Powrót do Życia: Przemiana, Nadzieja i Nowe Możliwości

newsempire24.com 1 tydzień temu

Pamiętam, iż po latach nie wróciłam do mieszkania mojego syna. Nie chciałam. Nie potrafiłam. Łzy już dawno przestały płynąć. Ból, który kiedyś był ostry, zamienił się w tęsknotę, ciągłą, przytłaczającą pustkę.
Mój syn, Sławek, miał dwadzieścia osiem lat. Nigdy nie narzekał na zdrowie. Ukończył politechnikę, pracował w fabryce, chodził na siłownię i spotykał się z dziewczyną. Dwa miesiące temu położył się spać i nie obudził.
Rozwiodłam się z mężem, gdy Sławek miał sześć lat, a ja trzydzieści. Powód był banalny zdrada, i to niejednokrotnie. Alimenty nie płacił, ciągle się wycofywał. Syn dorósł bez ojca, a rodzice pomagali nam w trudnych chwilach. Mężczyźni pojawiali się w moim życiu, ale nie odważyłam się już po raz kolejny zawrzeć małżeństwa.
Pracowałam i zarabiałam. Najpierw wynajmowałam małe pomieszczenie w hipermarkecie, prowadząc własny sklep z oprawkami i okularami. Byłam okulistką. Potem wzięłam kredyt, kupiłam własne lokum i otworzyłam solidną Optykę, w której miałam także swój gabinet. Prowadziłam konsultacje, dobierałam szkła.
W zeszłym roku kupiliśmy Sławekowi kawalerkę na jednej z kamienic przy Starym Mieście. Zrobiliśmy niewielki remont. Mieszkało się nieźle, choć nie brakowało drobnych usterek.
Pewnego dnia, gdy kurz zalegał wszędzie, chwyciłam mop i zamiatając pod kanapą, z jej wnętrza wypadł telefon syna. Nie mogłam go od razu znaleźć, więc podłączyłam do ładowarki.
Siedząc w domu ze łzami w oczach, przeglądałam zdjęcia na jego telefonie: Sławek w pracy, z przyjaciółmi na wyjeździe, z ukochaną dziewczyną. Otworzyłam Viber i na samej górze zobaczyłam wiadomość od przyjaciela Dawida. Dołączone zdjęcie przedstawiało nieznajomą młodą kobietę z chłopcem, który wyglądał jak dwie krople wody podobny do mojego małego Sławka!
Pamiętasz, jak wypadaliśmy u Lenki na sylwestra, kiedy jeszcze studiowaliśmy? Miała wtedy znajomą. Spotkałem tę znajomą z małym chłopcem, ona wynajmuje mieszkanie naprzeciwko. Ten chłopiec to prawdziwy podobniak! Wysyłam wam zdjęcie na pamiątkę. brzmiał tekst, wysłany tydzień przed tragedią. Czyżby mój syn wiedział o tym i nic mi nie powiedział? Takie historie pozostają w pamięci.
Wiedziałam, gdzie mieszka Dawid. Następnego dnia po pracy podjechałam pod jego dom. Chłopiec od razu mi się rozpoznał jak mógł nie rozpoznać własnej krwi? Biegł za chłopcem na rowerze, prosząc, by dał mu się pojeździć.
Pochyliłam się i zapytałam: Nie masz roweru? odpowiedział, iż nie.
Podeszła matka chłopca, około dwudziestu lat, z nieco przesadnym, jaskrawym makijażem, który przyćmił jej symetryczną twarz.
Kim jesteś? spytała.
Wydaje mi się, iż jestem babcią tego chłopca odparłam.
Ja nazywam się Jadwiga, jestem matką tego chłopca przedstawiła się.
Zabraliśmy ich do małej kawiarni. Dzieciak, którego nazywaliśmy Dymek, zamówił lody, a my kawę.
Jadwiga opowiedziała, iż sześć lat temu przyjechała z małej wsi w Małopolsce, miała siedemnaście lat. Uczyła się w zawodowym liceum na krawcową. Na noworoczne przerwy przyjaciółka Lena zaprosiła ją do siebie. Rodzice Leny wyjechali na święta do krewnych. Lena była znajomą Dawida. Ten przybył świętować z nimi razem z Sławkiem. Wtedy Jadwiga i Sławek popełnili błąd. Sławek zostawił swój telefon, obiecał zadzwonić, ale nigdy tego nie zrobił. Gdy Jadwiga uświadomiła sobie ciążę, zadzwoniła do niego. Spotkali się, a Sławek był wściekły i krzyczał. Powiedział, iż odpowiedzialne kobiety same powinny dbać o antykoncepcję, i dał pieniądze na przerwanie ciąży. Pożegnał się, prosząc, by zniknęła z jego życia. Nigdy go już nie zobaczyła.
Nie ukończyła liceum, a z akademika wyrzucono ją z niemowlęciem. Nie mogła wrócić na wieś matka już nie żyła, ojciec i brat piją. Jadwiga wynajęła mały pokój u samotnej staruszki. w tej chwili opiekuje się dzieckiem, gdy jest w pracy, ale musi oddawać prawie wszystkie zarobione pieniądze. Nie może już zabrać go do przedszkola. Pracuje w prywatnym zakładzie pierogowym, dostaje skromne wynagrodzenie, ale przetrwały.
Kolejnego dnia przeniosłam Jadwigę i Dymka do mieszkania Sławka. I tak zaczęło się moje nowe życie.
Wnuk trafił do przyzwoitego, prywatnego przedszkola. Ja miałam nowe obowiązki: kupić ubrania dla Jadwigi i dla chłopca. Zajmowałam się nim z radością. Był podobny do mojego syna spojrzenie, gesty, uparty charakter, wszystko w nim przypominało Sławka.
Zostałam jego opiekunką i mentorką. Uczyłam Jadwigę, jak prawidłowo używać kosmetyków, jak się ubrać i dbać o siebie, gotować, utrzymywać porządek w skrócie, wszystkiego.
Pewnego wieczoru siedzieliśmy przy telewizorze, Dymek przytulił się do mnie i szepnął: Jesteś moją najukochańszą! W tym momencie zrozumiałam, iż od dawna nie czułam pustki w sercu, a smutek nie przytłaczał mnie jak niegdyś kamienny ciężar. Odkryłam, iż wróciłam do normalnego życia, w którym jest miejsce na radość. Wszystko to stało się możliwe dzięki temu małemu człowiekowi, mojemu wnukowi.
Minęły dwa lata. Jadwiga i ja odprowadziłyśmy Dymka do pierwszej klasy. Jadwiga pracuje przy mnie, stała się moją najważniejszą i nieocenioną pomocnicą. Ma chłopaka, który myśli o poważnym związku. Nie mam przeciwko temu życie toczy się dalej.
Wydaje się, iż i ja niedługo zostanę mężatką. Stary, dobry przyjaciel namawia mnie do tego. Dlaczego nie? Mam pięćdziesiąt cztery lata, wciąż jestem atrakcyjna, niezależna, o smukłej sylwetce i łagodnym charakterze.

Idź do oryginalnego materiału