Śpiew jest mową na różnej wysokości

glosswidnika.pl 2 tygodni temu

Świdnicki Chór Arion, działający przy Miejskim Ośrodku Kultury, zdobył drugie miejsce na III Festiwalu Chóralnego Resovia Sings, zorganizowanego w podrzeszowskiej Trzciance. Chociaż Arion ma już na swoim koncie wiele nagród, z tą wracali do Świdnika szczególnie usatysfakcjonowani. Zdaniem Eugeniusza Hyza, prezesa Towarzystwa Śpiewaczego Arion, wielka w tym zasługa Tomasza Mazura, nauczyciela edycji głosu, z którym chór współpracuje od roku.

– Dlaczego Resovia Sings jest wydarzeniem tak szczególnym?

E.H. – Ponieważ jest, chociaż młody, organizowany w sposób bardzo profesjonalny i uczestniczą w nim wyłącznie chóry. W trzeciej edycji było ich 18. Pierwsze miejsce zajął chór akademicki z Białegostoku, a chóry akademickie to zawsze ekstraklasa, my zajęliśmy drugie miejsce.

– Naprawdę ta nagroda jest aż tak cenna?

T.M. – Festiwale pokroju Resovia Sings stają się ewenementem na skalę krajową. Powodują chęć powrotu do kultury muzykowania. Obserwowaliśmy różnorodne składy chóralne: dziecięce, mieszane… My wpisaliśmy się w kategorię senioralną. Co było szczególnie ważne dla nas, byliśmy jedynym takim chórem, który otrzymał nagrodę. A więc srebrny dyplom i jedyna nagroda dla seniorów.

– Jaka w tym sukcesie jest Pańska zasługa, Panie Tomaszu?

T.M. – To przede wszystkim zasługa Panów chórzystów. Ja dodałem jedynie odrobinę swojej wizji interpretacji utworów. Ale przecież to nie ja śpiewałem, tylko oni.

– Pan Eugeniusz twierdzi, iż w bardzo nowatorski sposób podchodzi Pan do aranżacji tych utworów, iż czegoś podobnego dotychczas nie robili.

T.M. – W moim mniemaniu nie ma czegoś takiego, jak śpiew sensu stricte. Śpiew jest mową na różnej wysokości. Zauważyłem, iż Panowie dość gwałtownie przekonali się, iż śpiewanie jest opowiadaniem jakiejś treści. Chcemy ją jak najlepiej przekazać zarówno w warstwie tekstowej, jak i dźwiękowej. Staramy się tworzyć z nich całość, którą prezentujemy odbiorcy.

– Co zastał Pan w Świdniku, w Arionie i co należało zmienić. No i jak współpracuje się Panu z naszym chórem?

T.M. – Współpracuje się bardzo dobrze. Czego zazdroszczę, to pogody ducha i młodości, może niekoniecznie wiekowej, ale na pewno umysłowej. To mnie najbardziej zaskoczyło. A także zacięcia i chęci, czego brakuje często młodym ludziom. Panowie dowodzą, iż jakakolwiek aktywność pozawirtualna powoduje, iż jesteśmy aktywni tak długo, jak tylko się da.

– Wracając do trudniejszej części pytania, co postanowił Pan wprowadzić do muzycznej charakterystyki chóru?

T.M. – Skupiam się nad pracą z głosem, żeby utwory, również popularne, choćby rozrywkowe, starszym przypominającym młodość, a młodszym przybliżające historię, były tylko dodatkiem do tego, co może być tworzone. Chodzi o to, by w pełni wykorzystać potencjał intelektualny i muzyczny członków chóru, pójść troszkę dalej i przybliżyć publiczności repertuar, który nie był dotychczas prezentowany przez chór Arion. Mamy ambitne zadanie wykonania bardzo wielu doskonałych chórów, zarówno musicalowych, jak operetkowych czy choćby operowych, co moim zdaniem jesteśmy w stanie zrobić. Dzięki temu możemy bawić się muzyką, jednocześnie dowodząc, iż ta zabawa jest grą wartą świeczki.

– Żeby coś zbudować, trzeba mieć do tego tworzywo. Czy chórzyści Arionu mają wystarczająco dużo talentu i warsztatu? Czy wystarczy im sił?

T.M. – Często mam wrażenie, iż prędzej ja z tych sił opadnę niż Panowie. Każdy w muzycznym świecie jest diamentem. Różnica jest taka, iż jeden potrzebuje mniej, inny więcej czasu, żeby go oszlifować.

– Czy ma Pan jakiś cel, pracując z Arionem?

T.M. – Moim jest dzielenie się swoją pasją i jednocześnie posiłkowanie się pasją Panów. To reakcja zwrotna, nazwałbym ją wiązaną. Oczywiście ponosimy jakieś koszty związane z przygotowaniami i uczestnictwem w próbach, jednak ogólny rozrachunek jest raczej rachunkiem zysków niż strat dla wszystkich.

– Współpracuje Pan również z różnymi instytucjami muzycznymi w Lublinie. Mógłby Pan wymienić część z nich?

T.M. – Nie tylko w Lublinie. Bardzo długo byłem zaangażowany na stałe, śpiewając w chórze Filharmonii Lubelskiej, później Opery Lubelskiej. Prowadziłem zajęcia w zespołach akademickich, współpracowałem z filharmoniami na Dolnym Śląsku. Tam również dzieliłem się swoją doświadczeniem i wiedzą, otrzymując w zamian, jak w Świdniku, wartość dodaną.

– Co skłoniło Pana do podjęcia współpracy z Arionem? Nie sądzę, żeby były to oszałamiające pieniądze.

T.M. – Finanse odgrywają drugorzędną rolę, ale tak powinno być, bo artyści, jeżeli są bogaci, stają się leniwi. I na odwrót, głód finansowy wzmaga głód twórczy. Lubię współpracować z ludźmi, a ten zespół jest zgrany, bardzo pozytywnie nastawiony do pracy. istotny jest aspekt towarzyski tych spotkań, ale też rozwojowy. No i na koniec, każdy chórzysta ma uczciwy argument dla żony, iż musi wyjść z domu.

– Jak widzi Pan przyszłość swojej współpracy z chórem?

T.M. – Nie mam zdolności przewidywania, ale jeżeli zmaterializują się plany współpracy, czy to doraźnej, czy stałej, jestem gotów wspomagać chór swoimi umiejętnościami, co sprawiałoby mi wielką przyjemność.

– Z jakimi wrażeniami wracali do Świdnika chórzyści z festiwalu w Rzeszowie?

E. H. – Byliśmy zadowoleni, iż po tak krótkiej współpracy z panem Tomaszem, udało się uzyskać tak wysoki poziom. Jego entuzjazm do pracy udziela się również nam. Pięć do dziesięciu procent pracy z chórem stanowi dyrygentura. Pozostałe dziewięćdziesiąt procent zawdzięczamy nauczycielowi emisji głosu.

Tomasz Mazur jest absolwentem Ekonomii oraz Edukacji Artystycznej w Zakresie Sztuki Muzycznej z Wiedzą o Kulturze. Dyplomy artystyczne zdał z gitary klasycznej oraz śpiewu solowego. Kształcenie wokalne realizował pod okiem dr Bożenny Saulskiej i dr. Roberta Mojsy w Lublinie oraz prof. Ziemowita Wojtczaka na Akademii Muzycznej w Łodzi. Uczestnik wielu kursów mistrzowskich z zakresu śpiewu oraz emisji głosu.

Instruktor gry na gitarze, śpiewu oraz emisji głosu. Udziela się również jako instrumentalista, akompaniator.

Wieloletni chórzysta Chóru Filharmonii im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie. Współpracuje lub współpracował z m.in.: Filharmonią Sudecką, Filharmonią Dolnośląską, Chórem KUL, Chórem UP w Lublinie, MOK w Świdniku, Klubem 19BZ w Lublinie. Występuje również jako członek zespołu Camerata Lubelska oraz solista Orkiestry Wojskowej w Lublinie.

W wolnych chwilach komponuje i rearanżuje muzykę do widowisk artystycznych. Poza muzyką interesuje się programowaniem i obsługą baz danych oraz szeroko pojętą tematyką data science.

Jan Mazur, fot. MP FOTO

Idź do oryginalnego materiału