"Ty i tak się nudzisz"
"To było dokładnie to, co powiedziała. Stała już tyłem, poprawiając ramiączko torebki.
'Ty i tak się nudzisz' – rzuciła przez ramię i zniknęła w aucie.
Nie wiem, co zabolało mnie bardziej: ton, treść czy fakt, iż choćby nie spojrzała mi w oczy.
Stałam z tą torbą w ręku, jakby ktoś mnie nią właśnie uderzył. Może i nie mam planów na wakacje, może nie chodzę co wieczór do teatru, może nie wrzucam zdjęć na Facebooka – ale czy to znaczy, iż moje życie przestało istnieć?
Kocham ich. Ale kochać to nie znaczy być dostępna 24/7
Kocham moje wnuki do granic. Znam ich ulubione bajki, wiem, która skarpetka uwiera i co najbardziej lubią jeść. Potrafię robić naleśniki w kształcie kotów i udawać dinozaura.
Ale czasem chciałabym napić się w spokoju kawy, przeczytać gazetę od początku do końca albo po prostu pobyć sama – nie dlatego, iż ich nie kocham, tylko dlatego, iż jestem człowiekiem, a nie instytucją.
Wiecie, co jest w tym wszystkim najgorsze? Że nikt mnie nie pyta, czy mogę. Czy chcę. Czy mam siłę. Po prostu zakłada się, iż babcia przyjmie, pogłaszcze, zaopiekuje się, posprząta, rozwiąże konflikty, znajdzie zgubionego misia i jeszcze zrobi ciasto. Niewidzialna, ale niezastąpiona – to moja nowa rola.
A przecież jeszcze niedawno byłam kobietą z własnymi planami, marzeniami, życiem towarzyskim. Teraz jestem 'babcią od wszystkiego'. I coraz częściej czuję, iż coś mnie w środku boli.
Moje życie nie przestało się liczyć
Może nie pracuję już zawodowo. Może nie mam harmonogramu spotkań i wideokonferencji. Ale mam serce, które czasem się męczy. I głowę, która potrzebuje ciszy.
'Ty i tak się nudzisz' – to nie było tylko zdanie. To było jak wyrok: jesteś na zawsze do dyspozycji, zawsze z wolnym grafikiem, zawsze gotowa.
Tylko iż ja też jestem człowiekiem. I chcę mieć wybór – nie tylko obowiązek. Bo kiedyś powiem 'nie mogę'. I wtedy może usłyszę: 'Ale czemu?'".
A ja odpowiem: "Bo właśnie zaczynam z powrotem żyć swoim życiem".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).