Przedszkole czy fabryka? "Zamiast się bawić, moje dziecko siedzi przy stoliczku i pisze literki"

mamadu.pl 1 miesiąc temu
Jestem jedną z tych matek, które codziennie walczą o to, by ich dzieci miały szczęśliwe i spokojne dzieciństwo. Wydawało mi się, iż przedszkole to miejsce, gdzie dzieci mogą rozwijać się w swoim tempie, bawiąc się i poznając świat w sposób naturalny. A jednak okazuje się, iż w wielu miejscach jest inaczej. I tu rodzi się moja frustracja, bo moje dziecko, zamiast malować, biegać i śmiać się, spędza długie minuty, wypełniając linijki literą "O", bo tak kazano w przedszkolu.


Czy to jest to, czego oczekujemy od przedszkola? Że nasze dzieci będą przymuszane do siedzenia przy stoliczku i kaligrafowania, jakby od tego zależała ich przyszłość? Mój syn, w wieku zaledwie pięciu lat, wraca do domu zmęczony nie zabawą, ale monotonnym zadaniem, które pochłania jego energię i euforia z nauki. A co więcej, już teraz martwię się, co go czeka w szkole – bo przecież tam oczekuje się, iż będzie umiał pisać, skoro "przedszkole go przygotowało".

Wielu rodziców podziela moją frustrację. Jeden z ojców podzielił się ze mną zdjęciem kartki, na której jego sześcioletnie dziecko zapisało całe linijki literą "O". Nie dlatego, iż chciało, ale dlatego, iż tak kazano. Czy naprawdę o to chodzi w edukacji przedszkolnej? Czy nie powinniśmy bardziej wspierać dzieci w rozwijaniu ich kreatywności, zamiast zmuszać je do monotonii?

Gabriela Olszowska, małopolska kurator oświaty, powiedziała dla Onetu: "Niech rysuje to 'O' nogą w powietrzu, ale nie w zeszycie". I wiecie co? Ma rację. Dlaczego przedszkola skupiają się na pisaniu liter, gdy dziecko mogłoby rozwijać się w bardziej zróżnicowany sposób? To, co teraz robimy, przypomina wyścig – tylko nie wiadomo, dokąd prowadzi.

Czy naprawdę chcemy, by nasze dzieci od najmłodszych lat czuły presję? Czy przedszkole nie powinno być miejscem, gdzie dziecko uczy się przez zabawę? Dlaczego zmuszamy je do rzeczy, które mogą poczekać, aż będzie na nie gotowe? W Polsce mamy zalew gabinetów terapii ręki, bo dzieci są zmuszane do pisania, zanim ich ręce są na to gotowe. To absurd.

Kiedyś przedszkola były inne – bardziej otwarte na potrzeby dzieci. A teraz, zamiast dbać o ich rozwój emocjonalny i społeczny, skupiamy się na literkach. Zamiast zabawy – siedzenie przy stoliczku. Zamiast wolności – rygor.

Drogi nauczycielu, drogi rodzicu – czy naprawdę tego chcemy dla naszych dzieci? Niech rysują "O" w powietrzu, niech biegają po podwórku, niech mają czas na bycie dziećmi. Na naukę pisania przyjdzie czas, gdy będą gotowe. Teraz powinny się bawić i cieszyć życiem. To właśnie w przedszkolu powinniśmy pielęgnować ich radość, nie gasić jej kartką i długopisem.

Wkurzona Matka


Idź do oryginalnego materiału