Syn nie przyjechał: synowa zabroniła, twierdząc, iż zawsze czegoś oczekujemy.

twojacena.pl 15 godzin temu

W małej wiosce na północy Polski, gdzie zimowe wiatry wyją między starymi drewnianymi domami, Halina z мужем daremnie czekali na przyjazd syna. Ich nadzieje gasły, а serce ściskało się z żalu i bólu.

— Chyba nie przyjedzie — westchnęła Halina, patrząc na męża, Henryka. — Już się przyzwyczailiśmy, choćby się nie złościmy.

— Co się stało? Znów synowa nie puściła? — zmarszczył brwi Henryk. — Nigdy nie dogadywaliście się z nią.

— Może i tak — odparła Halina, a jej głos drżał od tłumionych emocji. — Ale Krzysztof nigdy nam czegoś takiego nie mówił. Kiedyś przyjeśćżdżał częściej, a teraz… Jego żona zawsze ma asa w rękawie. Chyba będziemy musieli wynająć ludzi do naprawy dachu. Syn nie może poświęcić nam choćby jednego dnia.

Halina opowiadała o swoim 40-letnim synu Krzysztofie z goryczą. Dwanaście lat temu wyjechał do miasta, zostawiając rodzinną wieś za sobą. Krzysztof jest mechanikiem samochodowym — kiedyś wszystko robił własnymi rękami, a teraz tylko zarządza. W mieście ożenił się z Małgorzatą i kupił mieszkanie.

— Sam robił remont — wspominała Halina. — A Małgorzata tylko mówiła, co i jak. Pobrali się późno, ona miała już ponad trzydziestkę. Nigdy wcześniej nie była zamężna i wiem dlaczego — z takim charakterem nie każdy by dał radę. Od pierwszej chwili nie polubiłyśmy się.

— Nic dziwnego, iż tak długo była sama — dodał Henryk. — Pamiętam, jak próbowałaś z nią rozmawiać. To było istne piekro. Co on w niej znalazł?

Małgorzata prawie nie utrzymywała kontaktu z rodzicami męża. Tylko raz do roku pozwalała Krzysztofowi ich odwiedzić. Tym razem obiecał Halinie, iż w maju weźmie urlop, by naprawić przeciekający dach. Ale, jak się okazało, Małgorzata miała inne plany, które przekreśliły wszystkie nadzieje.

— Małgorzata spodziewa się dziecka — powiedziała Halina z goryczą. — Zabroniła Krzysztofowi zostawiać ją samą. Choć jest dorosłą kobietą, pracuje jako pielęgniarka — co jej się może stać? Już na dwa tygodnie przed urlopem zaczęła go męczyć, mimo iż bilety były kupione.

— Dlaczego ona tak robi? — zapytał Henryk, choć znał odpowiedź.

— Najpierw mówiła, iż boi się zostać sama, a potem… — Halina zamilkła, a jej oczy wypełniły się łzami.

— Co potem? Ona go prowadzi za rękę do pracy? Ma przecież rodziców, którzy stanęliby za nią murem! — oburzył się Henryk.

— Myślę, iż to jej rodzice ją podburzają — ciągnęła Halina. — Powiedzieli jej, iż nie można męża wypuszczać samego na „wypady”. Mieli zięcia, który jeździł do rodziców, a potem wniosła o rozwód. Teraz ich młodsza córka mieszka z nimi. Więc wmawiają Małgorzacie, iż Krzysztof jest taki sam.

— Nie można wszystkich wrzucać do jednego worka! — wykrzyknął Henryk. — Krzysztof nigdy nie dał powodu, by tak myśleć. I Małgorzata mogłaby z nim przyjechać. W czym problem?

— Przyjechać? — gorzko się uśmiechnęła Halina. — Nigdy by się nie zgodziła. Przecież wiesz, jak nas nienawidzi. Próbowałam z nią rozmawiać, ale to bez sensu.

Halina przypomniała sobie, jak Henryk raz zadzwonił do Małgorzaty, by załagodzić konflikt. Ale rozmowa skończyła się katastrofą.

— Co powiedziała? — zapytał, choć przeczuwał odpowiedź.

— Powiedziała, iż wiecznie czegoś chcemy, odrywamy Krzysztofa od rodziny — głos Haliny drżał od żalu. — Że ma dość stawiania nam oporu. Mówiła, iż mąż ma być przy żonie i przyszłym dziecku, a nie uganiać się za zachciankami rodziców. jeżeli wziął urlop, to ma być z rodziną. A do tego dodała, iż nasz dom jest jej niepotrzebny!

— Oto masz synową! — Henryk zaciśnął pięści. — A Krzysztof co?

— Tłumaczył się przed tobą, ale przecież wiemy, iż on niczemu nie winien — westchnęła Halina. — Pewnie odłożył przyjazd, żeby jej nie drażnić. Boi się o dziecko, o nią.

Henryk nie wytrzymał. W gniewie zadzwonił do syna i wygarnął wszystko, co miał na sercu.

— Dość! — krzyczał do słuchawki. — Nie będę już na ciebie czekać! Wynajmę ekipę, a ty siedź pod pantoflem swojej żony!

Halina milczała, ale jej serce pękało. Rozumiała męża, ale słowa o tym, iż „żon może być wiele, a rodzice tylko jedni”, ciąły jak nóż. Krzysztof był ich jedynym synem, ich dumą, a teraz między nimi wyrósł mur, który zbudowała synowa. Małgorzata trzymała go krótко, а он, bojąc się jej histerii,

Idź do oryginalnego materiału