Te wycieczki to koszmar. Wychowawca: "Weszłam o północy do pokoju i zamarłam"

mamadu.pl 1 dzień temu
Wpadła do mnie z impetem, jeszcze w kurtce, z rozwianymi włosami i miną mówiącą wszystko. choćby nie zdążyłam zapytać, jak było na wycieczce, bo już rzuciła torbę na krzesło i powiedziała: – Te wycieczki to koszmar. Nigdy więcej, przysięgam – przeczytajcie historię mojej koleżanki, wychowawczyni szóstej klasy szkoły podstawowej.


Mam tego dość!


Przyniosłam jej kubek z herbatą i usiadłam obok. Czekałam, aż sama z siebie zacznie i nie musiałam długo czekać.

– Wyobraź sobie: drugi dzień wycieczki. Niby wszystko idzie w miarę okej: dzieciaki trochę rozbrykane, ale dają się ogarnąć. Wieczorem zbiórka, rozmowa, przypominam o regulaminie, o ciszy nocnej, o tym, iż jesteśmy grupą szkolną, a nie ekipą z "Hotelu Paradise"– mówiła, przewracając oczami – Wszyscy kiwają głowami, święte miny. No dobra, myślę – może dam radę.

Wzięła łyk herbaty i spojrzała na mnie z takim spojrzeniem, które mówiło: "Jeszcze nie wiesz, co się wydarzyło". I miała rację – nie wiedziałam.

– Jest już północ. Myślę: przejdę się jeszcze po pokojach, żeby mieć spokojne sumienie. Idę korytarzem, wszystko cicho, ciemno. Dochodzę do pokoju 212 i słyszę... muzykę. I nie jakąś tam muzyczkę z telefonu, tylko normalnie bit, bas, coś w stylu imprezowego TikToka. Myślę: "Nie, niemożliwe". Podchodzę bliżej i słyszę rozmowy. Śmiechy – zawiesiła głos, jakby opowiadała o odkryciu tajemnego spisku.

– Weszłam o północy do pokoju i zamarłam. Oni urządzili sobie imprezę! Normalnie: głośnik Bluetooth, kolorowe światła z telefonów, chipsy, napoje (coś dziwnie przypominającego energetyki, ale nie miałam już siły sprawdzać etykiet), koce porozkładane jak na pikniku. Tańczyli! Robili sobie filmiki na TikToka! Było ich tam z osiem osób, w pokoju trzyosobowym – dodała.

– I co zrobiłaś? – zapytałam, nie mogąc się powstrzymać.

– Stanęłam w drzwiach i powiedziałam: "Czy ja dobrze widzę?". A oni – zero skruchy. Jeden się roześmiał, drugi pyta, czy "jeszcze chwilkę mogą". No szlag mnie trafił. Jakbyśmy nie byli na szkolnej wycieczce, tylko na jakimś obozie integracyjnym dla influencerów.

Pokręciła głową, jakby sama w to nie wierzyła.

– Rozgoniłam towarzystwo. Rano mieliśmy wyjście do muzeum, więc zgadnij, kto miał kaca moralnego i zero energii? Oczywiście, iż ja. A oni? Jakby nic się nie stało – fotki, żarty, wszystko na luzie.

– I co teraz? – zapytałam ostrożnie.

– Teraz odpoczywam. Ale jedno wiem na pewno: więcej na żadną wycieczkę z klasą nie jadę. Chyba iż z emerytami. Albo przedszkolakami. Tam przynajmniej jak ktoś płacze o północy, to wiadomo, iż z tęsknoty za mamą, a nie dlatego, iż mu TikTok z imprezy nie wszedł do trendów.

Parsknęłam śmiechem, a ona spojrzała na mnie z rezygnacją.

Idź do oryginalnego materiału