Dzieci powinny być przytulane
Małe dzieci i kilkulatki, które chodzą do przedszkola, mają naturalną potrzebę bliskości: dzięki czułości drugiej osoby czują się bezpieczne, uspokajają się i reguluje się ich układ nerwowy. Niestety okazuje się, iż niektóre dzieci nie są przytulane w placówkach opiekuńczych, w których przebywają często przez cały dzień.
Opowiedziała o tym Marlena Chlabicz, znana na Instagramie jako Żłobkowa Ciotka. "Nie mam pojęcia, z czego to wynika, bo nie przemawia do mnie argument o zbyt dużej liczbie dzieci" – przyznaje influencerka. I dodaje: "Po pierwsze, nie wszystkie chcą się przytulać jednocześnie. Po drugie, nie musisz ich nosić – usiądź na dywanie i pozwól im się do Ciebie 'przykleić'. Bliskość fizyczna ma ogromne znaczenie dla rozwoju małych dzieci, zwłaszcza ich układu nerwowego, który na początku życia pozostało niedojrzały" – zauważa opiekunka w żłobku.
Wiadomo, iż na kilkoro maluchów w żłobku przypada tylko jedna opiekunka (a w przedszkolu ta grupa w stosunku do nauczyciela pozostało większa), której pewnie ciężko byłoby jednocześnie zapewnić bliskość kilkorgu dzieciom. Nie oznacza to jednak, iż w takiej sytuacji powinna zrezygnować z kontaktu fizycznego z podopiecznymi.
Teraz nauczyciele w przedszkolach często stoją przed dylematem, bo obowiązuje ich tzw. ustawa Kamilka, z powodu której kontakty dzieci z nauczycielami powinny odbywać się tylko w konkretnych sytuacjach. Problem rodzi się w przypadku małych dzieci w żłobku, którym tego kontaktu nie da się ograniczyć, a wręcz nie powinno się tego robić, jeżeli zależy nam na ich prawidłowym rozwoju.
Tak pozytywnie wpływasz na ich rozwój
Nie chodzi o to, iż dzieci mają nie być chronione przed przemocą, tylko o to, iż opiekunki w żłobku czy klubie malucha powinny właśnie dawać dzieciom czułość i poczucie bezpieczeństwa dzięki przytulenia, noszenia i bliskiego kontaktu fizycznego. Dzięki niemu u dziecka wytwarza się hormon, który pozytywnie wpływa na budowanie więzi z opiekunem. O tym Chlabicz także pisze w swoim poście:
"Częsty kontakt z opiekunem, przytulanie czy noszenie na rękach sprawia, iż w organizmie dziecka utrzymuje się wysoki poziom oksytocyny. To właśnie on pomaga budować silną więź emocjonalną z rodzicem czy opiekunem. Co więcej, oksytocyna odgrywa kluczową rolę w rozwoju obszarów mózgu odpowiedzialnych za radzenie sobie ze stresem. Dzieci, które doświadczają dużo ciepła, bliskości i czułości, uczą się, iż świat jest bezpiecznym miejscem, co w przyszłości przekłada się na większą odporność psychiczną i łatwiejsze radzenie sobie z trudnościami" – opowiada instagramerka.
Bliskość i czułość są najważniejsze dla prawidłowego rozwoju emocjonalnego dziecka, dlatego trudno zrozumieć, dlaczego w niektórych placówkach opiekuńczych zakazuje się przytulania. Małe dzieci regulują swoje emocje poprzez kontakt fizyczny, a brak tego wsparcia może prowadzić do większego stresu, poczucia osamotnienia i trudności w budowaniu relacji w przyszłości. Oczywiście, ważne jest zachowanie odpowiednich granic, ale całkowity brak fizycznej bliskości nie jest rozwiązaniem – przeciwnie, może zaszkodzić rozwojowi dziecka.
Przytulanie, noszenie czy choćby samo siedzenie blisko dziecka pozwala mu poczuć się bezpiecznie i wspiera rozwój jego układu nerwowego. Ostatecznie to nie przepisy powinny decydować o tym, czy dziecko może być przytulone, ale jego potrzeby i dobrostan – bo to one są najważniejsze.