Sprytny Chłopczyk

polregion.pl 3 dni temu

*Dziennik: Sprytny Timo*

Od kilku dni kłóciłem się z mamą. Zmęczeni, rozchodziliśmy się po kątach, milczeliśmy, dąsając się na siebie. Ale wystarczyło, by jedno z nas ochłonęło i wróciło do rozmowy, a zaraz zaczynała się awantura.

— Z tobą nie da się rozmawiać! Nikogo nie słuchasz. Dla ciebie liczy się tylko twoje zdanie, a inne to nic. choćby taty nie słuchałaś. Dlatego odszedł — krzyczała Ola. Wiedziała, iż mówienie o ojcu to cios poniżej pasa, ale ponosiło ją. Nie umiała powstrzymać gniewu.

— I tak wyjadę, bo bez Marcina nie potrafię żyć. Kocham go. Chciałam odejść w zgodzie, ale widocznie to niemożliwe. Jestem dorosła, mam dwadzieścia lat! W twoim wieku kobiety uchodziły już za stare panny. Zawsze taka idealna, taka „prawilna”. Samą siebie nie mdli? Nie chcę być taka jak ty… — urwała, widząc bladą twarz matki.

— Ależ ja nie jestem przeciwko. Słyszę cię doskonale. Więc dlaczego się nie pobierzecie, skoro się kochacie? — odparła mama niemal spokojnie, przestraszona napastliwością córki.

— Znowu to samo… — Ola przewróciła oczami. — Gdzie się żenić? Jesteśmy studentami. Mamy cię obarczać kosztami? Albo jego rodziców? Oni i tak kupili mu mieszkanie.

— A z czego będziecie żyć?

— Mówiłam ci, Marcin pracuje! Robi strony internetowe, pisze programy. Płacą mu za to. Tak, mamo, słyszałaś o takiej formie zatrudnienia? Nazywa się *zdalna praca*. Na jedzenie nam wystarczy. Za rok skończymy studia i wtedy się pobierzemy.

— Więc poczekajcie ten rok. Czy aż tak wam się spieszy? Jesteś w ciąży i mi nie mówisz? — Matka podejrzliwie zmierzyła wzrokiem sylwetkę córki.

— Nie, mamo, nie jestem w ciąży. Po prostu mam dość. Z tobą nie ma sensu gadać. — Ola weszła do swojego pokoju i zaczęła wyciągać rzeczy z szafy, wpychając je do plecaka. Gdy okazało się, iż wszystko się nie mieści, stanęła nad stosem ubrań, zastanawiając się, co zrobić.

W drzwiach pojawiła się mama. *Zaraz znowu nakrzyczy* — pomyślała Ola. Ale kobieta tylko stała w milczeniu, po czym wyszła. Córka nie wiedziała, co o tym myśleć. Po kilku minutach matka wróciła, kładąc na kanapie obok stosu ubrań walizkę. Tę samą, z którą jeździła z ojcem do sanatorium.

— Dziękuję! — Ola rzuciła się jej na szyję. — Nie wyjeżdżam na koniec świata, będę wpadać. Dzwonić codziennie. jeżeli czegoś będziesz potrzebować, powiedz, przyjdziemy z Marcinem, załatwimy.

Nagle mama opadła na kanapę, zakrywając twarz dłońmi.

— Wszyscy mnie porzucają. Słusznie, uciekajcie, jakbym była potworem. Młoda i zdrowa byłam potrzebna, a teraz tylko wam przeszkadzam. Ojciec znalazł sobie młodszą, stara mu nie pasuje. Ale jak dopadła go wrzodówka albo plecy go rozłupały, to już potrzebna byłam. Gotowałam mu na parze, wyciskałam sok z kapusty. Wtedy się przydawałam. A jak wyzdrowiał, odszedł. Pewnie, jak go znowu przyciśnie, przyczołga się, ale ja mu nie wybaczę.

Teraz i ty odchodzisz. Co ci tu przeszkadzało? Gotuj, sprzątaj, ucz się, a potem jeszcze dzieci… Życie kobiety to ciężki kawałek chleba. A jak zajdziesz w ciążę? Po co się tak śpieszysz?

Ola przysiadła obok, objęła matkę za ramiona. Czuła, jak jest spięta, zrozpaczona. Przemknęła jej choćby myśl, by ulec, zostać.

— Możecie się dalej spotykać. Po co wynosić się z domu? — Mama nie dawała za wygraną.

— Dlaczego ludzie żyją razem? Bo nie mogą bez siebie. Ja go kocham. Będę wpadać. Przyrzekam. Dzwonić codziennie. Chcesz, może zamieszkamy u ciebie?

Matka odsunęła dłonie od twarzy i wyprostowała się gwałtownie.

— Coś ty!

Ola uśmiechnęła się w duchu.

Mama wyszła za mąż późno. Babcia była surowa, nie puszczała jej od siebie. Dopiero po jej śmierci matka się ożeniła. Wskoczyła w ostatni wagon, jak to mówią.

Oli dwadzieścia, a mama już na emeryturze. Zakład, w którym pracowała, upadł. Wszystkich starszych pracowników wysłano na wcześniejsze emerytury. Do tego tata wywinął numer. Ola to rozumiała. Ale jak podzielić się między mamę a Marcina? Wątpliwe, by dogadali się we troje. Znała charakter matki. Po co próbować, skTego wieczoru, gdy wtuliła się w Marcina, uświadomiła sobie, iż czasem miłość wymaga trudnych wyborów, ale jedno jest pewne – nigdy nie porzuciłaby mamTimo, leżąc u nóg mamy i ojca, który wrócił, mrugnął porozumiewawczo w stronę Oli, jakby chciał powiedzieć, iż czasem wystarczy trochę psiej przebiegłości, by naprawić to, co ludzie zepsuli.

Idź do oryginalnego materiału