Przymusowy Wybór

twojacena.pl 1 dzień temu

Przymusowy wybór

Kasia, może już czas przestać się oszukiwać? Stanisław podszedł tak blisko, iż kobieta poczuła jego oddech.

Stachu, przecież wiesz, iż to mój mąż! nerwowo wykrztusiła Katarzyna, bo tego wieczoru musiała powtarzać te słowa już któryś raz.

I co z tego? Mamy prawo do szczęścia! Powiedz prawdę, czy Leszek to mój syn? Stanisław chwycił ją za ramiona.

Kobieta pochyliła głowę i rozpłakała się, już nie wstydząc się łez…

…Kasia i Wojtek mieszkali w tym samym bloku i znali się od kołyski. Ich rodzice zajmowali mieszkania na tej samej klatce schodowej. Nie można było powiedzieć, iż rodziny się przyjaźniły, ale utrzymywały ciepłe, sąsiedskie relacje.

Głębsza więź między nimi i tak by nie powstała. Rodzice Kasi pracowali w filharmonii. Inteligentni, żyjący w zgodzie, często przyjmowali gości. Kasia już chodziła do szkoły muzycznej i marzyła, by pójść w ślady rodziców związać życie z muzyką.

Rodzina Wojtka była ich przeciwieństwem. Matka pracowała jako ekspedientka w spożywczaku, ojciec ślusarz w fabryce. Mimo różnic w wychowaniu, Wojtek i Kasia się przyjaźnili. Najpierw bawili się razem w przedszkolu, potem poszli do tej samej pierwszej klasy. W podstawówce choćby siedzieli w jednej ławce.

Rodzice Kasi specjalnie nie zabraniali córce przyjaźnić się z prostym chłopakiem z sąsiedztwa. Ale nigdy nie widzieli w nim potencjalnego zięcia. Rodzice Wojtka przeciwnie cieszyli się, iż syn zadaje się z perspektywiczną dziewczyną, i często żartobliwie nazywali ich narzeczonymi.

…Pewnego września, w siódmej klasie, życie Kasi zmieniło się na zawsze. Gdy cała klasa zebrała się na pierwszej godzinie wychowawczej, wychowawczyni weszła nie sama, ale z przystojnym chłopakiem.

Witajcie! To Staś wasz nowy kolega. Od dziś będzie się uczył z wami powiedziała pani Bożena i wskazała mu wolne miejsce w trzeciej ławce.

Staś od razu zwrócił uwagę wszystkich dziewczyn elegancki garnitur, dłuższa fryzura, promienny uśmiech i niesamowicie niebieskie oczy. Kasia też go zauważyła. Ale nie śmiała podejść.

We wrześniu zaczęły się też zajęcia w szkole muzycznej. Tego dnia Kasia, jak zwykle, szła na solfeż. Była zamyślona, choćby gdy stanęła przed drzwiami szkoły. Już miała je otworzyć, gdy nagle rozchyliły się same. Dziewczyna przestraszyła się i cofnęła.

Na progu stał Staś.

O, cześć! zawołała zmieszana.

Cześć! odparł, uśmiechając się tym swoim uroczym uśmiechem.

Też chodzisz do szkoły muzycznej? spytała.

Tak. Właśnie skończyłem lekcje odpowiedział.

A ja idę na solfeż… westchnęła Kasia.

Chłopak chyba chciał coś dodać, ale nie zdążył. Na schody wpadła Ewa Dębska, trąciła koleżankę i krzyknęła swoim donośnym głosem:

Kasieńka, stoisz jak słup! Zaczynamy za trzy minuty! Kozak nas rozszarpie! Mówiła o pani Kozak, nauczycielce solfeżu.

Kasia znów spojrzała na Stasia, ten się uśmiechnął. Ale Ewa już wciągnęła ją do środka…

Na lekcji Kasia myślała tylko o Stasiu. Nauczycielka to zauważyła.

Kowalska, oczekuję większego skupienia! A ty dziś jesteś nieobecna duchem skarciła ją pani Kozak.

Przepraszam… szepnęła Kasia.

Po zajęciach zebrała zeszyty i wyszła. Nagle usłyszała za sobą znajomy głos:

Kasia, poczekaj!

Odwróciła się i zobaczyła Stasia.

Nie poszedłeś do domu? zdziwiła się.

Nie. Czekałem, żebyśmy mogli iść razem.

Szli, rozmawiając o muzyce. Staś opowiadał o sobie, o tym, skąd pochodzi. Okazało się, iż on też planował poświęcić się muzyce…

…Przez cały weekend Kasia myślała tylko o nowym koledze. Na początku nie rozumiała, iż to pierwsza miłość. Wcześniej zawsze wracali ze szkoły we trójkę Kasia, Wojtek i teraz Staś. Choć Wojtek od razu nie polubił eleganckiego i kulturalnego Stasia, nie śmiał go odsunąć…

…Minęły dwa lata. Kończyli dziewiątą klasę. Kasia i Staś już wiedzieli, iż są sobie bliscy. Ale między nimi stał Wojtek…

Kasieńka, idziemy dziś na dyskotekę? zaproponował Wojtek.

Nie, może następnym razem. Z Stasiem idziemy do filharmonii, rodzice kupili nam bilety.

A mnie czemu nie zabierasz? Dlaczego zawsze tego mięczaka? burknął.

Tobie tam będzie nudno… W następny weekend pójdziemy na dyskotkę. Może Stasia też zaprosimy? zaproponowała kompromis.

No dobra… mruknął, choć pomysł z Stasiem mu się nie podobał…

Po dziewiątej klasie Wojtek poszedł do technikum. Kasia i Staś zostali w liceum. To był najszczęśliwszy czas dla dziewczyny. Siedzieli w jednej ławce, razem wracali do domu.

Pewnego wieczoru, po koncercie, Staś i Kasia się pierwszy raz pocałowali. Postanowili, iż zaraz po maturze się pobiorą, razem zaczną studia i nigdy się nie rozstaną…

Liceum się skończyło, minął bal maturalny. Czas wcielać plany w życie.

Jaki Staś, jakie wesele?! Oszalałaś?! oburzała się matka Kasi, gdy ta opowiedziała o swoich planach.

Córciu, na serio! Musisz się uczyć. jeżeli chcesz być muzykiem, na jakiś czas zapomnij o małżeństwie. przekonywał ojciec.

To samo działo się w domu Stasia.

Nie chcę słyszeć o żadnej Kasi. Przyjaźń proszę bardzo! Ale ślub w osiemnastce to szaleństwo. Będziesz musiał utrzymać rodzinę, a nie grać. Nie pozwolę na to! krzyczała jego matka.

Mamo, ale ja ją kocham…

Kochaj się, ile chcesz! Ale studiować będziesz tam, gdzie ja i twoja babcia!

Rodzice zmusili Stasia do wyjazdu do innego miasta i studiów w ich rodzinnej uczelni. Początkowo Kasia i Staś jeszcze pisali, choćby planowała go odwiedzić, ale jakoś się nie udało. Kontakt urwał się, gdy rodzice Stasia sprzedali mieszkanie i wyprowadzili się…

Kasia studiowała w lokalnej szkole muzycznej. Tuż przed obroną

Idź do oryginalnego materiału