Tajemnica drugiej rodziny: dramat w miasteczku

newsempire24.com 1 dzień temu

– Wiesz, iż twój mąż ma drugą rodzinę? Ma syna o imieniu Tomek – głos w słuchawce był lodowaty i ostry. Kobieta natychmiast się rozłączyła.

Nazywam się Kasia, a mojego męża – Marek. Mieszkaliśmy w Gdańsku i wydawało się, iż jesteśmy szczęśliwą rodziną. Mieliśmy dwie córki, które Marek uwielbiał, nazywał je swoimi księżniczkami i rozpieszczał tak, iż kochały go bardziej niż mnie. Kochałam go szaleńczo, a on, jak sądziłam, odwzajemniał to uczucie. Jednak w ostatnich miesiącach stał się nerwowy, rozdrażniony, czasem choćby wyżywał się na dziewczynkach.

Nie rozumiałam, co się dzieje. Gdy zapytałam go o powód, machnął ręką:
– Kłopoty w pracy, Kasiu. Nie przejmuj się.

Trochę się uspokoiłam, ale niepokój nie mijał. Napięcie w domu rosło, więc postanowiłam porozmawiać z Markiem na poważnie. Wtedy jednak zadzwonił telefon. Nieznany kobiecy głos wypowiedział te słowa:
– Wiesz, iż twój mąż ma drugą rodzinę? Ma syna o imieniu Tomek.

Połączenie się przerwało. Stałam jak sparaliżowana, jakby ziemia zapadła się pod moimi nogami. Mój Marek? Zdradził? Ma drugą rodzinę? Nie mogłam w to uwierzyć. Czekanie na niego z pracy było prawdziwą torturą. Gdy wszedł, ledwo powstrzymując łzy, wykrztusiłam:
– Marek, kim jest Tomek?

Zamarł, wyraźnie zaskoczony pytaniem. Jego twarz zbladła, zaczął coś bełkotać, ale nie mogłam zrozumieć ani słowa. Wtedy wybuchłam:
– jeżeli nie powiesz mi teraz prawdy, dowiem się sama!

Marek osunął się na krzesło, zakrył twarz dłońmi i zaczął mówić. Trzy lata temu miał romans w pracy z młodą współpracowniczką. Zaszła w ciążę, ale błagał ją, by przerwała ciążę, przysięgał, iż kocha mnie i córki, iż nigdy nie zostawi rodziny. Ona jednak postanowiła urodzić, by szantażować go dzieckiem. Urodził się chłopiec. Kobieta okazała się złą matką, a Marek, jak twierdził, nie mógł pozwolić, by jego syn wychowywał się w biedzie lub trafił do domu dziecka.

Słuchałam, a mój świat walił się w gruzy. Jak to mogło się wydarzyć właśnie nam? Ale kochałam Marka. Wiedziałam, iż kocha mnie i nasze dziewczynki – księżniczki, które nie zasypiały, dopóki tata nie przeczytał im bajki. Mimo bólu i łez wybaczyłam mu, postanawiając, iż damy radę.

Pewnego dnia spotkałam przyjaciółkę, z którą nie widziałam się od czasów studenckich. Pracowała w domu dziecka. Poszłyśmy do kawiarni, gdy nagle zobaczyłam Marka. Siedział przy stoliku z chłopcem około pięciu lat. Od razu zrozumiałam – to jego syn. Przyjaciółka, zauważywszy mój wzrok, cicho powiedziała:
– Ma rodziców, a jednak jest sierotą. – Skinęła głową w stronę Marka z chłopcem.

Opowiedziała, iż matka chłopca go porzuciła, wyszła za mąż i wyjechała za granicę. Ojciec, czyli Marek, ma własną rodzinę, więc dziecko, choć formalnie nie jest sierotą, w rzeczywistości jest samotne. Moje serce pękało.

Przyjaciółka odeszła, a ja, zebrawszy się w sobie, podeszłam do ich stolika i, starając się uśmiechnąć, powiedziałam:
– Panowie, może już czas do domu?

Tomek spojrzał na mnie przestraszony, ale widząc mój uśmiech, nagle wybuchnął płaczem, rzucił mi się w ramiona i krzyknął:
– Mamusiu, wiedziałem, iż mnie zabierzesz do domu!

Przytuliłam tego chłopca, a wtedy zrozumiałam – jest mój. Nigdy go nikomu nie oddam. Z Markiem adoptowaliśmy Tomka. Teraz mamy troje dzieci. Nasze córki uwielbiają młodszego brata, a on jest najszczęśliwszym dzieckiem na świecie.

Później spotkałam się z babcią Tomka. Opowiedziała, iż jej córka nigdy nie kochała Marka. A swojego syna, Tomka, po prostu nienawidziła. Teraz nasz chłopiec jest otoczony miłością.

Minęły lata. Córki dorosły, wyszły za mąż, wszystko u nich w porządku. Tomek kończy studia medyczne, a my jesteśmy niewiarygodnie dumni z naszych dzieci. Jestem pewna, iż postąpiłam słusznie, dając synowi męża prawdziwą rodzinę. Dzieci, które mają rodziców, nie powinny być sierotami – to wielki grzech.

Idź do oryginalnego materiału