Od dwóch dni cała Polska żyje tragedią, do której doszło na obozie harcerskim w Wilczach. 15-letni chłopiec utonął tam podczas nocnej próby przepłynięcia jeziora. Do wody wszedł w ubraniu i butach, bo tego wymagało zdobycie harcerskiej sprawności. Niestety, już z niej nie wyszedł.
Przyczyny tragedii bada prokuratura. Z ustaleń wynika, iż "mogło dojść do naruszenia zasad bezpieczeństwa". Dlatego dowódcy drużyny harcerskiej i ratownikowi WOPR, którzy towarzyszyli nastolatkowi podczas nocnej próby, postawiono zarzuty narażenia człowieka na niebezpieczeństwo i nieumyślnego spowodowania śmierci.
Sprawdź każdy szczegół. Od tego zależy bezpieczeństwo
Ta potworna tragedia pokazuje, iż nie zawsze ludzie, którzy mają się opiekować dziećmi na koloniach, nadają się do tak odpowiedzialnego zadania. I nie wszyscy organizatorzy letnich wyjazdów odpowiednio dbają o bezpieczeństwo uczestników.
Właśnie dlatego rodzice powinni rzetelnie sprawdzać, komu powierzają swoje dzieci. I dokładnie czytać umowy zawierane z organizatorami kolonii czy obozów. – Nie można tego traktować jako formalność. Tu chodzi o bezpieczeństwo dzieci – mówi mecenas Tymoteusz Paprocki z kancelarii Paprocki, Wojciechowski & Partnerzy.
Na co zwrócić uwagę, przed podpisaniem takiej umowy? Prawnik tłumaczy, iż powinny się w niej znaleźć prawa i obowiązki, zarówno rodziców, jak i organizatorów. A także wszystkie szczegóły dotyczące wypoczynku, na czele z ubezpieczeniem.
– Umowa powinna precyzować miejsce i termin kolonii, sposób transportu, zakwaterowanie, wyżywienie, plan zajęć, skład kadry, formę opieki medycznej i kwalifikacje opiekunów – wylicza Paprocki. I dodaje, iż brak tych informacji w umowie powinien być dla rodziców sygnałem ostrzegawczym.
Pomyśl, na co się zgadzasz
Sprawdzić trzeba przede wszystkim to, za co odpowiada organizator. To jest niezwykle istotne, gdy zdarzy się coś złego. – jeżeli do wypadku dochodzi wskutek braku nadzoru, nieobecności ratownika, złej organizacji czy zatrudnienia niekompetentnej kadry, rodzice mają prawo domagać się odszkodowania, a choćby zadośćuczynienia – tłumaczy prawnik.
Podobnie jest, gdy organizatorzy pozwolą dziecku na udział w zajęciach o podwyższonym ryzyku, na które nie wyrazili zgody rodzice. Chodzi o wszelkiego rodzaju aktywności, które wiążą się z większym prawdopodobieństwem wypadku.
– Organizator musi uzyskać pisemną zgodę na takie aktywności. jeżeli dziecko zostanie dopuszczone do udziału bez niej, pełna odpowiedzialność prawna i finansowa spada na organizatora – tłumaczy mecenas Paprocki.
To ważniejsze niż pakowanie skarpet
Podpisanie zgody na różne aktywności dziecka nie jest jedyny ważnym obowiązkiem rodziców. Muszą oni też udzielić organizatorowi informacji na temat stanu zdrowia dziecka, przyjmowanych przez nie leków czy alergii. jeżeli coś się stanie dlatego, iż opiekunowie nie wiedzieli o przeciwwskazaniach zdrowotnych, to wina spada na rodziców.
Na tym lista rzeczy do sprawdzenia się nie kończy. Paprocki radzi rodzicom, by sprawdzili, czy obóz, na który wysyłają dziecko, jest zgłoszony do bazy wypoczynku MEN. Figurują w nim wszystkie legalne wyjazdy nadzorowane przez kuratoria.
– Wysłanie dziecka na kolonie to nie tylko pakowanie walizki. To poważna decyzja, wymagająca rozwagi, znajomości prawa i komunikacji z organizatorem. Im lepiej przygotowani jesteśmy jako rodzice, tym bezpieczniejsza i spokojniejsza będzie przygoda naszego dziecka – radzi prawnik. Trudno się z tym nie zgodzić.