Przeznaczenie nie pyta: opowieść o miłości, której chciano położyć kres.

newsempire24.com 2 dni temu

Ale słuchaj, muszę ci opowiedzieć tę historię – taką, co łapie za serce. Kinga była w siódmym niebie, bo jej ukochany Krzysiek właśnie ją oświadczył. Bez fajerwerków, za to z takim ciepłem w głosie, iż aż poczuła, jak coś ściska ją w piersi. Naturalnie, powiedziała “tak” i od razu zaczęły się przygotowania: listy gości, przymiarki sukni, dyskusje o menu. Czuła się jak w bajce.

“Kinguś, chyba już czas, żebyś poznała moich rodziców” – powiedział kiedyś Krzysiek. “Mama zaprasza nas w sobotę na obiad.”

“W końcu!” – zaśmiała się Kinga i pocałowała go w policzek.

W sobotę wieczorem dotarli do domu jego rodziców. Kinga z bijącym sercem otworzyła drzwi – i zamarła. W fotelu siedział ojciec Krzyśka, mężczyzna o twardym spojrzeniu i zmęczonych dłoniach. Podniósł wzrok i… jego twarz nagle spochmurniała. Kinga poczuła, jak ziemia usuwa się jej spod nóg.

Ten człowiek był wrogiem jej rodziny.

Gdy Kinga miała jedenaście lat, tragedia zniszczyła jej dzieciństwo. Rodzice jej najlepszego przyjaciela, Tomka, zginęli w wypadku, wracając motocyklem z miasta. To był koszmar. Jej matka, Ewa, płakała na ganku, a ojciec, Jan, tylko zaciskał usta. Zawsze nie znosił Tomkowego ojca, Piotra – swojego rywala jeszcze z czasów szkolnych. Kiedyś obaj kochali się w tej samej dziewczynie, Magdzie. Wybrała kogoś innego, ale Jan nigdy tego nie zapomniał.

Po śmierci rodziców Tomek na krótko zamieszkał u nich, ale Jan był przeciw. W końcu zawiózł go do domu dziecka i nalegał, by chłopak tam został. Powiedział wtedy Ewie:

“Nie chcę, żeby moja córka zadawała się z synem tego człowieka.”

Zakazał choćby Tomkowi dzwonić do Kingi. A miesiąc później rodzina przeprowadziła się do innego miasta.

Kontakt się urwał.

Minęło czternaście lat. Kinga skończyła studia i dostała pracę w dużej firmie handlowej. Zespół był młody, ale chłodny. Przyjęli ją bez entuzjazmu – jedni zazdrościli jej urody, inni uważali, iż długo nie wytrzyma. Pierwszy dzień pracy wydawał się wiecznością.

Czwartego dnia, niosąc dokumenty, wpadła w korytarzu na jakiegoś faceta. Papierki rozsypały się po podłodze, oboje się schylili – i nagle Kinga zamarła. Serce waliło jej jak szalone.

“Tomek?!” – wyszeptała.

Podniósł oczy i od razu ją poznał.

“Kinga… Boże, czy to naprawdę ty?”

Rzucili się sobie w ramiona, ignorując zdziwione spojrzenia współpracowników.

Po pracy Tomek czekał na nią przed biurem. Poszli do kawiarni i gadali godzinami. Opowiedział, iż został adoptowany i iż też pracuje w tej firmie. Kinga zabrała go do domu, żeby poznał jej rodziców. Matka była zachwycona, ale ojciec… Jan choćby nie próbował ukryć chłodu. OstreKiedyś wydawało się, iż przeszłość ich rozdzieliła na zawsze, ale miłość okazała się silniejsza niż stare urazy.

Idź do oryginalnego materiału