

Część mieszkańców kamienic sąsiadujących z ruderą twierdzi nawet, iż rodzice porzuconego noworodka są już zatrzymani, ale w środowe popołudnie łódzka prokuratura, która prowadzi śledztwo, nie potwierdziła tej informacji.
To nie był pisk kotków
Noworodka zawiniętego w foliową reklamówkę odkrył we wtorkowy wieczór przypadkowy przechodzień. Mężczyzna był najpierw przekonany, iż z rudery dobiega go pisk małych kotów lub psów, ale zajrzał do dawnego garażu i znalazł w reklamówce dziewczynkę. Okoliczności sprawy wskazują, iż urodziła się ona właśnie w ruderze. Dziewczynka trafiła do pobliskiej siedziby strażaków – a stamtąd do szpitala.
Rodzicom grozi sąd jak za zabójstwo
Sprawcom porzucenia może być postawiony choćby zarzut próby zabójstwa z tzw. zamiarem ewentualnym – porzucający wiedzieli, jaki los czeka noworodka, jeżeli nikt go gwałtownie nie odnajdzie, przy bardzo ograniczonym dostępie powietrza.
Część mieszkańców kamienic przy ruderach utrzymuje, iż rodzicami dziewczynki może być para, w wieku około 40 lat, pracująca na pobliskim Bałuckim Rynku – największym z łódzkich targowisk detalicznych – dorabiająca sobie drobnym handlem i nadużywająca alkoholu.