Na platformie X jeden z użytkowników zamieścił zdjęcie listu, który znalazł pod swoją wycieraczką. Wiadomość była napisana przez rodziców niemowlaka, którzy postanowili poinformować swoich sąsiadów o wprowadzeniu nowej metody, by ich dziecko zaczęło przesypiać całe noce. Mowa oczywiście o tzw. treningu snu
REKLAMA
"Tu mieszkanie 207. Z przykrością informujemy, iż rozpoczęliśmy trening snu naszego syna. Po wielu nieprzespanych nocach, z powodu przerażającej 4-miesięcznej regresji snu, zdecydowaliśmy, iż nadszedł czas, aby rozpocząć metodę wypłakiwania się. jeżeli usłyszysz krzyki, proszę, módl się za mnie i wiedz, iż ja też płaczę i popadam w obłęd. Bardzo przepraszam za wszelkie niedogodności, jakie może to spowodować, miejmy nadzieję, iż nie potrwa to długo" - czytamy w zamieszczonej w mediach społecznościowych informacji.
Zobacz wideo Jak ważna jest regeneracja w naszym życiu? "Mamy epidemię zaniedbywania snu" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]
W dalszej części wiadomości zdesperowani rodzice zapewnili, iż wprowadzenie nowej metody powinno potrwać 4 dni, a jeżeli to nie zadziała, zrobią przerwę na tydzień lub dwa i znów spróbują. Matka dziecka w liście do sąsiadów zaznaczyła, iż płacz i krzyki, które mogą się pojawić, to nie jest jej "zaniedbanie", a "danie możliwości dziecku, by wypłakało się i samo uspokoiło".
Metoda rodziców w ogniu krytyki
Pod udostępnionym w mediach społecznościowych postem, pojawiła się masa komentarzy. Część internautów pochwaliła sposób komunikacji z sąsiadami. "Plus dla nich, iż dbają o stosunki sąsiedzkie i informują na bieżąco, co się dzieje" - napisał jeden z mężczyzn. Jednak nie zabrakło tu również opinii, iż taka metoda może przynieść odwrotny skutek. "Dziecko to nie zwierze, żeby je trenować. Płaczę, gdy to czytam. Czy naprawdę nikt nie widzi w tym nic złego?" - dodała internautka.
Trening snu jest kontrowersyjną metodą, która nie znajduje poparcia wśród wielu specjalistów. Ich zdaniem nie uczy ona samodzielnego zasypiania przez dziecko, a tego, iż jeżeli płacze - nie może liczyć na pomoc.
- Kiedy dziecko przestaje płakać, jednocześnie uczy się bardzo ważnej rzeczy – i nie jest to samodzielne zasypianie. Uczy się, iż kiedy woła o pomoc, nikt go nie słyszy i nie reaguje. To podaje w wątpliwość jego podstawowe zaufanie do świata i wiarę w sens komunikacji. (…) Nie tylko dziecko, które ma się nauczyć samodzielnego zasypiania, zmienia się. Zmieniają się także jego rodzice. Wielu z nich pod wpływem stresu związanego ze słuchaniem dziecka płaczącego w drugim pokoju uodparnia się na jego działanie, tracąc podstawowe narzędzie rodzicielskie, jakim jest empatia i wrażliwość - zwraca uwagę psycholożka i autorka książek Agnieszka Stein, cytowana przez dziecisawazne.pl.