Po południu odebrałam syna z przedszkola. Przytuliliśmy się na powitanie i poszliśmy do szatni. Kątem oka widziałam dziewczynkę, która stoi niemalże nieruchomo. Tata przeglądał komórkę i czekał, aż mała się ubierze. To dopiero początek tej niezrozumiałej dla mnie historii.
Mały wypadek przy pracy
Dziewczynka stała przy swojej szafeczce i zamiast zakładać buty, zasłaniała bluzkę. Łzy zbierały się w jej oczach, widać, iż była na skraju płaczu. Spoglądała niepewnie na swojego tatę, jakby chciała mu coś powiedzieć. Nie miała najlepszego nastroju.
– Ubrudziłam bluzkę kakao. To moja ulubiona – wyjąkała po chwili drżącym głosem. Potrzebowała pocieszenia, przytulenia, jakiejś otuchy. Nic z tego nie otrzymała, niestety.
– Wyluzuj. To tylko kakao, tragedii nie ma – powiedział tata.
– Pospiesz się, ile się można ubierać – dodał.
Dziewczynka jeszcze mocniej ścisnęła poplamioną bluzkę i spuściła głowę. Po chwili odwróciła się tyłem, tak by nikt nie zauważył zabrudzonego ubrania i zaczęła zakładać buty.
Słowa wsparcia
I choć tata nie powiedział niczego złego, nie nakrzyczał, nie zezłościł się, to tak naprawdę zrobił coś, co było jeszcze bardziej krzywdzące. Zbagatelizował jej uczucia.
Ubrudzona bluzka to dla dorosłych drobiazg, błahostka, coś, z czego można się tak naprawdę zaśmiać. Ale dla dziecka? To czasami koniec świata, w szczególności, gdy mowa o ulubionym ubraniu.
Tata dał dziewczynce do zrozumienia, iż przesadza, iż to, co czuje, nie zasługuje na uwagę. Że nic się nie stało i nie ma choćby o czym dyskutować. Zamiast ukucnąć, przytulić i pocieszyć, poprosił, by wyluzowała. Nie pokazał, jak radzić sobie z emocjami, a wręcz zmusił do ich schowania. Do ukrycia emocji i łez.
Co pomyślała dziewczynka? Nie wiem, ale jej mina wskazywała jedno. Skoro tata ma to w nosie, to może to, co czuję, jest głupie. Może jestem beznadzieja i do niczego się nie nadaję.
Rodzice często nieświadomie drwią ze swoich dzieci. Często słyszę, jak mówią: "Przestań panikować", "No i co takiego się stało?", "Nie dramatyzuj". Niby niewinne zdania, krótkie zwroty, ale mogą wyrządzić krzywdę. Mogą sprawić, iż dziecko zacznie tłumić emocje, iż zacznie czuć się niezrozumiane i niepewne siebie.
A wystarczyłoby powiedzieć: "Widzę, iż ci przykro. W domu zmienimy bluzkę, wszystko będzie dobrze". Dzieci nie potrzebują "głupich" żartów, drwiących min. Potrzebują rodzica, który ich uczucia uzna za ważne.