Zanim przyjdą dziecięce prośby, znikam na chwilę
Nie czekam, aż dzieci wyjadą na obóz. Nie kombinuję z noclegiem u dziadków. Po prostu robię to, zanim tryb "wakacje" ruszy na dobre – najlepiej dzień po zakończeniu roku szkolnego. Biorę wolne od wszystkiego na kilka godzin. I idę… do kawiarni. Sama.
Wybieram miejsce z dużym oknem, gdzie nie gra głośna muzyka. Zamawiam kawę i ciastko, które jem powoli – bez dzielenia się, bez popędzania, bez wycierania nosków i tłumaczenia, czemu nie ma Wi-Fi.
To moment, w którym nie jestem niczyją mamą, kucharką, asystentką ani animatorką. Jestem tylko kobietą, która pije kawę i oddycha. I serio – to działa jak reset systemu.
Dobrze mieć swój początek wakacji, nie tylko ich logistykę
Przez lata witałam lato sprintem: końcówka roku szkolnego, pakowanie prezentów dla nauczycieli, ostatnie zebrania, planowanie wyjazdów, szukanie sandałów we właściwym rozmiarze. I nagle: wakacje! Dla dzieci.
A ja? Już wtedy byłam wykończona. Dlatego teraz zaczynam je inaczej. Od siebie. Bo moje wakacje też mają prawo mieć początek.
Nie chodzi o luksus. Chodzi o miejsce w kalendarzu – dla siebie
Ten rytuał nie wymaga wielkich pieniędzy. Można iść na spacer z audiobookiem, można poleżeć na kocu w parku, można wejść do księgarni i przeglądać książki bez pośpiechu.
Chodzi o intencję: iż ten dzień jest mój. Choćby na godzinę.
I iż zaczynam wakacje nie od słów: "Co dziś robimy?", tylko: "Co ja dziś czuję i na co mam ochotę?".
Matka nie musi czekać na "swoje 5 minut" do końca sierpnia
Wiele z nas żyje w trybie "najpierw wszyscy inni". A potem, pod koniec wakacji, czujemy, iż całe lato przeleciało przez palce, a my choćby nie usiadłyśmy spokojnie z książką.
Ten rytuał – choćby drobny – to sygnał dla samej siebie: Też się liczę. Moje potrzeby są ważne. I nie trzeba jechać do luksusowego spa, żeby to poczuć.
Polecam go każdej matce
Nie twierdzę, iż to magiczne rozwiązanie wszystkich wakacyjnych trudów. Ale to mały akt szacunku wobec samej siebie. Polecam go każdej matce – zwłaszcza tej, która ma wrażenie, iż zaraz zwariuje od pytania: "Co dziś robimy?".
Bo zanim zrobisz cokolwiek dla innych – zrób coś dla siebie.