Sobota z rodziną
„Tylko mi tu nie opowiadaj o diecie!” – zirytowana wykrzyknęła Kasia, wymachując widelcem z kawałkiem tortu. „I tak wiem, iż jestem gruba!”
„Kasieńko, kto ci coś takiego powiedział?” – próbowała ją uspokoić siostra Ania. „Po prostu Grażyna chciała podzielić się przepisem…”
„A ja nie prosiłam!” – przerwała Kasia. „Mam już dość! Co weekend to samo – albo figura nie taka, albo fryzura staroświecka, albo mąż do niczego!”
Grażyna Piotrowska ciężko westchnęła i odstawiła filiżankę herbaty. Sobotnie rodzinne spotkania w jej domu zamieniały się w prawdziwą próbę. Zebrały się wszystkie trzy córki z rodzinami, wnuki biegały po mieszkaniu, a dorośli zamiast spokojnie porozmawiać, urządzali kolejną awanturę.
„Dziewczyny, już dosyć” – powiedziała zmęczona. „Sąsiedzi usłyszą.”
„Niech słyszą!” – nie ustępowała Kasia. „Może wtedy zrozumieją, jaką mam wspaniałą rodzinkę!”
Magda, najstarsza z sióstr, zacisnęła usta i demonstratywnie odsunęła swój talerz.
„Próbujemy ci pomóc” – powiedziała lodowatym tonem. „Ale skoro nie chcesz…”
„Nie chcę waszych rad! Żyję, jak żyję, i jest mi dobrze!”
Grażyna Piotrowska spojrzała na swoje córki i po raz kolejny pomyślała, jak bardzo się od siebie różnią. Magda – w swoich pięćdziesięciu latach – surowa, zadbana, zawsze elegancka choćby u matki w domu. Pracuje jako księgowa w dużej firmie, mężatka z inżynierem, syn studiuje na uniwersytecie. Wzorcowa rodzina, przynajmniej z zewnątrz.
Ania, średnia, trzydzieści dziewięć lat, łagodna, ustępliwa. Zawsze stara się wszystkich pogodzić, każdemu dogodzić. Pracuje jako przedszkolanka, mąż jest hydraulikiem, dwoje dzieci w szkole. Żyją skromnie, ale zgodnie.
A Kasia, najmłodsza, trzydzieści pięć lat, ale zachowuje się jak nastolatka. Wiecznie niezadowolona, wiecznie z kimś się kłóci. Wyszła za mąż późno, w trzydziestce, urodziła córkę i teraz ciągle narzeka na życie.
„Mamo, a gdzie zdjęcia dziadka?” – zapytał Kuba, syn Magdy, zaglądając do salonu. „Chcę pokazać Szymonowi.”
„W dużym albumie na półce” – odpowiedziała Grażyna Piotrowska. „Tylko ostrożnie, niczego nie podrzyj.”
Kuba skinął głową i pobiegł do kuzynów. Grażyna Piotrowska spojrzała za nim i uśmiechnęła się. Przynajmniej wnuki cieszą, nie to co córki.
„Słuchajcie, może przestańmy się kłócić?” – zaproponowała Ania. „Porozmawiajmy o czymś miłym.”
„O czym miłym?” – zażartowała Kasia. „O tym, jak Magda ma wszystko świetnie? Trzypokojowe mieszkanie, nowy samochód, syn na studiach…”
„A co ma moje mieszkanie do rzeczy?” – uniosła się Magda. „Pracuję od rana do nocy, żeby to wszystko mieć!”
„No tak, pracujesz” – przeciągnęła Kasia. „A ja nie mogę pracować, bo mam małe dziecko.”
„Ale Julka ma już sześć lat, co to za małe!” – nie wytrzymała Magda.
„Dla ciebie sześć lat to dużo? Twój Kuba od dziesiątego roku życia sam się sobą zajmował!”
Grażyna Piotrowska poczuła, jak zaczyna ją boleć głowa. Co sobota to samo. Córki zbierają się u niej niby po to, żeby porozmawiać, a wychodzi tylko nerwówka.
„Dziewczynki” – powiedziała cicho – „wasz tata nie chciałby was wid”Dziewczynki” – powiedziała cicho – „wasz tata nie chciałby was widzieć takimi.”