Komunia jak wesele? Rodzice z Bydgoszczy wywołali burzę jednym zdaniem
Maj za pasem, a to oznacza jedno – zaraz ruszy sezon Pierwszych Komunii Świętych. Choć z założenia to religijna uroczystość, coraz częściej przypomina wielką imprezę, z sukniami niczym z bajki, eleganckimi salami i prezentami za grube tysiące. Niektórzy goście mają już bóle głowy, bo nie wiedzą, czy bardziej szykować się na uroczystość w kościele, czy może... na mini-wesele.
"Gazeta Pomorska" informuje o sprawie, która właśnie podgrzała atmosferę wokół komunijnych przygotowań. Rodzice z Bydgoszczy postanowili podejść do sprawy praktycznie i – nie da się ukryć – bardzo bezpośrednio. Na zaproszeniach na
komunię swojego dziecka umieścili jasny przekaz:
"Nie prosimy o prezenty rzeczowe, tylko te w formie pieniędzy. Sugerujemy banknoty
200-złotowe".
Takie zaproszenia zostały choćby już wydrukowane. Ale zanim trafiły do rodziny i znajomych, doszło do awantury. Jeden z członków rodziny poczuł się tak bardzo urażony tym pomysłem, iż rodzice w ostatniej chwili zdecydowali się wycofać z tej koncepcji.
Co ja o tym myślę?
Powiem szczerze – z jednej strony rozumiem chęć rodziców, by uniknąć nietrafionych prezentów, które potem lądują w kącie. Pieniądze są praktyczne, a dziecko może sobie coś wybrać albo odłożyć na coś większego. Ale z drugiej strony... sugerowanie gościom konkretnych banknotów? To już trochę trąci pazernością i stawia ich w niezręcznej sytuacji. Bo co, jeżeli ktoś nie ma akurat dwusetki? Albo po prostu nie stać go na taką kwotę?
Sama komunia powinna być przede wszystkim wydarzeniem duchowym, a nie targiem próżności. Trochę szkoda, iż dziś najczęściej mówi się o prezentach niż o samej istocie tej uroczystości. Ale cóż – takie czasy. Może kiedyś to się zmieni. Albo i nie.