Postać ks.Kazimierza Smorońskiego przedstawił w 2008 roku w swojej pracy magisterskiej pt. „Ojciec Kazimierz Smoroński (1889 – 1942)” Wojciech Szpak, student Wydziału Humanistycznego, kierunek historia, na Akademii Pedagogicznej im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie. Praca napisana pod kierunkiem prof. dr hab. Ludwika Mroczki.
Wydawca i redaktor
Praca wydawnicza i redaktorska to jeden z najbardziej znaczących i najważniejszych fragmentów działalności o. Kazimierza Smorońskiego. Zaangażował się w nią w latach dwudziestych i prowadził nieprzerwanie aż do wybuchu drugiej wojny światowej. W tym czasie był wydawcą czasopisma „Chorągiew Maryi”, założycielem i pierwszym redaktorem pisma dla kapłanów „Homo Dei”, ponadto redagował „Ordo Divini Officii recitandi sacrioque peragendi” polskiej prowincji redemptorystów i wydawał polskojęzyczny dodatek do „Ligue de Sainteté Sacedordotale”[1].
Chorągiew Maryi
Czasopismo „Chorągiew Maryi” założone zostało w 1904 r. przez o. Józefa Palewskiego[2]. Na jego powstanie złożyły się co najmniej dwie ważne okoliczności. Pierwszą była pięćdziesiąta rocznica ogłoszenia dogmatu o niepokalanym poczęciu Najświętszej Maryi Panny, drugą – koronacja obrazu Matki Boskiej Tuchowskiej, która miała miejsce 2 października 1904 r. Intencją o. Palewskiego było podtrzymanie rosnącego kultu maryjnego. Tytuł do nowego czasopisma zakonnik zaczerpnął z przemówienia, które do wiernych zgromadzonych w trakcie uroczystości koronacyjnych w Tuchowie wygłosił metropolita obrządku greckokatolickiego, arcybiskup Andrzej Szeptycki. W końcowym kazaniu powiedział on wówczas, iż chce wszystkim dać „Chorągiew”, aby z nią do domu wrócili i z nią i pod nią życie dalsze na chwałę Boga i Maryi wiedli[3].
Nowe pismo poświęcone było głównie szerzeniu czci Najświętszej Maryi Panny[4]. Z początku trafiało ono do Polaków zamieszkujących ziemie zaboru austriackiego, z czasem także do tych żyjących w zaborach pruskim i rosyjskim. Docierało również do rodaków rozproszonych na terenie państwa rosyjskiego, przebywających na Syberii oraz za ocean, do amerykańskiej polonii. Świadczą o tym liczne podziękowania za otrzymane łaski, przysyłane do redakcji i drukowane od początku istnienia czasopisma[5].
Na łamach „Chorągwi Maryi” dominowały artykuły o tematyce maryjnej. Poza nimi znajdowały się tam opowiadania ukazujące życie świętych, opowieści religijne, artykuły opisujące niektóre wydarzenia z historii Kościoła a także zawierające objaśnienia liturgii kościelnej. Ponadto w czasopiśmie tym zamieszczane były najciekawsze wydarzenia ze świata z uwzględnieniem spraw polskich oraz bieżące informacje z życia katolików, często poruszające problem ich prześladowań w różnych zakątkach świata, zwłaszcza w bolszewickiej Rosji[6].
W piśmie tym istniał również dział, w którym drukowano listy polskich duchownych, przebywających na misjach. Napływały z całego świata: z Syberii, Konga belgijskiego, Chin, Japonii, Szwecji, Wołynia i z wielu innych miejsc. Misjonarze opisywali w nich trudy i efekty swej pracy, a także problemy, z jakimi na co dzień musieli się zmagać. Listy te w głównej mierze miały na celu szerzenie wśród ogółu czytelników zainteresowania sprawami misji. Redakcja „Chorągwi Maryi” na ich rozwój zbierała również ofiary pieniężne[7].
Czasopismo poruszało również ważne problemy społeczne, jak np. alkoholizm wśród Polaków, zamieszczano w nim także odpowiedzi na pytania czytelników (tzw. zagadnienia sumienia). Ponadto posiadało dział bibliografii, znaleźć w nim można było również pieśni religijne z zapisem nutowym oraz liczne ilustracje i fotografie o tematyce religijnej[8].
„Chorągiew Maryi” ukazywała się w formacie 16,5×11 cm, a od 1925 r. 22,5×15,5 cm[9]. Początkowo objętość każdego numeru liczyła 16 stron, z czasem została zwiększona do 24, a potem do 32 stron[10]. Nakład przeciętnie wynosił 11 – 12 tysięcy egzemplarzy[11], w niektórych latach był podobno wyższy[12]. Po ojcu Palewskim pismo kolejno redagowali ojcowie: K. Sobek, M. Geruszczak, B. Hop, J. Puchalik i T. Doliński, zaś jako wydawcy podpisywali je ojcowie: Smoroński, K. Szrant i W. Czapliński. Druk czasopisma miał miejsce głównie w Krakowie. Jego wydawanie zostało przerwane z chwilą wybuchu drugiej wojny światowej[13].
Ojciec Kazimierz Smoroński był wydawcą „Chorągwi Maryi” w latach 1927 – 1933[14]. Od roku 1917 publikował w nim również swoje artykuły[15]. Jednak autorstwo większości z nich jest trudne do ustalenia, bowiem w czasie, kiedy był on związany z pismem, teksty nie były podpisywane nazwiskiem autora[16]. O. Smoroński miał niewątpliwie duży wpływ na redagowanie czasopisma, wielu autorów biogramów zakonnika przypisuje mu funkcję jego redaktora[17]. I chociaż nie udało się ustalić szczegółów dotyczących zakresu jego obowiązków w pracy nad „Chorągwią Maryi”, jest raczej pewne, iż dzięki niej o. Smoroński zdobył doświadczenie, które w późniejszym czasie wykorzystał w tworzeniu jednego z najważniejszych dzieł swego życia – czasopisma „Homo Dei”.
Liga Świętości Kapłańskiej i „Homo Dei”
Idea powołania Ligi Świętości Kapłańskiej zrodziła się pod koniec 1900 roku w trakcie zamkniętych spotkań, odbywających się co miesiąc w domu rekolekcyjnym ojców jezuitów w północnej Francji, w których uczestniczyła grupa francuskich kapłanów. Prowadzący je o. Alojzy Feyerstein w niedługim czasie doprowadził do założenia owego stowarzyszenia[18]. Jego celem było dopomagać członkom do wytrwania w łasce poświęcającej i do osiągnięcia świętości odpowiedniej stanowi kapłańskiemu oraz zadośćuczynienie Boskiemu Sercu Jezusowemu za zniewagi wyrządzane mu w Najświętszym Sakramencie zwłaszcza przez kapłanów[19]. Duchowni należący do Ligi zobowiązani byli do tego, aby w dniu wstąpienia do stowarzyszenia oraz corocznie w dniu przez siebie obranym odprawiać w tych intencjach mszę świętą; poza tym celebrować mieli również nabożeństwa do Serca Jezusowego i do Najświętszej Maryi Panny[20].
Liga Świętości Kapłańskiej rozszerzyła się niedługo na wiele państw całego świata, jej myśl gwałtownie dotarła również do Polski. W 1922 r. z polecenia prowincjała zgromadzenia redemptorystów – o. Trzemeskiego – Kazimierz Smoroński nawiązał kontakt z jej sekretariatem. Rok później tuchowski zakonnik mianowany został dyrektorem Ligi na Polskę uzyskując przy tym uprawnienia pozwalające na przyjmowanie do niej nowych członków[21].
Stowarzyszenie wydawało swój własny organ; był nim kwartalnik „Ligue de Sainteté Sacedordotale”. Niestety pożytek, jaki przynosił on polskim duchownym, był raczej znikomy, ponieważ wszystkie ukazujące się w nim artykuły drukowane były w języku francuskim, a niewielu księży mogło się pochwalić jego znajomością. Pojawiały się więc propozycje, aby francuski zastąpić bardziej znaną łaciną, jednak sekretariat Ligii nie wyraził na to zgody. O. Smoroński postanowił więc wziąć przykład z dyrektorów Ligii innych krajów, którzy publikowali biuletyny stowarzyszenia w języku ojczystym i rozpoczął wydawanie polskojęzycznego dodatku. Początkowo umieszczano w nim krótką wiadomość o stanie Ligii w Polsce, jednak ów dodatek odbijany na hektografie, wyglądał nieestetycznie, wręcz bardzo marnie. Jego wydawca, najwyraźniej niezadowolony z efektów swej pracy, po pewnym czasie kilkakrotnie ogłosił drukiem czterostronicowy załącznik do francuskiego biuletynu Ligii, ale i on nie spełniał adekwatnego zadania, a ponadto był zbyt kosztowny. Wszystko to sprawiło, iż o. Smoroński być może zachęcany przez co niektórych członków Ligii Świętości Kapłańskiej zaczął się poważnie zastanawiać nad możliwościami prowadzenia własnego czasopisma, przeznaczonego głównie dla członków tegoż stowarzyszenia[22].
Był jeszcze jednak jeden powód, który dodatkowo motywował tuchowskiego zakonnika do zrealizowania wspomnianego zamysłu. W Tuchowie do jego obowiązków należała m. in. opieka nad biblioteką studentatu. Ponieważ nie posiadała ona funduszy na zakup nowych publikacji, co niewątpliwie bardzo źle wpływało na funkcjonowanie naukowej placówki, o. Smoroński wpadł na pomysł, w jaki sposób powiększyć jej księgozbiór? Otóż zwrócił się on do kilku wydawnictw krajowych i zagranicznych z prośbą o przysyłanie jakiejś pozycji książkowej, a w zamian za to oferował napisanie recenzji tej książki i zamieszczenie jej w jednym z polskich czasopism. Dzięki temu udało mu się zdobyć pewne publikacje, jednakże problemy z zamieszczaniem recenzji były na tyle uciążliwe, iż zmusiły zakonnika do szukania innych rozwiązań. Z całą pewnością posiadanie własnego czasopisma byłoby i w tym wypadku najkorzystniejsze[23].
W latach międzywojennych jednym z wydawnictw prasowych ukazujących się w Polsce i przeznaczonych dla kapłanów był „Głos Kapłański”. Redaktor tegoż miesięcznika – ksiądz prałat Kłopotowski – utrzymywał ożywione kontakty z tuchowskimi redemptorystami, był ponadto bardzo życzliwie nastawiony względem Ligii Świętości Kapłańskiej. Dzięki niemu o. Smoroński mógł na łamach „Głosu Kapłańskiego” zamieszczać informacje o stowarzyszeniu[24]. Ksiądz Kłopotowski musiał prawdopodobnie wiedzieć o zamiarach tuchowskiego zakonnika dotyczących chęci posiadania własnego czasopisma. Aby dopomóc w ich realizacji, w 1930 r. udał się do Tuchowa, a tam w rozmowie z o. Smorońskim zaproponował, aby zakonnicy podjęli stałą współpracę z jego miesięcznikiem. Jakiś czas później o. Smoroński podczas pobytu w Warszawie odwiedził mieszkającego tam księdza prałata. Redaktor „Głosu Kapłańskiego” przedstawił wówczas bardziej konkretną i sprecyzowaną ofertę: redemptoryści mieli zająć się redagowaniem połowy każdego zeszytu w zamian za comiesięczne wynagrodzenie w wysokości 200 złotych. Po powrocie do Tuchowa o. Smoroński postanowił omówić propozycję księdza Kłopotowskiego z wykładowcami miejscowego seminarium. Niewątpliwie spełniała ona oczekiwania zakonnika, dlatego dążył on teraz do pozyskania stałych współpracowników w redagowaniu obiecanej części czasopisma. I choć w wypowiedziach niektórych rozmówców dało się słyszeć, iż przedsięwzięcie to może kiedyś zakończyć się fiaskiem z powodu braku odpowiedniej liczby artykułów, ostatecznie – prawdopodobnie w czasie letnich wakacji 1931 r. – zapadła decyzja o gotowości podjęcia współpracy[25].
Niestety nagła śmierć księdza prałata Kłopotowskiego 7 września 1931 r. przeszkodziła w wykonaniu omawianego projektu. Kiedy wydawało się jeszcze, iż istnieje niewielka szansa na jego realizację, o. Smoroński wysłał pismo do przełożonej sióstr loretanek (czuwały nad drukarnią i administracją „Głosu Kapłańskiego”), w którym podkreślił, iż intencją zmarłego było współdziałanie w redagowaniu miesięcznika z tuchowskimi zakonnikami. niedługo dowiedział się, iż patronat nad czasopismem objęła Kuria Warszawska, ta zaś nie wyraziła chęci współpracy[26].
Całkowite fiasko owego przedsięwzięcia stało się jednak głównym powodem pojawienia się w niedługim czasie nowego czasopisma o podobnym profilu. Można więc rzecz, iż w tym przypadku „nie było tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Po wspomnianych niepowodzeniach na początku 1932 r. z inicjatywy o. Smorońskiego doszło do dyskusji w gronie profesorów tuchowskiego seminarium. Jej efektem była decyzja o powołaniu własnego czasopisma, przeznaczonego dla członków Ligi Świętości Kapłańskiej. W założeniu miało ono informować o sprawach dotyczących stowarzyszenia oraz przede wszystkim propagować naukę ascetyczną i duszpasterską św. Alfonsa. Pośpiech w realizacji dzieła był jak najbardziej wskazany; tuchowskim zakonnikom zależało bowiem na tym, aby jego inauguracja nastąpiła jeszcze w 1932 r. W roku tym redemptoryści obchodzili bowiem dwusetną rocznicę powstania zgromadzenia, tak więc powstanie nowego czasopisma byłoby wspaniałym ukoronowaniem tego jubileuszu[27].
W kronice klasztoru tuchowskiego pod datą 13 marca 1932 r. kronikarz zanotował: Cogitatum, dictum… cincupitum, factum! – oto dzieje nie grzechu, ale kwartalnika „Homo Dei”. P. O. Prowincjał zgodził się na plany o. Smorońskiego. Teraz więc narody, ostrzcie swe pióra![28]
Tak to już jest, iż wcielaniu w życie każdego nowego projektu nieodłącznie towarzyszą problemy, obawy i znaki zapytania. W tym przypadku nie było inaczej. Jednak z biegiem czasu zapadało coraz więcej decyzji, które nadawały kształt nowopowstałemu czasopismu. W trosce o to, aby nie zabrakło artykułów do poszczególnych zeszytów, postanowiono wydawać pismo co trzy miesiące, a każdy numer miał liczyć 16 stron. Na większą objętość nie pozwalały póki co skromne fundusze pochodzące jedynie ze składek, jakie napływały od osób należących do Ligii. Zapoznano się także z ofertami kilku drukarni; najkorzystniejsza okazała się ta z Drukarni Udziałowej w Rzeszowie, mieszczącej się przy ulicy 3 Maja 9. Jej kierownik, pan Franciszek Ślusarczyk, po przeanalizowaniu kosztów wyraził zgodę na drukowanie czasopisma w ilości 600 egzemplarzy za sumę 130 złotych[29].
Tytuł dla czasopisma o. Smoroński zapożyczył z popularnej w tym czasie książki Homo Dei ks. Adolfa Pleszyńskiego (1841-1925). W późniejszych wydaniach nosiła ona tytuł Ideał kapłana[30]. Podobno w tej sprawie tuchowscy zakonnicy prosili o radę choćby kleryków miejscowego seminarium[31]. „Homo Dei” uznano za najodpowiedniejszy, ponieważ nazwa – pochodząca z Pisma Świętego – dobrze oddawała charakter i cele założonego pisma, które miało służyć tym samym ideałom, co dzieło ks. Pleszyńskiego; ponadto wnioskowano, iż łacińskie określenie będzie bardziej przystępne w korespondencji z zagranicą[32].
Jak już wspomniano, rada prowincjalna zgromadzenia zaakceptowała pomysł tuchowskich profesorów, zaleciła jednak, aby na starcie powstrzymano się od ogłaszania prenumeraty. Pierwszy numer czasopisma miał być zapowiedziany jako „zeszyt próbny”, zaś dalsze jego wydawanie uzależnione było od tego, czy grono czytelników opowie się za tym. Najwyraźniej w dalszym ciągu obawiano się tego, iż nowe wydawnictwo spotka się z brakiem zainteresowania. Takie jednak rozwiązanie zaniepokoiło o. Smorońskiego, który obawiał się o wynik tegoż „plebiscytu”; wnioskował bowiem z prowadzonej przez siebie korespondencji, iż księża pisemnie w podobnych sprawach wypowiadają się raczej niechętnie[33].
W pierwszym numerze „Homo Dei” zdecydowano się umieścić zawiadomienie następującej treści: Ponieważ wielu członków Ligi Świętości Kapłańskiej wyraziło pragnienie, żeby i w polskim języku posiadać swój organ, dlatego po długim namyśle (…) postanowiliśmy wydać ten próbny zeszyt. O ile znajdzie on przychylnych odbiorców i fundusze starczą, chcielibyśmy co kwartał dla P. T. członków Ligi pismo rozpoczęte w tych rozmiarach. Ponieważ nas nie stać na rozsyłanie numerów okazowych, dlatego bardzo prosimy tych, co nie zamierzają pisma prenumerować, by nam nadesłany zeszyt odesłali z powrotem (…). W kolejnych zdaniach podany był numer konta bankowego, na który można było przesyłać ofiary na cele wydawnictwa, adres redakcji i administracji czasopisma [Klasztor OO Redemptorystów, Tuchów, województwo krakowskie] oraz informacja, iż pod podanym adresem należy zwracać się w sprawie wstąpienia do Ligi Świętości Kapłańskiej[34].
Wszystkie artykuły zamieszczone w tym numerze napisane zostały przez profesorów tuchowskiego seminarium. Artykuł wstępny, zatytułowany Homo Dei, jest autorstwa o. Teodora Kaczewskiego, kolejny – p.t. Potrzeba świętości dla kapłana – o. Józefa Puchalika. Trzeci to tekst o. Stanisława Wójcika Da mihi animas; zapowiadał on jeden z celów tegoż pisma, którym była chęć niesienia pomocy kapłanom w ich pracy duszpasterskiej. Czwarty artykuł p.t. Septies cadet justus et resurget napisał sam redaktor „Homo Dei” o. Kazimierz Smoroński. Wyjaśnia w nim powyższe słowa zawarte w Piśmie Świętym, często mylnie tłumaczone w kazaniach. Autorem piątego tekstu p.t. Modlitwa liturgiczna wobec indywidualnej jest o. Witold Czapliński. Całą resztę napisał o. Smoroński[35].
Pierwszy numer „Homo Dei” pojawił się 4 maja 1932. Należało teraz zająć się jego kolportażem. I tu – z resztą nie po raz pierwszy – pojawiły się pewne problemy. Ponieważ nie bardzo można było liczyć na niczyją pomoc, o. Smoroński zdecydował wziąć tę pracę w całości na siebie. W pierwszej kolejności zamówił w rzeszowskiej drukarni gotowe koperty z nadrukiem do rozsyłania pisma. Niestety nie wiedział jeszcze wówczas, jakie warunki należy spełnić, aby móc korzystać z opłaty ryczałtowej przy rozsyłaniu czasopisma; był bowiem przekonany, iż wymaga to żmudnych starań u władz rządowych. Administracja „Chorągwi Maryi” nic w tej sprawie nie doradziła, nie zainteresował się nią choćby ojciec prowincjał. Tak więc tym razem trzeba było zakupić znaczki pocztowe i nalepiać na wszystkich przesyłkach, co w konsekwencji zwiększyło koszty wydania i kolportażu zeszytu. Wyniosły one w sumie 175 zł. (30 zł kosztowała wysyłka, 15 zł. koperty). Zebranie adresów również spadło na barki o. Smorońskiego[36].
Wydanie pierwszego „Homo Dei” pochłonęło praktycznie w całości skromny budżet Ligii. Niedługo jednak po rozesłaniu zeszytu pierwsi czytelnicy zadeklarowali chęć prenumeraty czasopisma. Ponadto znaleźli się darczyńcy, gotowi przekazać na ten cel kwoty pieniężne, nieco większe niż te, które były przewidziane, niektórzy duchowni zaś przyrzekli odprawiać intencje mszalne, a ofiary z nich uzyskane przekazywać na cele nowego pisma. Pod tym względem najbardziej przysłużył się emerytowany ks. Julian Łukaszkiewicz z Rzeszowa obiecując odprawiać na rzecz „Homo Dei” 10 mszy świętych w każdym miesiącu. Tym samym zapewnione zostały fundusze na wydawanie kolejnych zeszytów. Zdecydowano więc podnieść nakład następnych numerów czasopisma z 600 do 1000 egzemplarzy[37].
W drugiej połowie maja 1932 r. w „Gazecie Kościelnej” ukazała się przychylna recenzja pisma wydawanego przez tuchowskich redemptorystów. Jej autor – ks. Piotr Stach – napisał w niej: Nowe pisemko polskie dla kapłanów, tak tam czytamy, nosi nazwę „Homo Dei”. Przedstawia się ono poważnie i sympatycznie. Artykuły napisane są starannie, ze znajomością życia religijnego i potrzeb duszy kapłańskiej (…). Słowa uznania i jednocześnie zachęty do dalszej działalności napływały do redakcji w listach od czytelników. Łamcież nam swego chleba więcej (…) albowiem rzesze kapłańskie są głodne, słabe w działaniu, którego czasem wcale nie ma, a bywa i złe… – oto gorąca prośba napisana przez jednego z nich. Zatem większość duchownych entuzjastycznie podeszło do pomysłu o. Smorońskiego i opowiedziało się za dalszym wydawaniem „Homo Dei” [38]. I choć podobno pojawiły się też głosy krytyki, a obok nich zarzuty niektórych księży, iż pismo jest im narzucane na siłę, w żaden sposób nie wpłynęły ujemnie na dalszy rozwój czasopisma[39]. Wspomniany „plebiscyt” dowiódł, iż pomysł profesorów tuchowskiego seminarium był jak najbardziej trafny. Można więc było myśleć o wydaniu następnych numerów. Ostatecznie ustalono, iż do końca 1932 r. ukażą się dalsze trzy numery, a każdy liczył będzie 1000 egzemplarzy[40].
Numer drugi „Homo Dei” pojawił się w lipcu, a artykuły do niego napisali ojcowie Teodor Kaczewski, Józef Puchalik, Stanisław Wójcik i Kazimierz Smoroński (artykuły jego autorstwa nie zostały podpisane). Przed rozesłaniem zeszytu redaktor osobiście udał się do urzędu pocztowego, chciał bowiem dowiedzieć się, jakie warunki należy spełnić, by móc korzystać z opłaty ryczałtowej. W urzędzie powiedziano mu, iż w tej sprawie nie są wymagane żadne pisma do władz rządowym i iż można ją na miejscu, co też o. Smoroński uczynił. Przy okazji zakonnik dokonał wpłaty w wysokości 30 zł za wysyłkę trzech dalszych zeszytów „Homo Dei”, każdy w nakładzie 1000 sztuk. Warto wspomnieć, iż identyczną kwotę trzeba było wydać wcześniej za kolportaż pierwszego numeru tego czasopisma[41].
W trakcie prac nad kolejnym numerem „Homo Dei” pojawiły się pewne trudności. Ponieważ przygotowania zeszytu przypadły na czas wakacji, różne okoliczności sprawiły, iż o. Smoroński otrzymał tylko jeden artykuł autorstwa o. Pirożyńskiego. Był to niewątpliwie duży kłopot dla redaktora, na szczęście udało się z niego wybrnąć, zakonnik sam bowiem napisał resztę artykułów. ale tylko pod jednym z nich umieścił swe nazwisko, pozostałe zaś podpisał różnymi pseudonimami[42].
Pod koniec 1932 r. o. Smoroński zwrócił się do różnych wydawnictw krajowych i zagranicznych z prośbą o to, aby te przysyłały do redakcji „Homo Dei” egzemplarze recenzyjne swych publikacji. niedługo na apel redaktora odpowiedziały niektóre wydawnictwa zagraniczne, ponadto redakcja czasopisma drogą pocztową otrzymywała od niektórych autorów ich dzieła w zamian za napisanie recenzji. Oprócz tego tuchowscy redemptoryści wnieśli prośbę do pism wydawanych przez kurie biskupie, aby te w swych organach podały wzmiankę o ich czasopiśmie. Niebawem uczyniły to kurie: krakowska, chełmińska, częstochowska, podlaska, łódzka i przemyska. Również niektóre czasopisma krajowe zaproponowały wzajemną wymianę informacji, dwa kwartalniki ukraińskie: „Bohosłowija” i „Dobryj Pastyr” zamieściły choćby informację o „Homo Dei” i podały treść zeszytu. Wszystko to skłoniło jego redakcję do otwarcia obok istniejącego już działu recenzji książek także działu przeglądu czasopism. Początkowo był on umieszczany w bibliografii, ta zaś z braku miejsca drukowana była na okładkach kwartalnika[43].
W 1933 r. ojcowie redemptoryści postanowili rozesłać wydawane przez siebie pismo do wszystkich księży przebywających w diecezjach południowej Polski (ich zamiarem było to, aby z czasem „Homo Dei” trafiło do rąk wszystkich księży w kraju). W tym celu nakład pisma został zwiększony do 3000 egzemplarzy. Zakonnicy zwrócili się także do seminariów duchownych proponując nabycie czasopisma po niższej cenie – 1 zł. Niedługo potem biskup przemyski Anatol Nowak złożył zamówienie na 117 egzemplarzy kwartalnika dla wszystkich alumnów seminarium duchownego, ponadto 23 egzemplarze zamówili klerycy polscy z Widnawy, miejscowości położonej na Śląsku Opawskim. Dla administracji „Homo Dei” był to nie lada kłopot, bowiem prawie wszystkie zeszyty pierwszego numeru zostały już rozesłane. Ostatecznie udało się zebrać odpowiednią liczbę egzemplarzy, a to głównie z tych, które z powrotem odesłane zostały do administracji. Na wszelki wypadek drugi zeszyt tego rocznika wydrukowany został w nakładzie 4000 egzemplarzy[44].
W roku 1933 ukazało się w sumie sześć numerów „Homo Dei” (w ten sposób pismo stało się dwumiesięcznikiem). Ponadto w każdym zeszycie dział bibliografii zamieszczony był na dodatkowych stronach, gdyż ilość książek przysyłanych do redakcji była już na tyle duża, iż informacje o nich nie mieściły się na okładce. Wszystkie numery rocznika liczyły łącznie 132 strony, zaś suma całorocznych wydatków (koszty druku czasopisma i kopert oraz opłata ryczałtowa) wyniosła przeszło 2,5 tysiąca zł[45].
Na początku następnego roku redakcja „Homo Dei” podjęła starania o powiększenie objętości pisma i wysokości nakładu, jednak bez podniesienia kosztów wydawnictwa. W tym celu zakonnicy zwrócili się do Drukarni Toruńskiej z prośbą o przedstawienie oferty na druk czasopisma i wykonanie kopert do jego wysyłania. niedługo wspomniana drukarnia przekazała stosowną odpowiedź; jej propozycja była o wiele korzystniejsza od dotychczasowej. I kiedy wydawało się, iż druk „Homo Dei” zostanie przeniesiony do Torunia, wówczas to pan Franciszek Ślusarczyk – dyrektor rzeszowskiej drukarni – przybył natychmiast do Tuchowa i w rozmowie z ojcami zgodził się na drukowanie czasopisma według oferty toruńskiej. Wobec tego redemptoryści zdecydowali o kontynuowaniu współpracy z Drukarnią Udziałową, zaś dzięki temu, iż uzyskali korzystniejsze warunki, mogli zwiększyć objętość pisma do 32 stron, a nakład z 4000 do 6000 egzemplarzy. W tym czasie zakonnicy zaangażowani w pracę nad redagowaniem „Homo Dei” zaopatrzyli się w maszynę do pisania, ponadto osobny pokoik na pierwszym piętrze klasztoru oraz powielacz do odbijania adresów otrzymała administracja czasopisma[46].
W następnych latach objętość „Homo Dei” zmieniała się wielokrotnie. W 1935 r. z powodu dużej ilości artykułów i recenzji napływających do redakcji redemptoryści zdecydowali się na podwojenie liczby stron każdego zeszytu. Wzrost zainteresowania czasopismem sprawił, iż zwiększono również nakład do 9000 egzemplarzy. Cena rocznej prenumeraty wzrosła z dwóch na trzy złote, dla kleryków jednak pozostała ta sama. W 1936 r. pojedynczy numer czasopisma liczył już 80, a rok później – 96 stron (zeszyt poświęcony 250 – tej rocznicy śmierci św. Alfonsa Liguori miał choćby 112 stron). Objętość ta oraz wspomniany nakład utrzymały się przez najbliższe lata[47].
W tym czasie wprowadzono również zmiany, które z korzyścią wpłynęły na dalszą pracę nad czasopismem. Administracja „Homo Dei” (jej sprawami zajmował się sam redaktor) sprawiła sobie dużą komodę z szufladami z myślą o nowym katalogu, zmieniony bowiem musiał być system przechowywania adresów prenumeratorów czasopisma. Zrezygnowano z dotychczasowego, który polegał na gromadzeniu manualnie napisanych i odbijanych na hektografie adresów w arkuszach i sporządzono specjalny katalog. Nowy system polegał na tym, iż w sztywnych kopertach katalogowych wykonanych z kartonu w ilości 10 tysięcy sztuk i przechowywanych w szufladkach umieszczane były odbite na powielaczu, podklejone i pocięte adresy, gotowe w każdej chwili do naklejenia na kopertach. Oprócz tego nadmiar zajęć i obowiązków sprawił, iż O. Smoroński zadbał również o zapewnienie sobie niezbędnej pomocy. Wcześniej najczęściej udzielali jej klerycy, ale z czasem okazała się ona niewystarczająca. Aby temu zaradzić, redaktor „Homo Dei” postanowił zatrudnić do pomocy różnych chłopców. Ci zaś pomimo tego, iż za wykonaną pracę otrzymywali skromne wynagrodzenie, bardzo sumiennie wykonywali swoją pracę i z czasem podobno nabierali w niej dużą wprawę[48].
W roku 1936 wydawnictwo prowadzone przez tuchowskich redemptorystów zaczęło rozpowszechniać inne publikacje. Pierwszą z nich była encyklika o kapłaństwie papieża Piusa XI, którą rozesłano do wszystkich prenumeratorów pisma „Homo Dei” po bardzo niskiej cenie, kolejną – Orędzie Jezusa do swego kapłana Schrijvers’a, w nakładzie dwóch tysięcy egzemplarzy. W następnym roku ukazały się następujące broszury: Wiązanka pieśni maryjnych; Krótka praktyka doskonałości św. Alfonsa Liguori (tłumaczenie o. K. Smorońskiego) oraz Katolicka reforma społeczna; Związek młodzieży wiejskiej i Najważniejsza pomoc w chorobie – wszystkie trzy autorstwa o. Mariana Pirożyńskiego[49].
„Homo Dei” – czasopismo założone przez Kazimierza Smorońskiego – z początku nosiło podtytuł: „Organ Ligi Świętości Kapłańskiej”. Jego pierwsze roczniki zasadniczo pozostawały w służbie tego stowarzyszenia. Z biegiem czasu wyodrębniły się w nim poszczególne działy, w których zamieszczane były: artykuły o życiu kapłańskim, artykuły ascetyczne ogólne, teksty omawiające zagadnienia duszpasterstwa i jego doskonalenia oraz artykuły poświęcone kazuistyce moralno – duszpasterskiej. Pozostałe nosiły następujące nazwy: „Z liturgii”, „Z Pisma Świętego”, „Dział lewitów”, „Miscellanea” – zamieszczano tam najnowsze dokumenty Kościoła oraz wiadomości z życia Kościoła powszechnego i w Polsce; „Odpowiedzi redakcji”, „Memento” – dział ten zawierał wiadomości o zmarłych kapłanach, przede wszystkim członkach Ligi; „Bibliografia” – pojawiały się tam informacje o nowościach wydawniczych, a także recenzje i krótkie notki bibliograficzne. W 1935 r. dodano dwa nowe działy: „Z różnych teologicznych dziedzin” oraz „Artykuły ascetyczne” (powstał z połączenia działu z tekstami o życiu kapłańskim i działu z artykułami ascetycznymi ogólnymi). Zmieniono wówczas także podtytuł czasopisma na „Dwumiesięcznik ascetyczno – praktyczny. Organ Ligi Świętości Kapłańskiej”. Zdaniem o. Mariana Brudzisza, współczesnego redemptorysty (…) był to znak pewnego odchodzenia od pierwotnego celu „Homo Dei” przy równoczesnym mocniejszym akcentowaniu duszpasterskiego i teologicznego wymiaru czasopisma. Był to także dowód uświadomienia sobie przez redakcję, iż kapłan – duszpasterz, choćby święty, żyje i spełnia swe funkcje w ciągle zmieniającej się rzeczywistości. Nowe formy duszpasterzowania, mnożące się stowarzyszenia religijne, prężna w owym czasie Akcja Katolicka, rozwój studiów i czasopism teologicznych z jednej strony, a z drugiej nazizm, komunizm, faszyzm, laicyzacja, liberalizm, ateizacja czy kwestia społeczna to nowe rzeczywistości, wobec których redakcja nie mogła pozostać obojętna. „Homo Dei” w owym tak skomplikowanym świecie pragnęło wspomagać kapłanów w ich życiu i pracy duszpasterskiej[50].
Do sierpnia 1939 r. ukazały się w sumie 44 numery „Homo Dei” Wybuch drugiej wojny światowej i okupacja hitlerowska spowodowały zaprzestanie wydawania czasopisma. Śmierć o. Kazimierza Smorońskiego, zamęczonego w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, nie zniszczyła jednak jego dzieła. Dzięki staraniom współbraci pismo odrodziło się zaraz po wojnie i w dalszym ciągu mogło służyć kapłanom i wspierać ich w pracy duszpasterskiej[51]. Tak, jak tego pragnął jego założyciel i pierwszy redaktor.
- [1] S. Piech, Smoroński Kazimierz…, s. 345-346.
- [2] O. Józef Palewski (1867-1944) – pochodził ze Starej Wsi koło Limanowej. W młodości kształcił się w Seminarium Duchownym w Tarnowie. Po uzyskaniu święceń kapłańskich wstąpił do zgromadzenia redemptorystów (1892), w rok później złożył śluby zakonne. Po nich prowadził misje parafialne, był dyrektorem małego seminarium w Mościskach, potem w Tuchowie, gdzie ponadto zajmował się krzewieniem kultu Matki Boskiej Tuchowskiej oraz pełnił funkcję rektora klasztoru (1901-1904). W 1908 r. wziął udział w głoszeniu misji wśród Polaków przebywających na Syberii. Po powrocie pracował w klasztorach ojców redemptorystów na terenie całego kraju. W czasie drugiej wojny światowej przebywał w Warszawie. 6 sierpnia 1944 r. wraz z 29 współbraćmi został rozstrzelany przez Niemców, bestialsko tłumiących rozpoczęte kilka dni wcześniej Powstanie Warszawskie.
- J. Palewski wraz z o. K. Smorońskim zaliczeni zostali do 122 – osobowej grupy polskich męczenników drugiej wojny światowej. Ich proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 2003 r. i trwa nadal. (Męczeńscy redemptoryści, opr. Sławomir Jagodziński. „Nasz Dziennik”, piątek, 21 maja 2004, s. 9.)
- [3] Rok jubileuszowy 1904 – 1929 w: „Chorągiew Maryi” Nr 1/ 1929, s. 2-3.
- [4] Tamże, 2-3; Stanisław Piech, Czasopisma religijne w diecezji tarnowskiej na przestrzeni dwóch wieków jej istnienia, „Currenda” R. 136: 1986, s. 267-268.
- [5] Rok jubileuszowy 1904 – 1929…, s. 3-4.
- [6] Tamże, s. 4; „Chorągiew Maryi” 1927 – 1933.
- [7] Rok jubileuszowy 1904 – 1929…, s. 3; „Chorągiew Maryi” 1927 – 1933.
- [8] Tamże.
- [9] S. Piech, Czasopisma religijne…, s. 267.
- [10] Rok jubileuszowy 1904 – 1929…, s. 4.
- [11] S. Piech, Czasopisma religijne…, s. 267.
- [12] Kazimierz Plebanek CSsR, Sługa boży o. Kazimierz Smoroński – redemptorysta, założyciel i redaktor „Homo Dei”w: Materiały homiletyczne, Kraków 2004, nr 217, s. 171.
- [13] S. Piech, Czasopisma religijne…, s. 267-268.
- [14] „Chorągiew Maryi” 1927 – 1933; S. Piech, Smoroński Kazimierz…, s. 345.
- [15] Jan Wojnowski, O. Profesor Kazimierz Smoroński CSsR (1889 – 1942). AWPRT.
- [16] „Chorągiew Maryi” 1927 – 1933.
- [17] Są to m. in.: o. Jan Wojnowski, o. Marian Brudzisz i o. Kazimierz Plebanek.
- [18] Marian Brudzisz CSsR, Zarys historii kwartalnika „Homo Dei”, „Homo Dei” Nr 3 (284), lipiec – wrzesień 2007, s. 19; Kazimierz Smoroński CSsR, Liga Świętości Kapłańskiej, „Homo Dei” 1935, s. 151 – 156.
- [19] K. Smoroński, Liga Świętości Kapłańskiej, „Homo Dei” 1933, s. 11.
- [20] Tamże, s. 11; K. Smoroński, Liga Świętości Kapłańskiej, „Homo Dei” 1934, s. 12-14.
- [21] K. Smoroński, Pierwsze lata „Homo Dei”. Wspomnienie pierwszego redaktora naczelnego, o. Kazimierz Smorońskiego, „Homo Dei” Nr 3 (284), lipiec – wrzesień 2007, s. 28.
- [22] Tamże, s. 28-30.
- [23] Tamże, s. 29-30.
- [24] M. Brudzisz, Zarys historii kwartalnika…, s. 20.
- [25] K. Smoroński, Pierwsze lata „Homo Dei”…, s. 30.
- [26] Tamże, s. 30.
- [27] Tamże, s. 30-31; M. Brudzisz, Zarys historii kwartalnika…, s. 20.
- [28] AKT, Kronika domu tuchowskiego 1917 – 1933, t. 3, 13 III 1932.
- [29] K. Smoroński, Pierwsze lata „Homo Dei”…, s. 30-31.
- [30] Tamże, s. 32; M. Brudzisz, Zarys historii kwartalnika…, s. 20.
- [31] Relacja o. K. Franczyka.
- [32] K. Smoroński, Pierwsze lata „Homo Dei”…, s. 32.
- [33] Tamże, s. 31.
- [34] Tamże, s. 31-32.
- [35] M. Brudzisz, Zarys historii kwartalnika…, s. 21.
- [36] K. Smoroński, Pierwsze lata „Homo Dei”…, s. 32-33.
- [37] Tamże, s. 32-33. Jak już wspomniano, redakcja „Homo Dei” początkowo nie miała zgody na przyjmowanie zamówień na prenumeratę. prawdopodobnie więc w późniejszym czasie ustalono jej wysokość na 2 zł. i przygotowano odpowiednie blankiety ułatwiające jej zamawianie.
- [38] Tamże, s. 33.
- [39] Relacja o. Konstantego Franczyka z 1993 r. AWPRT.
- [40] K. Smoroński, Pierwsze lata „Homo Dei”…, s. 33.
- [41] Tamże, s. 33-34.
- [42] Tamże, s. 34.
- [43] Tamże, s. 34.
- [44] Tamże, s. 34-35.
- [45] Tamże, s. 34-35; „Homo Dei” 1934.
- [46] K. Smoroński, Pierwsze lata „Homo Dei”…, s. 35.
- [47] Tamże, s. 35-37.
- [48] Tamże, s. 35-36.
- [49] Tamże, s. 37.
- [50] M. Brudzisz, Zarys historii kwartalnika…, s. 21-22.
- [51] Tamże, s. 24-27.

wydawnictwo „HOMO DEI” – wydanie jubileuszowe z okazji 90-lecia założenia czasopisma (1932), na okładce zdjęcie Sługi Bożego ojca Kazimierza Smorońskiego – założyciela i pierwszego redaktora
Sługa Boży ks. Kazimierz Smoroński (część 8.)








