Napisała do nas Anna, matka 4-letniej dziewczynki, która niedawno rozpoczęła przygodę z publiczną placówką przedszkolną w Warszawie. Jej powodem niepokoju jest leżakowanie, a adekwatnie uogólnione podejście do jego kwestii w całej grupie. Brak indywidualnego podejścia, choć często zrozumiały, choćby przez braki kadrowe, może być trudny. Tak dla dziecka, jak i dla jego matki.
Poniżej pełna treść listu.
"Stresujące doświadczenie"
"Szanowna Redakcjo,
Zwracam się do Państwa z prośbą o publikację wydarzeń, które budzą mój niepokój. Moja córka uczęszcza do publicznego przedszkola na jednym z warszawskich osiedli. Ma cztery lata. Od pewnego czasu widzę, iż w trakcie drzemki, mimo iż moja córka już od dłuższego czasu nie potrzebuje odpoczynku w ciągu dnia, jest zmuszana przez panie przedszkolanki do leżenia w łóżeczku i próby zaśnięcia.
To budzi u niej silny opór, a często także płacz i stres, co niepokoi mnie jako matkę. Zrozumiałabym konieczność odpoczynku w przypadku dzieci, które faktycznie potrzebują snu, ale moja córka nie jest już w tym wieku, by spać w ciągu dnia. Jest to dla niej niekomfortowe i stresujące doświadczenie, którego nie potrafię zignorować. Mam wrażenie, iż przedszkole nie dostrzega tego problemu i nie reaguje na nasze rozmowy na ten temat, co wzbudza moje rozczarowanie i żal.
Rozumiem, iż w placówkach publicznych obowiązują określone zasady, jednak pragnę podkreślić, iż jako matka jestem w trudnej sytuacji finansowej i nie stać mnie na opiekę prywatną, która jest przywilejem dla tych, którzy mogą sobie na nią pozwolić. Tymczasem to, co dla innych może wydawać się drobnym problemem, w naszej sytuacji staje się źródłem niepotrzebnego stresu i napięcia.
Dostrzegam w córce zmiany zachowania, intensyfikację trudnych emocji, boję się o trwałe zmiany w jej psychice.
Pragnęłabym, by kadra placówki dostosowała się do rzeczywistych potrzeb mojej córki, bez przymusu…".