Powrót do dzieciństwa! 9 filmów milenialsów na familijny seans z okazji Dnia Dziecka

mamadu.pl 1 dzień temu
Dzień Dziecka to idealny moment, by wrócić do filmów z własnego dzieciństwa i pokazać je swoim dzieciom. Milenialsi coraz częściej odkurzają klasyki z lat 80. i 90., które sami oglądali na kasetach VHS – i odkrywają, iż działają także na współczesne maluchy. Te seanse to nie tylko rozrywka, ale też piękny sposób na wspólnie spędzony czas i budowanie rodzinnych wspomnień.


Nostalgiczny powrót do lat dzieciństwa z własnymi dziećmi


Jako mama dwóch energicznych przedszkolaków i dziennikarka, która codziennie pisze dla rodziców, wiem jedno: dzieciństwo to nie tylko etap w życiu – to emocje, zapachy i... filmy, które pamiętamy do dziś. Milenialsi, czyli ci z nas urodzeni w latach 80. i 90., mają teraz własne dzieci. I wielu – zamiast odpalać kolejny nowoczesny animowany hit – z przyjemnością sięga po ukochane tytuły z własnej młodości.

Pamiętacie, jak chodziło się po nie z rodzicami do pobliskiej wypożyczalni kaset video? Jak czasami czekało się w kolejce na możliwość wypożyczenia "Kosmicznego meczu" albo aż właściciel sprowadzi z hurtowni "Jumanji", bo dopiero wyszło z kin?

Te filmy mają w sobie coś, co trudno znaleźć dziś – odrobinę magii, prostoty i prawdziwej przygody. A przy okazji pozwalają nam cofnąć się w czasie. Usiąść na kanapie, przykryć się kocem i na chwilę znów poczuć się jak dzieci. Dzień Dziecka to idealna okazja, by zorganizować taki rodzinny seans. Poniżej znajdziecie listę 9 filmów, które przetrwały próbę czasu i które moje własne dzieci oglądają z zapartym tchem – tak jak ja kiedyś.

1. "Casper" (1995)


Ten duch jest bardziej przyjazny niż straszny – i właśnie to kochają dzieci. "Casper" to wzruszająca opowieść o samotności, przyjaźni i akceptacji inności. I ten dom z ukrytymi przejściami! Które dziecko nie marzy o takim miejscu?

2. "Czy to ty, czy to ja?" (It Takes Two, 1995)


Bliźniaczki, które nie wiedziały o swoim istnieniu, zamieniają się miejscami i próbują połączyć dwoje dorosłych? Brzmi znajomo? Tak, zanim poznaliśmy "Nie wierzcie bliźniaczkom", był ten uroczy film z Mary-Kate i Ashley Olsen. Moje chłopaki śmieją się za każdym razem, kiedy dziewczynki psocą, a jedna z nich śmiesznie podskakuje, jadąc na koniu i udając, iż zna się na jeździe konnej jak mało kto.

3. "Pożyczalscy" (The Borrowers, 1997)


Maleńcy ludzie mieszkający pod podłogą – świat widziany z ich perspektywy to czysta przygoda. Sceny ucieczek, domowej inwencji i walki z bezwzględnym deweloperem trzymają w napięciu, ale nie straszą. Idealny balans!

4. "Goonies" (1985)


Choć to film z lat 80., my – milenialsi – często oglądaliśmy go na kasetach VHS. Dzieciaki szukające pirackiego skarbu i uciekające przed bandytami? Dziś też działa! Mój starszy syn powiedział po seansie: "To jak Minecraft, tylko na serio!".

5. "Flubber" (1997)


Robin Williams i zielona, skacząca galareta to duet, który rozbawia każde pokolenie. "Flubber" łączy humor z szaloną nauką – dzieciaki nie mogą oderwać oczu, a dorośli z sentymentem przypominają sobie te wszystkie dziwaczne wynalazki.

6. "Jumanji" (1995)


Gra planszowa, która staje się rzeczywistością, to jeden z najciekawszych pomysłów filmowych tamtych lat. Nie mówię tu o współczesnych wersjach – tylko o tej oryginalnej z Robinem Williamsem. Wciąż potrafi wywołać dreszczyk emocji.

7. "Kosmiczny mecz" (Space Jam, 1996)


Michael Jordan i numer 23 to chyba wspomnienie z dzieciństwa każdego millenialsa. No i Królik Bugs. Dla nas to był hit – dziś dzieci patrzą trochę zdziwione, ale gwałtownie dają się porwać atmosferze meczu. Szczególnie widać to po sukcesie drugiej części z 2021 roku z LeBronem Jamesem. Świetny sposób, by pokazać dzieciom sportową legendę i przy okazji pośmiać się z Looney Tunes.

8. "Mali agenci" (Spy Kids, 2001)


Dzieci szpiedzy, którzy ratują świat? Tego nie da się nie kochać. Ten film zresztą pokazał wielu dzieciakom, iż też mogą być bohaterami. Akcja, gadżety i poczucie, iż wszystko jest możliwe – idealne na wieczór pełen wrażeń.

9. "Matylda" (1996)


Dziewczynka z mocą telekinezy, która nie daje się złym dorosłym i zmienia swoje życie na lepsze. Ten film to lekcja odwagi, empatii i siły woli. Mój młodszy syn po seansie przez pół dnia próbował przesunąć po stole łyżkę bez dotykania jej...

Zdaję sobie sprawę, iż wiele z tych filmów technicznie się zestarzało. Ale emocje, które wywołują – już nie. Wciąż bawią, wzruszają i uczą. Dają coś jeszcze: wspólne chwile, które zostają w pamięci. A przecież właśnie o to chodzi w Dniu Dziecka. Więc jeżeli w ten weekend będziecie szukać pomysłu na rodzinny wieczór – wróćcie do dzieciństwa. Wystarczy paczka popcornu, koc i ekran. A może – jak u mnie – i dzieci, i dorośli będą się śmiać w tych samych momentach. I o to chodzi.

Idź do oryginalnego materiału