Chęć powrotu do dzieciństwa
Rodzice chętnie razem z dziećmi oglądają filmy i bajki z lat swojego dzieciństwa. W ten sposób chcą pokazać maluchowi, czym sami się zachwycali, będąc w jego wieku. Z sentymentem też wracamy do tych produkcji, by przypomnieć sobie coś z beztroskich lat dzieciństwa. Wśród znajomych, którzy mają dzieci, zauważyłam, iż wiele osób – szczególnie z pokolenia milenialsów – z chęcią towarzyszy swoim dzieciom podczas oglądania bajek i programów dla najmłodszych.
Na fali tej popularności wśród rodziców wracają też produkcje, które milenialsi sami oglądali. Tym sposobem możemy dziś obejrzeć z dziećmi nowszą wersję "Pszczółki Mai", "Muminków", "Troskliwych Misiów" czy "Tomka i przyjaciół". Ci bohaterowie, których my znamy z dzieciństwa, dziś na nowo urzekają najmłodszych. Powroty takich klasyków w popkulturze związane są m.in. z modą na lata 90.
Dziś trend z powracaniem do starych kreskówek i odświeżaniem ich jest bardzo popularny. Stąd też jeszcze większa chęć rodziców, by towarzyszyć dzieciom w odkrywaniu świata bohaterów bajek. Oczywiście zjawisko nostalgicznego powrotu do lat dzieciństwa znane jest już od wieków i twórcy wykorzystywali je także w muzyce, filmach czy literaturze.
Obecny boom na lata 90 i przełom wieków jest związany też z rozwojem technologicznym i możliwością powrotu bez problemów do popkultury tamtych lat. Dziś 30-latkowie opowiadają sobie o czasach słuchania muzyki na kasetach magnetofonowych, uwielbieniu dla Ich Troje i kupowaniu Happy Meal na szkolnych wycieczkach tylko po to, żeby zebrać kolekcję zabawek z McDonalda. To milenialsom sprawia euforia i przenosi do beztroskich lat, kiedy wydawało się, iż świat nie jest aż tak skomplikowany.
Szansa na budowanie relacji
Oprócz czerpania euforii z możliwości przedstawienia dzieciom swoich ukochanych bohaterów, rodzice i opiekunowie przy wspólnym oglądaniu zyskują też możliwość głębszego kontaktu z dziećmi. Wspólne oglądanie bajki z dzieciństwa to dla dwóch pokoleń szansa na stworzenie wspólnej płaszczyzny, w której można się bawić, ale też rozmawiać na jej temat.
Przykład? choćby nie wiecie, jak mojego męża ucieszyło zainteresowanie synów Pokemonami. Teraz ojciec i dwójka przedszkolaków ochoczo siadają przed ekranem, a potem rozmawiają o tym przy obiedzie, odgrywają scenki, bawią się w kreskówkowych bohaterów, a tata może brać w tym czynny i dający satysfakcję udział ;-)
Z lekkim ulepszeniem
Starsze produkcje mają to do siebie, iż nie zawsze dobrze się starzeją. Dziś niektórzy uważają, iż żarty z "Przyjaciół" są niepoprawne politycznie, a "Piękna i Bestia" to idealny przykład toksycznego związku i syndromu sztokholmskiego. Dlatego czasami twórcy decydują się na mały redesign i proponują najmłodszym z pokolenia alfa odświeżone wersje bajek i filmów familijnych.
Po sukcesie nowej wersji filmu "Akademia Pana Kleksa" widać, iż to się genialnie sprawdza. Czasami nowsze wersje są podyktowane nie tylko zmianami fabularnymi, ale również tym, iż dzisiaj dziecięca percepcja rozwinięta w całkowicie cyfrowym świecie potrzebuje trochę innej rozrywki niż ta dzieci lat 90. Bohaterowie jednak rzadko zmieniają charaktery (żeby jednak zadowolić też nostalgicznych rodziców), a tylko zyskują na unowocześnieniu zewnętrznym.
A wy próbowaliście już oglądać ze swoimi dziećmi wasze ukochane filmy i bajki z dzieciństwa? Jak wam się podobają nowe wersje, np. Teletubisiów?