Anna miała 35 lat, była pogodną, zadbaną kobietą. Razem z mężem, Michałem, wychowywała ukochaną Zosię, dziesięcioletnią dziewczynkę o bystrym umyśle i złotym sercu. Para marzyła o drugim dziecku, ale problemy zdrowotne Anny nie pozwalały spełnić tego pragnienia. Mimowolnie całą swoją miłość i troskę skupili na Zosi, która rozkwitała pod opieką rodziców.
Noc pełna łez i drżenia
Pewnej nocy Anna miała niepokojący sen: znalazła się w długim korytarzu położniczego oddziału poznańskiego szpitala. Pośród szelestu fartuchów i oświetlonych sal przebijał się płacz niemowlęcia – przeraźliwy, rozdzierający serce. Przedzierała się przez tłum spieszących się lekarzy i pacjentek, aż w końcu na ziemi dostrzegła maleństwo owinięte w lnianą pieluszkę.
Ludzie mijali je obojętnie, jakby nie słyszeli błagalnych wołań. Anna uklękła, podniosła dziecko i poczuła, iż jest jej bliższe niż ktokolwiek inny. Łzy napłynęły jej do oczu, a serce zadrżało z czułości i lęku jednocześnie – wypowiedziała szeptem:
„Moja maleńka…Nigdy, przenigdy cię nie oddam.”
Przebudziła się rano cała zapłakana, z dreszczami na skórze. Emocje snu towarzyszyły jej jeszcze długo, aż wreszcie wieczorem uśmiech Zosi przegonił resztki koszmaru.
Telefon, który zmienił bieg wydarzeń
Kilka tygodni później do Anny zadzwonił brat – Tomek. Jego sprawy potoczyły się gwałtownie: po rozwodzie z Kasią dowiedział się, iż była żona urodziła córkę, Natalię, i… zrezygnowała z niej. Rzuciła dziecko w szpitalu, a rodzice, zawstydzeni, wyrzucili ją z domu.
Tomek, pracujący na zmiany jako kierowca ciężarówki, nie mógł sam zająć się maleństwem – mieszkał daleko od szpitala i nie miał stałego grafiku. Prosił Anię i Michała:
„Nie mogę zostawić siostry sam na sam z tą sytuacją. Czy nie przyjęlibyście Natalii do siebie? Pomogę finansowo, jak tylko będę mógł.”
Anna natychmiast skojarzyła bratnią prośbę ze swoim snem. Michał, choć z początku zaskoczony, nie miał wątpliwości – miało godzić w dobro dziecka.
Formalności i nowe życie
W ciągu kilku dni para załatwiła wszelkie dokumenty, a Natalia trafiła do ich domu. Zosia przyjęła młodszą siostrę z radością: od razu objęła ją małymi rączkami i obiecała, iż już nigdy jej nie opuszczą.
Dziś w mieszkaniu na warszawskim Mokotowie roznosi się radosny gwar: dwie siostry śmieją się wspólnie przy zabawie, a Anna z Michałem patrzą na nie z dumą i wdzięcznością. Proroctwo snu okazało się przewodnikiem – maleńka Natalia znalazła rodzinę, która da jej wszystko, co najlepsze.
Kilka refleksji
-
Sny bywają drogowskazami – nie zawsze dosłownie, ale warto wsłuchać się w ich przesłanie.
-
Rodzina to siła – choćby odległe więzy krwi mogą zjednoczyć i uratować.
-
Miłość pomnaża się przez dzielenie – serce Anny pomieściło miejsce zarówno dla Zosi, jak i Natalki.
Tak oto jedno wzruszające marzenie senne stało się początkiem nowego rozdziału pełnego wsparcia, nadziei i siostrzanej miłości.