedł gładko sąd choćby nie pytał o powód, bo Leszek stawił się pijany. Sędzia tylko pokiwał głową: Wszystko jasne. Rozwód przyznaję.
Tego samego dnia Leszek zniknął z jej życia, wcześniej oznajmiając, iż alimentów płacić nie będzie.
Bożena choćby nie walczyła. Była wdzięczna, iż pozbyła się tego ciężaru. Po rozwodzie odetchnęła i postanowiła, iż nigdy więcej nie zwiąże się z mężczyzną.
Ale niedługo w ich wydziale pojawił się Zbyszek. Zaczął się do niej zalecać niezgrabnie, ale szczerze. Spodobało jej się. Po miesiącu zaczęli się spotykać. Kolejny miesiąc i przedstawiła Zbyszka jedenastoletniemu synowi. Od razu się polubili.
Wujku Zbyszku, wpadaj do nas! poprosił Krzysiek.
Przyjdę.
I rzeczywiście przyszedł, przynosząc chłopcu prezent. niedługo zaczął zostawać na noc. Aż pewnego dnia zauważyła, iż mieszka z nimi na stałe.
Bożeniu, urodź mi córeczkę poprosił rok później. Miała wtedy trzydzieści osiem lat i uważała, iż to za późno. Zawstydzona, tylko wzruszyła ramionami ale potem poszła do lekarza i założyła spiralę.
Gdy zaczęli rozmawiać o dziecku, była żona Zbyszka wyjechała do sanatorium, a ich córka, Marysia, została z nimi, bo się przeziębiła.
Weź Marysię na kilka dni poprosiła Bożenę.
Ta się nie sprzeciwiła. Marysia była miłą i spokojną dziewczynką. Tylko teraz była żona dzwoniła codziennie z sanatorium, a Zbyszek długo z nią rozmawiał. Bożenie wydawało się, iż odżywają między nimi dawne uczucia. Kochała Zbyszka i bała się go stracić. Postanowiła urodzić mu dziecko, by na pewno nie wrócił do byłej.
Jednak po usunięciu spirali ciąża nie nadchodziła. Bożena poszła do lekarza, zrobiła badania. Nic nie wykryto. Zaproponowano przebadać męża. Ale Zbyszek już wtedy zdecydował:
Nie pójdę do żadnego lekarza! jeżeli nie ma dziecka, to widocznie tak ma być. Wychowamy Marysię i Krzysia, poczekamy na wnuki.
Choć Bożena próbowała go namówić, odmówił. Aż tu nagle proszę bardzo!
Sześć tygodni. Ciąża rozwija się prawidłowo. Bicie serca obecne
Jak ja donoszę w wieku czterdziestu siedmiu lat? zapytała lekarza.
Doświadczona ginekolożka uśmiechnęła się:
Nie jest pani pierwszą. Donoszą, rodzą, wychowują To pani decyzja.
Wahała się, więc najpierw powiedziała Wiesi. A po tej rozmowie zdecydowała.
Nie! Nikt mnie nie przekona! Urodzę córkę! I nikt mi nie zabroni dać jej życia! myślała, idąc do domu. Zadzwoniła do Zbyszka, mówiąc, iż ma istotną sprawę.
Co się stało? zapytał, gdy weszła.
Nie ze mną. Z nami. Zostaniemy rodzicami.
Jesteś w ciąży?
Sześć tygodni. Byłam dziś na USG.
O rany, Bożenko! Ale my już prawie po pięćdziesiątce. Jak go wychowamy?
Zbyszek! Jak to jak? Po prostu! Chociaż ty mnie wesprzyj!
Ja się cieszę! Tylko się zmartwiłem. Ale masz rację. Wychowamy! Od dawna myślałem o warsztacie w przybudówce. Będę dorabiał. Teraz mam motywację.
Świetnie. Będziemy potrzebować pieniędzy.
Zachęcona jego słowami, następnego dnia powiedziała matce. Ta sama urodziła ją prawie w czterdziestce, więc Bożena liczyła na zrozumienie. Ale reakcja była inna:
Wiesz, iż w twoim wieku ryzyko chorób u dziecka jest większe? Przerywaj, póki czas.
Mamo, co ty? Nie chciałabyś poniańczyć wnuczki?
Gdzie mi do niańczenia? Sami mnie będziemy musieli pilnować. Jestem za stara!
Dociągniesz! Jesteś w świetnej formie!
Nie gadaj głupot! Nie licz na mnie. Krzysia ci wychowałam, a teraz sobie radź.
Mam męża!
Nieoficjalnego.
I co z tego?
To, iż pierwszy też był, a uciekł.
Leszek pił i kradł! Zbyszek mnie utrzymuje od dziesięciu lat!
A nie żeni się! Dlaczego? Powiedziałaś mu o ciąży, a on milczy. Dobrze, iż chociaż rzeczy nie spakował.
Dobra, mamo, idę. Sprawdzę, czy Zbyszek nie spakował się. odparła z goryczą.
Idź. Biegaj za nim! Teraz to ty młodziutka matka!
Po tej rozmowie Bożenie zrobiło się niedobrze. W domu zaczęła kręcić się w głowie i bolał ją brzuch. Zbyszek był w pracy, więc wezwała karetkę.
Ma pani wysokie ciśnienie. Proponuję szpital powiedział ratownik. Zgodziła się.
Następnego dnia lekarz oznajmił:
Jeśli chce pani donosić, pewnie będzie leżeć do porodu.
Będę leżeć powiedziała stanowczo.
Zbyszek obiecał, iż wszystko ogarnie i zajmie się też jej matką.
Dziękuję, kochanie. Mama