Syn sprowadził kobietę z dzieckiem, a ja poczułam się obco we własnym domu.

newsempire24.com 3 tygodni temu

**Dziennik Ewy**

— Mamo, dziś przyprowadzę moją dziewczynę. Chcę, żebyście się poznali. Długo na to czekałem, ale nigdy nie wypadała odpowiednia chwila. Jej córeczka jest teraz u babci, więc dziś to idealny dzień — tymi słowami Jakub zaskoczył swoją matkę, Ewę, w ich przestronnym domu w Krakowie.

Ewa zastygła, serce ścisnęło się z niepokoju. Jakub ma zaledwie dwadzieścia jeden lat, a już mówi o jakiejś dziewczynie z dzieckiem? Nic nie wiedziała o jego życiu osobistym, a ta wiadomość uderzyła ją jak grom z jasnego nieba.

Ewa została wdową sześć lat temu. Jej mąż, Marek, odszedł nagle — w wieku czterdziestu trzech lat jego serce zatrzymało się z powodu zakrzepu. Był pełen życia, ich miłość wydawała się niezniszczalna. Marek i Ewa byli nieroztwalni od dzieciństwa: uczyli się w tej samej klasie, razem marzyli, śmiali się. W podstawówce ciągnął ją za warkocze, w gimnazjum nosił jej tornister, a w liceum wyznali sobie miłość. Pobrali się w wieku osiemnastu lat, nie wyobrażając sobie życia osobno.

Ich małżeństwo było szczęśliwe. Wspierali się nawzajem, razem studiowali, pracowali, budowali przytulny dom. Gdy Jakub skończył trzynaście lat, zaczęli marzyć o drugim dziecku, ale los zdecydował inaczej. Śmierć Marka zburzyła ich świat. Jakub, wtedy piętnastoletni chłopak, zamknął się w sobie. Ewa, zacisnąwszy zęby, zebrała siły, by go wesprzeć. Pracowała, wychowywała go i wydawało się, iż dała radę — Jakub dorósł, poszedł na studia. Ewa odetchnęła z ulgą, ale, jak się okazało, zbyt wcześnie.

— Mamusiu, poznaj, to Kinga. Moja dziewczyna — powiedział Jakub, otwierając drzwi.

Obok niego stała wysoka kobieta z długimi jasnymi włosami. Elegancka, w modnej sukience i na obcasach, uśmiechnęła się, ale Ewa nie potrafiła odwzajemnić uśmiechu. Kinga była niemal jej rówieśniczką — starsza od syna o dobre piętnaście lat. Ewa czuła, jak wszystko w niej się zaciska, ale stłumiła emocje, grzecznie się przywitała i zaprosiła gościę do stołu.

Przy kolacji Kinga opowiedziała o sobie. Ma trzydzieści dziewięć lat, wynajmuje mieszkanie w Krakowie, przyjechała z innego miasta. Jej córeczka, Zosia, ma pięć lat, chodzi do przedszkola.
— Pewnie jest pani w szoku — zaczęła Kinga, patrząc na Ewę znacząco. — Jestem znacznie starsza od Jakuba. Ale wiek to tylko liczby, prawda? Gdy się kocha, to nie ma znaczenia. My z Jakubem się znaleźliśmy. Pani, jako kobieta, rozumie mnie? — z kokieteryjnym uśmiechem rzuciła wyzwanie, choć w jej oczach mignęła iskra.

Ewa skinęła głową, ale w środku nurtowały ją wątpliwości. Po kolacji Kinga wyszła, a Jakub, zostawszy z matką, odezwał się:
— Mamo, jesteś dla mnie najbliższą osobą. Proszę, spróbuj zrozumieć. Tak, Kinga jest starsza, ale się kochamy. To nie przelotny związek, to coś poważnego. I Zosia, jej córeczka, jest urocza. Mamo, mogą u nas zamieszkać? Kinga nie ma własnego mieszkania, a u nas miejsca pod dostatkiem. jeżeli nie chcesz, zrozumiem, nie będę miał pretensji.

Ewa patrzyła na syna, a jej serce pękało. Chciała go ostrzec, chronić, ale widziała w jego oczach tyle nadziei, iż nie potrafiła odmówić.
— Niech zostaną — westchnęła. — Najważniejsze, synku, żebyś był szczęśliwy.

— Dziękuję, mamo! Jutro się wprowadzą! Wiedziałem, iż jesteś najlepsza! — Jakub rzucił się jej w objęcia i pobiegł zadzwonić do Kingi.

Ewa, pozostawszy sama, wybrała numer przyjaciółki, Anny. Ta wysłuchała historii w milczeniu, po czym oznajmiła:
— Ewka, to podejrzane. Miłość to skomplikowana sprawa, ale pomyśl: ta kobieta ma dziecko nie wiadomo od kogo, własnego mieszkania brak, a twój syn to młody chłopak z dużym domem. Wygodnie, nie sądzisz? Różnica wieku to prawie dwie dekady. Może się po prostu urządza? Bądź ostrożna, bo popsujesz relacje z synem na zawsze.

Ewa zamyśliła się. Postanowiła działać ostrożnie, obserwując Kingę, by zrozumieć jej intencje. Następnego dnia Kinga z Zosią się wprowadziły. Dziewczynka okazała się uroczym dzieckiem — początkowo nieśmiała, ale gwałtownie się ośmieliła, pokazując Ewie swoje lalki. Ewa mimowolnie się uśmiechała, ale niepokój nie ustępował.

Wieczorem, po położeniu Zosi spać, dorośli usiedli do herbaty. Ewa patrzyła, jak Jakub obejmuje Kingę, i poczuła ukłucie zazdrości. W oczach Kingi było triumfujące: „Twój syn jest teraz mój, i nic na to nie poradzisz”. Ewa próbowała odpędzić te myśli, ale wracały jak ciemne cienie.

Pozostawszy sama, zastanawiała się: a może Kinga naprawdę kocha Jakuba? Może im się uda? Ale wątpliwości gryzły jej duszę. W nocy przyśnił jej się Marek. Był taki jak za młodu — uśmiechnięty, pełen życia. Podarował jej bukiet stokrotek, jej ulubionych kwiatów. Wyciągnęła dłoń, ale on rozpłynął się w powietrzu. Ewa obudziła się w łzach, na zegarku była trzecia nad ranem. Wciąż wyciągała ręce w pustkę, wołając męża.

I wtedy ją olśniło. Nie powinna się wtrącać. Jakub jest dorosły, niech sam podejmuje decyzje. jeżeli się pomyli, sam będzie musiał to naprawić. Ewa otarła łzy i położyła się spać, szepcząc: „Wszystko będzie dobrze. Musi być”. Ale głęboko w sercu bała się, iż ten wybór zniszczy ich rodzinę.

Idź do oryginalnego materiału