Jestem mamą przedszkolaka i szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, iż w świeckiej placówce będę musiała tłumaczyć mojemu nieochrzczonemu dziecku, czym jest Wielki Post i dlaczego nie musi rezygnować z ulubionych rzeczy, jeżeli nie czuje takiej potrzeby.
Kontrowersyjna nauka wartości
Kilka dni temu na tablicy ogłoszeń w przedszkolu pojawiła się informacja zachęcająca dzieci do podejmowania postnych wyrzeczeń. Nauczycielki przygotowały specjalną listę, na której maluchy mogą wpisywać, z czego zrezygnują w Wielkim Poście – czy to z cukierków, czy z ulubionej zabawki, a choćby bajek! Pomysł został przedstawiony jako "ciekawy sposób na naukę wartości", ale ja – i wielu innych rodziców – nie podzielamy tego entuzjazmu.
Przede wszystkim dlatego, iż to nie przedszkole powinno decydować o wprowadzaniu religijnych praktyk. jeżeli ktoś chce uczyć dziecko postu, to jest to indywidualna decyzja rodziny, a nie instytucji, do której uczęszczają dzieci różnych wyznań (lub dzieci rodziców, którzy nie praktykują wcale). Dlaczego więc zakłada się, iż wszyscy chcemy uczestniczyć w takich tradycjach? My jesteśmy agnostykami, ale obchodzimy np. Boże Narodzenie czy Wielkanoc, tylko bardziej tradycyjnie, a nie religijnie.
W grupie Jasia (mojego syna) jest też dziewczynka, której tata jest muzułmaninem i dwóch chłopców prawosławnych (z Ukrainy). W innych grupach pewnie też są dzieci innych wyznań, więc nie bardzo rozumiem, czemu ma to służyć.
Rodzice o niczym nie wiedzieli
Zastanawiam się, czy wprowadzenie takiej akcji w ogóle było konsultowane z rodzicami. Mnie nikt o zdanie nie pytał, nikt nie poinformował o takim pomyśle wcześniej. Wiem, iż w ostatnim czasie zaszło kilka zmian w kadrze przedszkola i to chyba dlatego. Mój starszy syn też chodził do tego przedszkola, Jasiu chodzi do niego drugi rok i pierwszy raz takie akcje religijne. Przecież to jest państwowe, publiczne przedszkole, a nie katolickie.
Jestem oburzona tą sytuacją i wiem, iż nie jestem jedyną osobą, która czuje się nieswojo. Rozumiem, iż przedszkole może chcieć przekazywać dzieciom pewne wartości, ale powinno robić to w sposób neutralny światopoglądowo. A to są przecież dzieci! Jestem ciekawa, czy w innych przedszkolach czy szkołach istnieją podobne praktyki.