Stoją w rzędach, w czerwonych czapeczkach. Gdybyście tylko znali znaczenie tych figurek

gazeta.pl 7 godzin temu
Stoją przy świątyniach. W licznych rzędach, jedna obok drugiej. Mają nie więcej niż 80 cm. W czerwonych czapeczkach, z kolorowymi wiatraczkami. Wyglądają jak grupa małych dzieci, ale są kamiennymi posążkami. Niektóre z nich mają śliniaki i kubeczki. Te posążki chronią wodne dzieci. I dają ukojenie rodzicom.15 października to Międzynarodowy Dzień Dziecka Utraconego. To nieprzypadkowa data, 288 dzień roku - licząc od pierwszego stycznia - to przeciętny czas trwania ciąży. Dzień poświęcony jest pamięci dzieci utraconych w trakcie ciąży lub zaraz po urodzeniu. Japończycy mają rytuał Mizuko Kuyo. To forma czczenia pamięci dzieci, które odeszły zbyt wcześnie. Na czym polega?
REKLAMA


Japończycy - można odnieść takie wrażenie, kiedy odwiedza się ich kraj - są ludźmi zdystansowanymi, małomównymi. Nie przytulają się do siebie w metrze, po ulicach raczej nie chodzą za rękę, nie śmieją się głośno w restauracjach. Uwielbiają ciszę. Wolą słuchać, niż mówić."My mamy prawdziwą komunikację w sercu"W książce "Zrozumieć Japonię" Doroty Ugorowskiej, historyczki, która wiele lat mieszkała w Japonii, przeczytamy, iż w Japonii mąż z żoną, rodzice z dziećmi kilka ze sobą rozmawiają, bo "bez skrytości nie ma japońskiej duszy".Ugorowska cytuje w swojej książce prof. Cimio Hajasi, który uważa, iż Japończycy nie potrzebują - tak ja my - mówionej komunikacji. O swoim narodzie pisze tak:"Spojrzenie na twarz i my wiemy wystarczająco. My mamy prawdziwą komunikację w sercu. jeżeli my zaczniemy nasz model komunikacji opierać na słowach, wtedy sprawy idą źle. I chociaż żyjemy w społeczeństwie przepełnionym problemami, to słowa nie potrafią ich rozwiązać".


Przynoszą śliniaki, czapeczki. zwykle czerwoneJapończycy swoje uczucia wyrażają spojrzeniem, ale też symbolami. A tych w kraju kwitnącej wiśni nie brakuje. Wędrując po Japonii i odwiedzając świątynie lub cmentarze, napotkamy długie rzędy niewielkich kamiennych figurek. To posążki buddyjskiego bóstwa Jizō Bosatsu.


Jedno z wielu Mizuko Kuy? w Tokio - miejsce upamiętniające nienarodzone dzieci fot: Joanna Biszewska


Ubrane w czerwone czapeczki i pelerynki mają chronić dusze dzieci z poronień, też tych, które zmarły podczas porodu lub zaraz po.Rodzice, a bardzo często też i dziadkowie, dla "swoich figurek" co roku przynoszą nowe ubranka, śliniaki, sweterki, kubeczki. zwykle w kolorze czerwonym, który ma odstraszać złe moce.


Wiatraczki, zabawki czy ubranka pozostawiane przy posążkach Jizō symbolizują miłość i troskę rodziców o dzieci, którym niedane było urodzić się i żyć.Charakterystyczne czerwone czapeczki i pelerynki, w które ubrane są szpalery posążków, rodzice najczęściej kupują w miejscach kultu. I chociaż zdarzają się w Japonii głosy, iż rytuał upamiętniania nienarodzonego dziecka posążkiem to niezły biznes dla świątyń, nie zraża to rodziców.Wierzą, iż złożenie daru dla świątyni i ofiarowanie szaty dla figurki Jizō sprawi, iż dusze zmarłych przedwcześnie dzieci znajdą drogę w swojej wędrówce ku reinkarnacji.W japońskiej mitologii przeczytamy o tym, iż dusze dzieci umarłych przed swoimi rodzicami nie potrafią samodzielnie przekroczyć rzeki Sanzu prowadzącej do zaświatów. W tej wędrówce pomaga im Jizō. Odnajduje dziecięce dusze nad brzegiem Sanzu, ukrywa pod swoim płaszczem, chroni i pomaga znaleźć drogę.


Jedno z wielu Mizuko Kuy? w Tokio - miejsce upamiętniające nienarodzone dzieci fot: Joanna Biszewska


Mizuko, czyli wodne dzieciJizō w buddyzmie japońskim jest jednym z ważniejszych bóstw. Kamienne wizerunki Jizō z dobrotliwym, życzliwym i współczującym wyrazem twarzy młodego mnicha można spotkać przy drogach, skrzyżowaniach, w pobliżu świątyń.Rozsiane po całym kraju posążki mają pomóc ludziom łagodzić cierpienie, uwolnić się od chorób. Jizō jest patronem strażaków, lekarzy, rolników, ciężarnych kobiet, noworodków, ale przede wszystkim opiekuje się mizuko.Słowo mizuko w języku japońskim oznacza "wodne dzieci" czyli dzieci, które odeszły zbyt wcześnie i nie widziały swoich matek. Zwyczaj stawiania figurek wodnym dzieciom to próba pogodzenia się ze stratą, traumą, bólem, a niekiedy też z poczuciem winy.Jizō w Japonii jest także patronem usuniętych podczas aborcji embrionów. Kobiety po zabiegu często wykupują kamienny posążek Jizō. Potem, co roku odwiedzają swoją figurkę, przynoszą nowe peleryny, fartuszki, czapeczki. To sposób na to, aby nie zapomnieć. Aborcja nie jest tematem tabu, kobiety, wykupując w świątyni figurkę, nie muszą ukrywać prawdy. W Japonii aborcja jest dopuszczalna w kilku sytuacjach: kiedy ciąża jest wynikiem gwałtu, zagraża zdrowiu i życiu matki, u płodu wykryto wady genetyczne, a także w przypadku, kiedy matka znajduje się w bardzo trudnej sytuacji społeczno-ekonomicznej.


Zamiast dziecka jest motylekPodczas gdy Japończycy mają zwyczaj ubierania posążków Jizō w dziecięce ubrania, w naszym obrządku chrześcijańskim rodzice mierzący się ze stratą ciąży, dziecka, są zwykle pozostawieni sobie samym.Niektórzy decydują się na symboliczny grób na cmentarzu, inni na własną rękę szukają symboli i sposobów na to, jak pożegnać się z dziećmi, które odeszły zbyt wcześnie.Oprócz pamięci potrzebują czegoś namacalnego. Sadzą w ogrodzie drzewa, matki zamawiają grawerowaną biżuterię z imieniem zmarłego dziecka, kupują figurki porcelanowych aniołków.Ania, bohaterka naszego tekstu "Pamiętam ekran, na którym widać było, iż w brzuchu synka już nie ma" opowiadała o tym, jak przetrwać i zamknąć proces straty. Kiedy poroniła w 20 tygodniu ciąży, od położnej dostała dwa motylki. Kolorowe, wydziergane manualnie na szydełku. Jeden był dla niej, drugi dla dziecka.- Dostałam coś, co mogłam zatrzymać. Myślę, iż wszystkie kobiety, które urodziły martwe dzieci, powinny mieć swoje motylki. Takie coś, co możemy zatrzymać. Ten motylek długo po stracie był ze mną wszędzie. Nosiłam go w staniku, kiedy piersi były duże i obrzmiałe, jak po porodzie. Dzieciom powiedziałam, co się wydarzyło w szpitalu. One wiedziały, iż zamiast dzidziusia jest motylek. Że dzidziuś poszedł do nieba. Mój czteroletni syn często w tamtym czasie pytał: "Mamo, gdzie jest motylek?". Przez wiele miesięcy, kiedy kładłam się spać, motylek był przy moim łóżku. Wtedy dotykały go też moje dzieci.


Powinno cię również zainteresować: W japońskich szkołach nie ma spóźnień i nieobecności. Wszystkie dzieci noszą ciężkie plecakiCzytaj także:
Mama po poronieniu: Miała 17 centymetrów i 160 gramów. Mieściła mi się w dłoni
Idź do oryginalnego materiału