Przez długi czas powtarzałam mężowi, iż to nie jest odpowiedni czas na dziecko. Nalegał tak bardzo, iż się zgodziłam, ale gwałtownie pożałowałam

newskey24.com 3 tygodni temu

Mój mąż zawsze mówił o dzieciach i namawiał mnie, żebym jak najszybciej urodziła chłopca. Nie miałam nic przeciwko posiadaniu dziecka, po prostu myślałam, iż lepiej byłoby mieć je za dwa lub trzy lata. Ale Konrad nie widział sensu w czekaniu tak długo.

Mój mąż mówił, iż póki byliśmy młodzi i mieliśmy dużo siły oraz energii, powinniśmy mieć dzieci. I to jak najszybciej. Był jeszcze bardziej uparty, gdy odwiedzaliśmy mojego brata, który miał małe dzieci.

– Zobacz, jakie są urocze! Są takie słodkie, zwłaszcza gdy są najedzone i wyspane – zachwycał się mój mąż.

– Ale w nocy na pewno krzyczą, płaczą i nie dają ci spać – odparłam z przekąsem.

– Nie przesadzaj, to są dzieci… Z czasem byś się przyzwyczaiła – uśmiechnął się Konrad.

Dorastałam jako starsza siostra, miałam dwóch młodszych braci i musiałam się nimi opiekować, kiedy wracałam ze szkoły. Pamiętałam więc bardzo dobrze, jak to było nie spać całą noc, żeby ukołysać dzieci do snu. Mój mąż dorastał sam w rodzinie, miał tylko kuzynów, więc nie miał pojęcia, jak ciężko mogło być z dziećmi.

W końcu nadszedł moment, kiedy zaszłam w ciążę. Podczas ciąży Konrad nigdy mnie nie opuszczał, był opiekuńczy, a po porodzie starał się być miłym i pomocnym ojcem. Ale wciąż mieliśmy problemy. Dziecko miało kolki w nocy, nie dawało spać ani mnie, ani mężowi, który rano musiał iść do pracy. Starałam się jak najszybciej ukołysać syna do snu, włączyłam małą lampkę nocną w kuchni, żeby światło nie przeszkadzało Konradowi. Ale i tak trudno było zasnąć, gdy ktoś godzinami chodzi za ścianą i roznosi się płacz dziecka. Oboje byliśmy na granicy wyczerpania.

Pewnego dnia mój mąż spakował swoje rzeczy i przeprowadził się do swojej mamy. Powiedział, iż to nie rozwód i iż przyjedzie i pomoże nam we wszystkim. Był po prostu zmęczony i potrzebował czasu, aby dobrze się wyspać. Mówił, iż stał się bardzo nerwowy i nie chciał się ze mną kłócić, dlatego lepiej będzie tak żyć przez kilka miesięcy.

Nie spodziewałam się tego. Również byłam bardzo zmęczona i mało spałam, chociaż moja mama i teściowa mnie wspierały. Powiedziały, iż czasem przyjdą na cały dzień, żebym mogła się chociaż zdrzemnąć. Chociaż one chciały mnie nieco wyręczyć w opiece nad dzieckiem, którego Konrad tak bardzo chciał.

Czuję się oszukana i opuszczona przez swojego męża. Odpowiedzialność za dziecko, choćby w trudnych chwilach, spada na oboje rodziców. On się wyprowadził, żeby odpocząć, a co ja mam począć? Muszę sama wszystko udźwignąć. Nie wiem, czy nasze małżeństwo ma sens, czy jestem w stanie polegać na moim mężu i mu zaufać. Przekonałam się, jak łatwo rzuca słowa na wiatr.

Idź do oryginalnego materiału