Przestałam gotować mężowi, prać i sprzątać po nim! Nikomu nic nie jestem winna! Teściowa zaś uważa, iż powinnam pamiętać, gdzie jest moje miejsce!

przytulnosc.pl 1 dzień temu

Wiele kobiet popełnia ten sam błąd co ja: wychodzą za mąż za mężczyznę, nie poznając go dobrze w codziennym życiu. Są zaślepione miłością i choćby nie wiedzą, na co się decydują. Dziewczyny pracują, a wracając do domu, zaczynają obsługiwać mężczyznę. Kobiety, pamiętajcie: nie jesteście służącymi. I nie powtarzajcie moich błędów.

Moja pierwsza prawdziwa miłość zdarzyła się na ostatnim roku studiów. Jan miał naprawdę przepiękne niebieskie oczy, był wysoki, szczupły i bardzo przystojny. Te oczy zapadły mi w serce, wydawało się, iż utonę w nich na całe życie. Pamiętam, iż choćby nie mogłam mówić w obecności Jasia. Byłam w siódmym niebie, gdy zaprosił mnie na pierwszą randkę.

Najpierw się spotykaliśmy, a potem pobraliśmy się. Wynajmowaliśmy mieszkanie, a potem rodzice kupili nam lokum – to był dla nas wielki prezent. Jednak zapisali je na mnie i nie zameldowali Jana. Na początku nie zwróciłam na to uwagi, a potem jakoś o tym zapomniałam.

Po kilku latach zaszłam w ciążę. Nie spodziewaliśmy się i byliśmy bardzo zaskoczeni, gdy urodziły nam się bliźnięta. Tak pojawili się u nas Ola i Arturek. Kiedy dzieci zaczęły rosnąć, zaczęłam czuć się nieswojo. A wszystko to przez obelgi ze strony męża: mówił, iż siedzę bezczynnie, cały czas w domu, a on zmęczony musi sam utrzymywać całą rodzinę. Zaczęłam pracować, gdy dzieci poszły do przedszkola i skończyły 2 lata. Mimo to, zarzuty nie ustawały, mężowi wszystko nie pasowało.

Po pewnym czasie zrozumiałam, iż wychodzę z jednej pracy i przychodzę do drugiej. Po drodze odbieram dzieci z przedszkola, potem jeszcze robię zakupy. Trzeba ugotować obiad, posprzątać w domu, pozmywać naczynia. A jeszcze kilka razy w tygodniu zorganizować pranie, zrobić generalne porządki. Mąż, oczywiście, w niczym mi nie pomagał. Tylko przychodził do domu, kładł się na kanapie, grał na komputerze i czasem pił piwo.

Przy tym zarabiał niezbyt duże pieniądze. Ledwo starczało, żeby pokryć wszystkie wydatki rodziny. Ale wydatki na dzieci spadały na moje barki. A jeżeli szłam na manicure czy inne kobiece zabiegi, to płaciłam za to sama. On też nie płacił za nowe ubrania, które kupowałam nie częściej niż raz na pół roku.

I pewnego dnia uświadomiłam sobie, iż nie chcę już dłużej znosić takiego traktowania. Stało się to, gdy mąż po raz kolejny narzekał, iż już prawie dwie godziny czeka na swój posiłek. Zrozumiałam, iż w naszej rodzinie to ja pracuję najwięcej, więc dlaczego mam jeszcze pracować w domu, a on odpoczywać? Dlatego odrzuciłam wszystkie stereotypy i przestałam świadczyć usługi swojemu mężowi.

Najpierw gotowałam tylko dla siebie i dzieci, potem prałam tylko nasze rzeczy, a potem przestałam sprzątać po nim – nie jest bezradny, sam może to zrobić. Ale okazało się, iż bez pomocy Jan choćby pierogów z paczki nie potrafi sobie ugotować, za każdym razem dzwoni do mamy. Mój mąż jest niezaradny w codziennym życiu i chyba zawsze taki był, bo pałeczkę obsługi przekazała mi jego mama. Do takich wniosków doszłam.

Początkowo mąż dziwił się, dlaczego przestałam dla niego gotować, prać i sprzątać. A ja jestem przekonana, iż nikomu nic nie jestem winna. Jestem żoną, a nie personelem do obsługi. W dzisiejszych czasach wszystkie kobiety pracują, mogą się same utrzymać, więc wszystkie obowiązki domowe należy dzielić na dwoje.

Podczas kolejnej kłótni Jan postanowił przyciągnąć „ciężką artylerię” – wezwał teściową, żeby ze mną porozmawiała. Kobieta najpierw na różne sposoby chwaliła swojego syna, przekonywała mnie, jak to mi z nim dobrze, a potem nagle zmieniła taktykę. Mama męża teraz mówi, iż pora przypomnieć mi, gdzie moje miejsce! Bo jeżeli tak będzie dalej, to Jan mnie zostawi.

Ale ja tylko się zaśmiałam i teraz zaczynam proces rozwodowy. Świetnie, iż moi rodzice zapisali mieszkanie na mnie tak, żeby nic mu się nie dostało. Jeszcze przekonali mnie, żebym go nie meldowała. Teraz przynajmniej będziemy mieć gdzie mieszkać z dziećmi. Zobaczymy, co powie mój jeszcze mąż, kiedy złożę pozew o alimenty!

Idź do oryginalnego materiału