Przy -2°C dzieci zostają w salach. W Skandynawii to standard, u nas panika

mamadu.pl 1 tydzień temu
W Polsce wystarczy lekki mróz, by dzieci zostawały zamknięte w przedszkolnych salach, podczas gdy w Skandynawii śpią na dworze choćby przy -10°C. Paradoks? Nie, raczej wygoda dorosłych, którzy wolą unikać zimowego ubierania maluchów, zamiast zadbać o ich zdrowie i odporność. Tymczasem to nie mróz szkodzi dzieciom, ale brak ruchu i świeżego powietrza – pora skończyć z tą paniką.


Droga Redakcjo,

Od kilku dni codziennie słyszę to samo w przedszkolu: "Dzisiaj dzieci nie wychodziły na dwór, bo zimno". Wystarczy, iż temperatura spadnie poniżej zera, a przedszkolne place zabaw pustoszeją. Moje dziecko wraca blade, rozdrażnione, a energii ma jakby więcej niż rano. Dlaczego? Bo spędziło cały dzień w zamkniętej sali, zamiast biegać po śniegu.

Tymczasem w krajach skandynawskich dzieci nie tylko bawią się na mrozie – tam nikogo nie dziwi widok maluchów śpiących w wózkach na zewnątrz, choćby przy -10°C. Przedszkola kierują się zasadą: "Nie ma złej pogody, są tylko złe ubrania". U nas – panika.

Kto tu się boi zimna?


Wielu rodziców narzeka, iż dzieci coraz częściej chorują, ale jednocześnie akceptuje to, iż przez całą zimę ich przedszkolaki są trzymane w dusznych salach. Lekarze i pediatrzy alarmują – ruch na świeżym powietrzu wzmacnia odporność, dotlenia mózg i pomaga w koncentracji. Dziecko, które biega po śniegu, ma więcej energii do nauki, mniej się frustruje i lepiej śpi.

Więc skąd ten strach? Bo wychowawczyniom i opiekunom często po prostu się nie chce – ubieranie kilkunastu dzieci w kombinezony, czapki i rękawiczki trwa, wymaga cierpliwości i organizacji. Łatwiej powiedzieć: "Dzisiaj za zimno, zostajemy w sali". To nie dzieci boją się mrozu – to dorośli wybierają wygodę.

Zima nie szkodzi, brak ruchu tak


Nie chodzi o to, by maluchy marzły przez godzinę w śnieżnej zamieci. Ale krótkie spacery, zabawa na śniegu, choćby 15 minut na świeżym powietrzu – to minimum, które powinno być standardem. W przeciwnym razie dzieci całe miesiące spędzają w przegrzanych pomieszczeniach, bez kontaktu z naturą, co w efekcie osłabia ich odporność.

Jeśli w Skandynawii dzieci mogą spać na dworze, a w Niemczech funkcjonują leśne przedszkola, gdzie dzieci uczą się i bawią w naturze przez cały rok – dlaczego u nas -2°C urasta do rangi katastrofy?

Czas wyjść z tej bańki ciepła


Apeluję do przedszkoli: pozwólcie dzieciom oddychać. Nie chowajcie ich przed zimą, bo więcej szkody przynosi im brak ruchu niż mróz. Wystarczy odpowiedni ubiór – i odrobina chęci.

Bo to nie pogoda jest problemem. Problemem jest nasza panika.

Idź do oryginalnego materiału